Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Treść wyważona, ale precyzyjna i jednoznaczna. Właściwy dobór historycznych nawiązań. Diagnoza trafna, a finalny apel - słuszny. Trudno też zgodzić się z opinią, że nie przystoi oceniać sądowych orzeczeń - bo niby dlaczego? Równie bezsensowny jest argument, że Sejm nie powinien wtrącać się w cudze, czyli włoskie sprawy. Przecież jako współgospodarz Europy mamy prawo wyrażać własne zdania na tematy, które ogniskują uwagę całego kontynentu.
Kłopot widzę jedynie w rozdźwięku między nienaganną teorią a skrzeczącą praktyką. Posłowie piszą, że krzyż w miejscach publicznych "przypomina o gotowości do poświęcenia dla drugiego człowieka, wyraża wartości budujące szacunek dla godności każdego człowieka i jego praw". Cóż, w takim razie wielu parlamentarzystom, wchodzącym na mównicę i wygłaszającym nienawistne, a czasem kłamliwe tyrady, wiszący za ich plecami krucyfiks widocznie nic na myśl nie nasuwa.
Niestety, nigdy dość oczywistości: chrześcijaństwo jest religią świadectwa. Historia uczy, że nawet prześladowane i uciskane niesprawiedliwymi wyrokami - i to nie administracyjnymi zakazami, ale karami śmierci - potrafiło przetrwać i rozwijać się, o ile tylko promieniowało czynami ewangelicznymi.
A posłom ku pamięci dedykuję do rozważania ich własną uchwałę i następującą anegdotę. Gdy młody Bonaparte zagroził, że zniszczy Kościół rzymski, jeden z kardynałów ze stoickim spokojem odpowiedział: "Panie generale, bezskutecznie pracujemy nad tym od osiemnastu wieków".