Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Życie polityczne starożytnego Rzymu do dziś stanowi inspirację dla co bardziej oczytanych mężów i żon stanu – dlaczego nie rzucić okiem na polityczne życie Rzymu A.D. 2013? Wszak tam właśnie parlamentarne wybory.
A jak wybory, to wiadomo – Berlusconi. Boski Silvio. Il Cavaliere, czy jak mu tam. Postać barwna (również w sensie dosłownym, ale to pewnie w hołdzie klimatowi, a nie solarium), charyzmatyczna, posiadająca nieprawdopodobną umiejętność wywijania się z najgorszych opresji i powracania do władzy, którą w sumie dzierży cały czas jako właściciel telewizji i klubu AC Milan.
Król życia. Najprawdopodobniej o nim śpiewała grupa Kombi. O nim i jego przyjacielu Putinie, który też lubi od czasu do czasu zaśpiewać, choć z mniejszymi sukcesami. Silvio to autentycznie charyzmatyczny showman, choć nieco nadgryziony zębem czasu i przywiędły, czego nie jest w stanie ukryć, choć bardzo się stara.
Sprzeciwnikiem jego showman świeży i dynamicznie antysystemowy. Komik Beppe Grillo gromadzi na swoich wiecach po sto tysięcy ludzi, krzyczących do polityków: „poddajcie się, jesteście otoczeni”. Komików i u nas nie brakuje, więc nasze partie mają przed sobą spory potencjał, mogą wzorem Włocha ruszyć na „Tsunami Tour”. Wspaniałym posunięciem Beppe Grillo jako poważnego polityka jest nieudzielanie wywiadów – jakże bym marzył o tym, żeby to się przyjęło nad Wisłą. Ile głosów zdobędzie ruch zapowiadający polityczne trzęsienie ziemi?
Chyba sporo, ale...
Nad Tybrem obowiązuje zakaz publikacji sondaży w okresie dwóch tygodni poprzedzających wybory – znakomite rozwiązanie, na początek. Już się sprawdza we Włoszech, wyborcy w innych krajach również powinni dostać szansę na odrobinę obiektywnego spokoju. Uważam, że docelowo upublicznianie sondaży przedwyborczych w ogóle mija się z celem. Co mnie obchodzi, jak zagłosuje mój sąsiad? Ja nawet nie chcę tego wiedzieć! W partyzanckiej Polsce głównym bodźcem społecznym jest przekora, instynktowna i głęboko zakorzeniona, ale budowanie przyszłych koalicji parlamentarnych na fakcie, że głosujemy odwrotnie niż bliźni, niekoniecznie sprawdza się długofalowo. Lepiej nie wiedzieć i mile się rozczarować, ujrzawszy wyniki.
No i niestety wniosek najbardziej potencjalnie dla nas bolesny, ale muszę i o tej części włoskiej lekcji napisać. Należy ściślej powiązać życie polityczne z wynikami piłkarskimi naszych drużyn. Silvio Berlusconi wygra wybory jako właściciel klubu AC Milan, który kilka dni temu sensacyjnie i bezapelacyjnie pokonał nie-z-tej-ziemi Barcelonę. Fakt, że oba gole strzelili piłkarze z Ghany, pomijam żeby nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków dotyczących przyszłości, która będzie w Italii wyglądać tak: przez najbliższe kilkanaście lat (tak do dziewięćdziesiątki) wybory będzie wygrywał Berlusconi, a później już Balotelli.
A u nas? Zaiste, Donald Tusk nie ma z kim przegrać.