Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Efekt nocnych rozmów podczas Europejskiego Forum Rolniczego mieści się na dwóch stronach A4 i mógłby wystąpić w nowej odsłonie starego kawału. Można by przecież napisać: podpisano porozumienie rządu z rolnikami, które pomoże zakończyć protesty. Tylko zaraz trzeba dodać, że nie porozumienie, lecz „uzgodnienia”, że podpisali się pod nim nie ci rolnicy, co trzeba, a koniec protestów wyglądał tak, że następnego dnia ciągniki blokowały drogi w ponad 500 miejscach w całym kraju.
W „uzgodnieniach” władza zobowiązuje się nie tylko do utrzymania embarga na zboża z Ukrainy, ale też wprowadzenia zakazu ich tranzytu przez Polskę. Dodatkowo rolnikom obiecano dopłaty do tony sprzedanego zboża i utrzymanie podatku rolnego na poziomie z 2023 r. oraz potwierdzono ustępstwa w Zielonym Ładzie. Równolegle Unia zaproponowała drakońskie cła na zboża z Rosji i limity na import z Ukrainy (choć na liście objętych nimi produktów brakuje np. pszenicy).
Lobby rolnicze zagrało va banque i zgarnęło prawie całą pulę – przynajmniej w sferze obietnic. Dlaczego więc protesty nadal trwają? W dodatku przybierają nową formę, bo poza blokadami rolnicy zapowiadają osobiste odwiedziny u polityków. Już mieli okazję przekonać się o tym rodzice Szymona Hołowni, gdy pod ich domem rozsypano obornik. Podobna niespodzianka w niedzielę czekała europosła Krzysztofa Brejzę.
Po pierwsze: ruch rolniczy nie jest monolitem. Jedni podpisali porozumienie, inni uważają ich za zdrajców sprawy i fałszywych rolników. Po drugie: protesty nadal cieszą się dużym poparciem społecznym, więc politycy próbują je podsycać i wykorzystać. Bardzo stara się o to PiS, dlatego wśród rolników tak często widać działaczy Solidarności, która od dawna jest partyjną przybudówką. Efekty są mizerne, bo rolnicy dobrze pamiętają, za czyjej władzy negocjowano Zielony Ład i kto przespał temat uregulowania handlu z Ukrainą. Teraz Unia idzie na ustępstwa, więc laury spływają na obecną władzę jako zdolnych negocjatorów (co rządząca koalicja mocno podkreśla). Zyskuje też Konfederacja, która zbiera żniwa z konsekwentnie od lat powtarzanego (i bardzo słabego merytorycznie) sprzeciwu wobec polityki klimatycznej oraz postulatów antyukraińskich. W ostatnich sondażach dostaje 13 proc. głosów i wyprzedza Trzecią Drogę.