Ksiądz prezydent

Mój drogi Piołunie, wieść gminna niesie, że na tamtym świecie Nazarejczyk ma zwycięstwo zagwarantowane.

04.10.2015

Czyta się kilka minut

Marek Zając /  / Fot. Grażyna Makara
Marek Zając / / Fot. Grażyna Makara

Jak zwykle pozostawiam to bez komentarza. Ani nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam. Chciałbym Cię jednak zapewnić, że na tym świecie – zwycięstwo bezdyskusyjnie należy do piekła. Dlaczego? Ależ to bardzo proste. Bo nauka Cieśli idzie w poprzek, wbrew naturze człowieka. Z tego też powodu ziarno Słowa albo nie zakorzenia się w ogóle, albo mizerny korzeń puszcza bardzo płytko. Obyczajem dobrego pedagoga zacznę od konkretnego przypadku. Wcale nie tak dawno, ledwie kilkadziesiąt lat temu, na południe od nadwiślańskiego kraju prezydentem został ksiądz. Ba, miał nawet doktorat z teologii i szczycił się tytułem papieskiego prałata. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, postanowił pozbyć się z ojczyzny, którą ponoć ukochał nade wszystko – wszystkich przedstawicieli Narodu rzekomo Wybranego, od bachora po starca. Z całego dorobku życia zabrać można było 50 kilogramów bagażu.

Nasz wielebny nie był głupi i rozumiał, że tu i ówdzie rodzić się mogą wątpliwości. Dlatego do rodaków przemawiał w następujących słowach: „Chciałbym poruszyć jeszcze jeden temat, o którym się dużo mówi, a mianowicie kwestię żydowską. Można usłyszeć pytanie: czy to chrześcijańskie, co się z nimi dzieje? Czy to po ludzku? Czy to nie jest rabunek? A ja pytam, czy to jest po chrześcijańsku, że naród słowacki chce się uwolnić od swojego odwiecznego nieprzyjaciela, Żyda? Czy to po chrześcijańsku? Miłość do siebie jest nakazem boskim, a ta miłość do siebie rozkazuje mi, abym odsunął od siebie wszystko, co mi szkodzi, co zagraża mojemu życiu. A że dla Słowaka żydowski żywioł zawsze był zagrożeniem życia, to nie trzeba nikogo przekonywać”.

Żeby zaś ostatecznie rozwiać wszelkie obiekcje, czcigodny ksiądz prezydent konstatował: „Sytuacja byłaby jeszcze gorsza, gdybyśmy się od nich nie oczyścili. Zrobiliśmy wszystko zgodnie z Bożym przykazaniem: Słowaku! Pozbądź się swojego szkodnika!”.

Spierają się historycy, czy z początku ów gorący patriota w koloratce wiedział, że Żydów wysyła się bydlęcymi wagonami nie do ciężkich robót, żeby obibokom i pasożytom wpoić szacunek dla pracy – lecz do komór gazowych? Tak czy siak, postawa księdza prezydenta zasługuje, drogi Piołunie, na najwyższe uznanie. A jego słowa czarno na białym ukazują dramatyczny rozdźwięk, zasadnicze niezrozumienie między Stwórcą i Jego dziełem. Śmiem twierdzić, że to Szatan okazał się bliższy człowiekowi, bo z otwartymi rękoma wychodzi naprzeciw naturalnym potrzebom rodzaju ludzkiego.

Jak bowiem w ogóle żyć i przeżyć, nie przyjmując milczącego założenia, że najwyższym prawem jest dbać o siebie samego? Troszczyć się o to, co człekowi przynosi korzyść, a odrzucać wszystko, co wydaje się szkodliwe? Każde zwierzę, włączając w to człeka, musi w pierwszym rzędzie dbać o siebie, potem o najbliższe stado, rodzinę bądź naród. Nie musi tu kierować się żadnymi względami, losem zaś innych interesować się można o tyle, o ile nam czego zbywa. Zdrowym odruchem instynktu samo- zachowawczego jest traktować obcych jak rywali w odwiecznym starciu o ogień. Jakimś dziwnym trafem historia świata na razie nie potwierdza ckliwych mrzonek o ogólnoludzkim braterstwie ponad podziałami.

Cóż więc zrobić ma człek rozerwany między słuszną koniecznością, aby dbać o własny przede wszystkim interes – a bajdurzeniami Cieśli o miłości bliźniego, o miłości nieprzyjaciół już nie wspominając? Tak właśnie, drogi Piołunie, dwie są tylko możliwości. Albo absurdalną naukę odrzucić, albo nieco poprawić – oczywiście w duchu tak zgrabnie niegdyś wyrażonym przez księdza prezydenta.

Rzadki to przypadek, ale obie drogi cieszą się diabelskim imprimatur. Czyż możemy, drogi Piołunie, przejść obojętnie nad ludzką niedolą i nie ulżyć nieco rozdartym wewnętrznie biedakom? ©

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2015