Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Włochy weszły w groźny kryzys polityczny, z którego na razie nie widać wyjścia. Wicepremier i szef prowadzącej w sondażach partii Liga Matteo Salvini zerwał koalicję z Ruchem Pięciu Gwiazd, licząc na to, że upadek rządu spowoduje szybkie wybory, po których będzie rządził samodzielnie. Tymczasem jednak liderzy Pięciu Gwiazd zachowują się jak zwykli anarchiści, którzy zdążyli zasmakować w rządzeniu: bronią się przed utratą władzy i znaleźli partnera, który widmo szybkich wyborów pozwala oddalić. Spora część centrolewicowej Partii Demokratycznej jest gotowa zawrzeć pakt z antysystemowcami za cenę dość umiarkowanych ustępstw i zapomnieć obelgi, jakie tamci miotali pod jej adresem. Nagły przypływ poczucia odpowiedzialności u demokratów bierze się z tego, że frakcja byłego premiera Renziego nie jest jeszcze gotowa do planowanego rozłamu, gra więc na czas. Jeśli rząd nie powstanie szybko, Włochom grozi znaczna podwyżka podatku VAT (zapisana w poprzednim budżecie) i inne perturbacje finansowe, których bardzo obawiają się partnerzy ze strefy euro. Dlatego europejskie stolice i Bruksela kibicują kiełkującemu porozumieniu demokratów i Pięciu Gwiazd. Jednak rząd niepochodzący z wyborów i „narzucony z Brukseli” to wymarzona sytuacja dla najgroźniejszego populisty Europy, czyli Salviniego – zepchnięty do opozycji, może zbudować sobie jeszcze silniejsze poparcie. ©℗