Siostro, umieram. Prawdziwa cena pożądanego piękna

Aż tysiąc operacji plastycznych przeprowadza się codziennie w Hiszpanii. Często dokonują ich lekarze, którzy nie mają uprawnień. Z różnymi skutkami.
z Murcji (Hiszpania)

25.04.2022

Czyta się kilka minut

Rodzina Sary protestuje przed sądem, gdzie miał być przesłuchany lekarz, który przeprowadzał jej zabieg. Cartagena, 4 stycznia 2022 r. / DIMA / EUROPA PRESS NEWS / GETTY IMAGES
Rodzina Sary protestuje przed sądem, gdzie miał być przesłuchany lekarz, który przeprowadzał jej zabieg. Cartagena, 4 stycznia 2022 r. / DIMA / EUROPA PRESS NEWS / GETTY IMAGES

Statystyka robi wrażenie: nawet dziewięciu na dziesięciu chirurgów plastycznych w Hiszpanii nie ma skończonej odpowiedniej specjalizacji – tak wynika z szacunków tutejszego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej (la SECPRE). Tymczasem Hiszpania należy do pięciu krajów na świecie, w których wykonuje się najwięcej takich operacji.

Po śmierci 39-letniej kobiety, zmarłej po zabiegu liposukcji, w kraju na nowo rozgorzała debata o uregulowaniu zawodu lekarza.

Bez specjalizacji

– Sara kochała żyć – mówi Nora Gómez Sánchez, siostra Sary, w rozmowie z „Tygodnikiem”. – Miała mnóstwo energii. W Murcji i Kartagenie znało ją bardzo wiele osób. Uwielbiała robić prezenty bez powodu. Miała swoją firmę. Dobrze jej się powodziło, dlatego dużo podróżowała. Wykupiłyśmy wycieczkę do Egiptu, marzyłyśmy, żeby zobaczyć piramidy. Dziś już wiem, że nigdy tam z siostrą nie pojedziemy.

2 grudnia ubiegłego roku Sara Gómez Sánchez, z zawodu agentka nieruchomości, matka dwójki dzieci, płaci 5,7 tys. euro i poddaje się operacji liposukcji, czyli odsysania tłuszczu. Operacja ma miejsce w jednej z prywatnych klinik w Kartagenie. Zaplanowana na trzy godziny, znacznie się przedłuża. Stan Sary się pogarsza, potrzebne są dodatkowe analizy i transfuzja krwi.

Nieoficjalnie wiadomo, że dochodzi do kłótni między operującym kobietę chirurgiem a obecnym przy operacji anestezjologiem. Po jedenastu godzinach Sara zostaje przetransportowana w ciężkim stanie do szpitala Santa Lucía w Kartagenie. Jak się później okaże, doszło do wstrząsu hipowolemicznego. Oznacza to, że duży krwotok uniemożliwił sercu pompowanie wystarczającej ilości krwi do organizmu, co miało wpływ na wiele narządów. Podczas operacji doszło do poważnego uszkodzenia m.in. nerek, dwunastnicy, wątroby i jelit. Prawdopodobnie chirurg trafił do jamy brzusznej i zamiast tkanki tłuszczowej kobieta straciła dużo krwi.

Po miesiącu spędzonym na oddziale intensywnej terapii Sara umiera 1 stycznia.

– To był najgorszy miesiąc w naszym życiu. To było straszne, widzieć moją siostrę tak wyczerpaną i półświadomą – mówi Nora Gómez Sánchez. – Jednego dnia lekarze mówili nam, że jej stan się poprawia, dawali odrobinę nadziei, aby zaraz potem ją odebrać. Pamiętam, jak pod koniec grudnia Sara, leżąc na łóżku szpitalnym, wyszeptała: „Siostro, wiem, że umieram, słyszałam rozmowę lekarzy”. Myśleliśmy, że to morfina tak na nią działa. Ale ona kilka dni później naprawdę umarła.

W Hiszpanii co godzinę przeprowadza się 40 operacji plastycznych, tysiąc każdego dnia. Łącznie daje to około 400 tys. takich operacji rocznie. Według danych z 2018 r. Międzynarodowego Towarzystwa Estetycznej Chirurgii Plastycznej (ISAPS) Hiszpania jest na piątym miejscu w światowym rankingu ­krajów, w których wykonuje się najwięcej operacji plastycznych, estetycznych i rekonstrukcyjnych – zaraz po takich ­państwach, jak Stany Zjednoczone, Brazylia, Meksyk i Niemcy.

Tymczasem, jak już powiedzieliśmy na początku, według szacunków Hiszpańskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej (la SECPRE) spośród około 10 tys. chirurgów prowadzących takie operacje zaledwie 1200 ukończyło stosowną specjalizację.

Kiedyś miało to sens

I tutaj, jak twierdzi rodzina zmarłej Sary, pojawia się problem zwany w Hiszpanii „vacío legal” (luka prawna). Okazuje się, że nie ma żadnych uchybień w tym, iż operację liposukcji Sary wykonywał chirurg sercowo-naczyniowy, który w swojej dziedzinie może i jest fachowcem, lecz nie posiada specjalizacji w zakresie chirurgii plastycznej, estetycznej i rekonstrukcyjnej. Miał on jedynie ukończone kursy i roczne studia magisterskie z chirurgii estetycznej.

– To trochę tak jakbym ja, chirurg plastyczny po skończeniu sześcioletnich studiów medycznych i specjalizacji, zrobił sobie kurs z okulistyki i pewnego dnia chciał operował zaćmę. Owszem, jestem chirurgiem, ale wszyscy chyba rozumieją, że nie mam kwalifikacji do wszystkiego – tłumaczy dr Pablo Reyes w wideo opublikowanym w mediach społecznościowych.

– W Hiszpanii wystarczy skończyć medycynę, zdać egzamin i możesz przeprowadzać wszystkie zabiegi medyczne – mówi Ruben Gómez Sánchez, brat Sary.

– Kiedyś, wiele lat temu, miało to nawet uzasadnienie – tak twierdzi w wywiadzie dla esRadio chirurg plastyczny dr Eduardo Forcal. – Chodziło zwłaszcza o publiczną opiekę zdrowotną czy o dostęp do lekarzy na terenach wiejskich. Jednak teraz generuje to mnóstwo problemów, jeśli chodzi o sektor prywatny.

Według Hiszpańskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej (la S.E.M.E.) roczne studia magisterskie w dziedzinie medycyny estetycznej można ukończyć na pięciu uniwersytetach: w Madrycie, Barcelonie, Maladze, Kordobie i Sewilli. W internecie nie brakuje też kursów z chirurgii estetycznej. Dla przykładu: można wśród nich znaleźć prowadzony zdalnie przy jednym z uniwersytetów w Madrycie, trwający 45 dni. Inny – w Maladze – został zorganizowany w formie hybrydowej, a temat liposukcji zajmuje w jego programie zaledwie od dwóch do jedenastu godzin zajęć.

Oficjalnie w Hiszpanii nie istnieje tytuł chirurga estetycznego, a jedynie ze specjalizacją w chirurgii plastycznej, estetycznej i rekonstrukcyjnej. Ukończenie studiów medycznych, rezydencji i pięcioletniej specjalizacji w tym zakresie zajmuje łącznie 12 lat.

O problemie owej „luki prawnej” względem chirurgii plastycznej informuje też tutejsze Biuro Rzecznika Praw Pacjenta. Ma o nim świadczyć wzrost o 16 proc. liczby skarg na niezadowalające rezultaty zabiegów i operacji chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej i estetycznej. Zdaniem rzecznika 60 proc. centrów i klinik, w których przeprowadza się takie operacje, nie spełnia wymagań pod względem personalnym i sanitarnym.

Śledztwo

W sprawie śmierci Sary Gómez Sánchez toczy się śledztwo z powództwa rodziny zmarłej. 27 czerwca chirurg sercowo-naczyniowy i anestezjolog obecny przy operacji Sary mają złożyć wyjaśnienia w sądzie w sprawie domniemanego zabójstwa z powodu zaniedbań zawodowych. Sam chirurg przeprowadzający operację, Javier A.M. odmawia komentarza w tej sprawie i według hiszpańskiego prawa może wykonywać swoją pracę aż do momentu, w którym zostanie mu udowodniona wina. Ze względu na drugie (chilijskie) obywatelstwo Javiera A.M. sąd zakazał mu wyjazdu z kraju i zdecydował o zatrzymaniu jego paszportu.

Tymczasem Pablo Martínez, adwokat chirurga, już kilka dni po śmierci kobiety zapewniał w oświadczeniu: „Mój klient uzyskał dyplom z medycyny na uniwersytecie publicznym w Hiszpanii. Po swoim czasie rezydencji uzyskał specjalizację jako chirurg sercowo-naczyniowy, ukończył także liczne kursy i studia magisterskie z chirurgii estetycznej”. Adwokat zapewniał też, że Javier A.M. jako chirurg plastyczny przepracował kilka lat i nigdy do tej pory nie pojawiały się żadne skargi na jego pracę.

Lekarz z sieci

Sara Gómez Sánchez nie konsultowała swojej decyzji o liposukcji z rodziną. Dzień przed operacją wspomniała o tym tylko siostrze podczas obiadu. – Mówiła tak, jakby to było coś prostego i szybkiego: „Zobaczysz, siostro, już po pięciu dniach wrócę do pracy” – wspomina Nora Gómez Sánchez.

W Hiszpanii spośród zabiegów chirurgii plastycznej to właśnie liposukcja jest najchętniej wybieraną operacją (decyduje się na nią 22 proc. osób pragnących poprawić swój wygląd) – tak wynika z danych ISAPS. Tymczasem, jak alarmują lekarze, choć liposukcja nie jest długotrwałą operacją, to niesie jednak za sobą ryzyko. Dlatego ważne jest, aby była wykonywana w warunkach szpitalnych, w obecności anestezjologa i po wyczerpującym wywiadzie przedoperacyjnym.

Sara znalazła chirurga w mediach społecznościowych. Do dziś można znaleźć jego archiwalne wpisy, w których oferuje swoje usługi. – Widziałem konwersację Sary z nim na WhatsAppie. Słyszałem nagranie audio, w którym ją nakłaniał i oferował nowoczesne techniki, których, jak mówił, nie może oficjalnie zdradzić, żeby go nie kopiowano – wspomina Ruben Gómez Sánchez.

Rodzina Sary nie ma wątpliwości, że kobieta padła ofiarą kłamstwa, nieuczciwych praktyk i że nie miała świadomości, iż Javier A.M. nie ma specjalizacji w chirurgii estetycznej, plastycznej i rekonstrukcyjnej.

O zmianę prawa

Rodzina Sary walczy nie tylko o to, aby chirurg został ukarany, ale też o zmiany w prawie. Na Facebooku powstała grupa „La voz de Sara” (hiszp. Głos Sary), do której należy już kilkanaście tysięcy osób. Zbierane są też podpisy na rzecz zmian legislacyjnych na stronie change.org, które skierowane są do hiszpańskiego Ministerstwa Zdrowia. Chodzi w nich o uregulowanie zawodu chirurga tak, aby przeprowadzać operację w danej specjalności mogli tylko lekarze posiadający kilkuletnią specjalizację, a nie absolwenci dodatkowych studiów magisterskich czy kursów.

– Nie chcemy wszystkiego ograniczać, ale potrzebne jest jasne określenie zasad, zwłaszcza jeśli chodzi o operacje plastyczne, które są dość inwazyjne. Poza tym dziś w Hiszpanii botoks można wstrzyknąć sobie u fryzjera. Nie powinno tak być – uważa Ruben Gómez Sánchez.

Rodzina Sary sądzi, że regulacje są potrzebne, bo zainteresowanie chirurgią plastyczną i estetyczną w Hiszpanii stale wzrasta, także wśród młodych ludzi. Według Ministerstwa Zdrowia w styczniu 2020 r. odnotowano 30-procentowy wzrost liczby klinik związanych z medycyną estetyczną w stosunku do stycznia roku poprzedniego.

Sprawa śmierci 39-latki z Kartageny stała się na tyle medialna, że coraz więcej osób, które poddają się operacjom plastycznym, sprawdza kwalifikacje lekarza. Można to zrobić oficjalnie w kolegiach medycznych, ale w dobie mediów społecznościowych popularnością cieszą się posty w grupach związanych z poprawą urody. W jednej z nich Cristina pisze: „Dwa razy zmieniałam już chirurga plastycznego. Czy ktoś wie coś na temat doktora…” (tu pada nazwisko).

– Cieszę się, że ludzie stali się bardziej świadomi, iż nie każda osoba z „dr” przed nazwiskiem ma odpowiednie wykształcenie, aby wykonywać każdy zabieg czy operację – mówi Ruben Gómez Sánchez. Dodaje, że wolałby, aby ludzie nie musieli wątpić w kwalifikacje lekarzy i pytać o nie w mediach społecznościowych. – To powinno regulować prawo – przekonuje.

Informacji o walce o zmianę prawa nie brakuje też na ulicach, głównie Murcji i Andaluzji. W wielu tutejszych miastach na słupach można spotkać QR kody ze zdjęciem zmarłej Sary Gómez Sánchez, które przenoszą użytkownika telefonu do informacji na temat zbiórki podpisów i apelu o zlikwidowanie wspomnianej luki prawnej.

Symbolem akcji stały się pingwiny – Sara je uwielbiała. Ludzie, którzy optują za zmianami w prawie, zakładają t-shirty z pingwinami albo przypinają breloczki do torebek czy plecaków. – Sara była miłośniczką pingwinów. Podziwiała to, że są lojalne, wierne i zawsze wybierają sobie jednego partnera na całe życie. Teraz jej symbol nosi coraz więcej osób – mówi Nora Gómez Sánchez.

Z Murcji do Madrytu

Rodzina Sary regularnie spotyka się z politykami ze wszystkich partii w Murcji. Kiedy ich propozycje zostaną zaakceptowane w parlamencie Wspólnoty Autonomicznej (prawdopodobnie stanie się to do końca kwietnia), trafią następnie do Kongresu Deputowanych w Madrycie. W napisaniu ustawy pomagać ma rodzinie wspomniane już Hiszpańskie Towarzystwo Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej (la SECPRE), które o luce w prawie alarmuje już od blisko 15 lat.

La SECPRE to jedna z nielicznych organizacji medycznych, które chcą zmian i widzą problem. – Ze spotkania z Kolegium Medycznym w Murcji wyszliśmy zawiedzeni. Powiedzieli nam, że o przypadku Sary usłyszeli z mediów, tymczasem to oni już znacznie wcześniej mogli podjąć próbę wyjaśnienia sprawy tej operacji i rozmowy z chirurgiem. Ale nie podjęli żadnych działań. Usłyszeliśmy tylko: nie, nie i nie. Na wszystko, czego się domagamy z ich strony – mówi Ruben. A chodzi po prostu o uregulowanie kwestii operacji plastycznych i zabiegów estetycznych, ustanowienie oficjalnych ram dla zawodu chirurga plastycznego, a także o kontrolę miejsc, gdzie dokonuje się zabiegów.

Te propozycje nie odbiegają od tych, które już 13 października 2020 r. zostały przegłosowane w senackiej komisji zdrowia. Wówczas o konieczności zmian legislacyjnych alarmowali politycy opozycyjnej Partii Ludowej. Wtedy skończyło się na propozycji i publikacji w senackim biuletynie, ustawa nie weszła w życie.

– Gdyby nie opieszałość parlamentu, może Sara mogłaby być teraz z nami – uważa Nora. – Zmiany w prawie są konieczne. Nie chcemy, aby więcej kobiet podzieliło jej los. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka mieszkająca w Andaluzji, specjalizująca się w tematyce hiszpańskiej. Absolwentka dziennikarstwa, stosunków międzynarodowych i filologii hiszpańskiej. Od 2019 roku współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. W przeszłości pracowała m.in. w telewizji… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Siostro, umieram