Sąd czarcich marzeń

Mój drogi Piołunie,

25.03.2014

Czyta się kilka minut

pytasz, jak wygląda Sąd nad mizerną ludzkością. Martwisz się, czy rzeczywiście będzie aż tak nędznym spektaklem, jak to sugerował Cieśla – snując przy tym mało porywające metafory wokół rzędu parzystokopytnych i rodziny krętorogich. Owce na prawo, kozły na lewo? A zamiast rzetelnego procesu sądowego, który prowadzi do surowego, acz sprawiedliwego wyroku skazującego na śmierć wieczną – czyż faktycznie odbyć się ma ckliwa odpytywanka ze spraw tak urągających zdrowemu rozsądkowi jak dokarmianie darmozjadów? Wiadomo, że tylko obibok nie umie zapracować na swą codzienną strawę. Miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków...

Niech jednak frasunek nie chmurzy Twego czoła. Owa obłąkańcza wizja świadczy jedynie, że na tym i tamtym świecie niczego nie wolno zostawiać Nieprzyjacielowi. Nawet durny człek obaczył, że jego Stwórca coś nie tego, i jął poprawiać ową tandetę i fuszerkę. I przyznać muszę, że człowiecza wizja Sądu absolutną robi dyfferencyję. Czyli różnicę. Różnicę in plus, ma się rozumieć. Oto w stuleciu XVIII jeden z pobożnych katechizmów nauczał, iż sąd Nieprzyjacielski nad człeczą duszą cechować ma „surowość obrachunku, skoro bowiem za jedno słówko niebaczne przyjdzie tam płacić, to cóż dopiero za resztę?”. I to jest słuszny kierunek, drogi Piołunie. Zamiast łzawych gadek o przyodziewaniu obdartusów – gromadzenie dowodów obciążających. Nie lekceważąc nawet drobnych okruchów winy, bo ziarnko do ziarnka...

Punkt drugi zwraca uwagę na „srogość Sędziego, którego ni modły nie wzruszą, ni łzy; nie będzie On miał zmiłowania i nie da się omamić wykrętami; ani go żaden dar nie przekupi, ani żaden pozór nie zmyli, tak iż grzesznik zamilknie, pomieszany, w swej nieprawości”. Oczywiście pytanie tylko, czy Nieprzyjaciel stanie na wysokości zadania i zbytnio – jak to ma w zwyczaju – nie zmięknie? Na szczęście, jak w kolejnym akapicie głosi katechizm, pozostaje jeszcze „zaciekłość oskarżycieli, którymi będą diabły, ich chytre fortele, ich nienawiść, ich zniewagi i szyderstwa; prócz tego obecność wspólników zbrodni naszych, dusz, które zgubiliśmy, i nasze własne sumienie”. Odrzucając w tym punkcie całą antydiabelską retorykę, którą pokolenia klechów wciskały ciemnemu ludowi – reszta się generalnie zgadza. Myśmy są prawdziwi obrońcy prawdy i sprawiedliwości. Jedyni wierni słudzy absolutnej czystości, co grzesznikiem się brzydzą i nie dali się zbrukać herezją miłosierdzia.

Ale na tym nie koniec. Bo względem owego Sądu – czytamy w katechizmie kapłańską ręką skreślonym – brać też trzeba pod rozwagę „liczbę i powagę świadków; ludzi, Anioły, Świętych i samego Sędziego”. Poza tym werdykt będzie „ostateczny i nieodwołalny, od którego nie da się apelować”. Żeby zaś już zrobiło się całkiem wesoło, katechizm zastrzega, że „nawet sprawiedliwy z trudem jedynie dostąpi zbawienia”.

A teraz zagadka: czego brak w tym jakże pięknym i bliskim właściwego wyczucia sprawiedliwości opisie Sądu? No czego? Otóż brak obrońcy. Nawet marnego adwokaciny z urzędu. Jest czereda oskarżycieli, legion pogrążających nieszczęśnika świadków i srogi sędzia. Delikwent nawet sam siebie tłumaczyć nie może, bo – jako się rzekło – z przerażenia zapomina języka w gębie. Honor muszę oddać niektórym synom Kościoła, że w swoich eschatologicznych wywodach przebić umieli nawet praktykę jakobińskich i bolszewickich trybunałów.

Twierdzisz jednakże, drogi Piołunie, że mało dziś już w Kościele tamtego żaru i twardości. Cóż, to prawda, że styl się zmienił na gorsze, wszystko staje się letnie i nijakie. Ale jedno się w naturze ludzi od wieków nie zmienia. Dla siebie oczekują miłosierdzia. Dla bliźnich żądają sprawiedliwości.


TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2014