Rycerz na wirażu

Osobliwe to połączenie: wysokooktanowy film sportowy plus stylowy melodramat z zawadiackim wdziękiem i psychoanalityczną otoczką.

12.07.2021

Czyta się kilka minut

Jagoda Porębska (Roma) i Tomasz Ziętek (Lowa) w filmie Doroty Kędzierzawskiej „Żużel” / KINO ŚWIAT / MATERIAŁY PRASOWE
Jagoda Porębska (Roma) i Tomasz Ziętek (Lowa) w filmie Doroty Kędzierzawskiej „Żużel” / KINO ŚWIAT / MATERIAŁY PRASOWE

Kino Doroty Kędzierzawskiej, niezależnie od tego, jak bardzo kryzysowych momentów dotyka, osnute jest charakterystyczną mgiełką. I nie chodzi tylko o mistrzowskie zdjęcia Artura Reinharta. Świat niechcianych dzieci („Wrony”), niechcianych ciąż („Nic”) czy nikomu niepotrzebnych, acz zadziornych staruszek („Pora umierać”) przepuszczony zostaje przez idealistyczny, prawie baśniowy filtr, który rozmiękcza brutalne kontury. Czy w tak konsekwentnie pomyślanym uniwersum jest miejsce dla jednego z bardziej ekstremalnych sportów wyczynowych? Okazuje się, że tak. Po ośmiu latach reżyserka powraca właśnie filmem „Żużel”, kwestionując przy okazji stereotyp tzw. kina kobiecego.

„Gdyby polscy piłkarze grali tak, jak my jeździmy...” – mówi dziennikarzowi Lowa (w tej roli Tomasz Ziętek), młody mistrz „czarnego sportu”. Mimo przegranej, mimo swych małomiasteczkowych ograniczeń, ma świadomość, że uczestniczy w czymś wielkim, choć odczuwa coraz mniej frajdy. Zresztą dla żużlowych ignorantów film Kędzierzawskiej może być pewnym odkryciem: wszak od lat jesteśmy w światowej czołówce wyścigów, sport ten ma coraz liczniejsze grono fanów, a jednak nie absorbuje uwagi mediów i zainteresowania sponsorów na taką skalę, jak inne dyscypliny.

Ale żeby pośród warkotu silnika, chmur pyłu i odoru spalin umieścić zwiewną historię miłosną? W dodatku to nie może być buntownicza przygoda na modłę „Easy Ridera”. Żużlowca droga donikąd zapętla się przecież w kolejnych okrążeniach toru, a jedynym mijanym pejzażem są rozgorączkowane trybuny. Za to o wiele łatwiej stracić zdrowie lub życie. Może dlatego reżyserka dostrzega tu swoisty romantyzm (wszak testosteron i adrenalina to mieszanka szczególnie wybuchowa), lecz jeszcze więcej znajduje go w żużlowym etosie, którego doskonałym uosobieniem zdaje się główny bohater.

Lowa ukazany został w taki sposób, żeby przez swój uzbrojony wygląd, przez stalowego rumaka i wierność wobec żużlowego kodeksu kojarzył się ze średniowiecznym wojem. Nie jest to porównanie naciągane ani oryginalne – o analogii pomiędzy speedwayem a etosem rycerskim pisała m.in. Maria Roszak w pracy naukowej „Rycerze czarnego toru. Wizerunek żużlowca-rycerza utrwalony w języku i twórczości kibiców”. Film podąża tym tropem, wyraźnie stylizując Lowę na dawnego jeźdźca, podkreślając jego osobisty związek z „ujeżdżanym” jednośladem, nade wszystko zaś przywołując wyznawane przezeń wartości: wierność sportowym zasadom, honor, lojalność wobec współzawodników i oddanie wobec swej bogdanki, czyli rudowłosej Romy (Jagoda Porębska).

Lowa czuje się także odpowiedzialny za swoją rodzinę (samotna i chyba bezrobotna matka plus roszczeniowa siostra), a jednocześnie, w przeciwieństwie do rywala Ricziego (Mateusz Kościukiewicz), niczego się w tym sporcie nie dorobił. Kroczy boso, ale w ostrogach – nie licząc oczywiście tych kilku pucharów stojących dumnie w zagraconym mieszkaniu. Im bardziej jednak historia w „Żużlu” się rozwija, im bardziej zdaje się fetyszyzować sam żużel i jego rytuały, tym bardziej staje się polemiczna wobec straceńczego piękna – i piętna – tego sportu.

Owo piętno odciska się, może nawet zbyt mocno i dosłownie, na fatalistycznych wątkach scenariusza. Nad losem Lowy unosi się bowiem cień nieobecnego ojca, a jego funkcję spełniają zastępczo inni dojrzali mężczyźni: zgorzkniały trener pływacki zwany „Papą” (Paweł Wilczak) i miejscowy, trochę bezradny ksiądz (tu obsadowa niespodzianka: Jacek Hugo-Bader). Stąd wrażenie filmu złożonego z samych lustrzanych odbić, w których przeglądają się i dopełniają kolejne relacje: Lowy i „Papy”, Lowy i małego chłopca z sąsiedztwa, który mógłby być wcieleniem głównego bohatera z czasów trudnego dzieciństwa, a do tego mamy jeszcze wątek siostry bohatera, ewidentnie powielającej los swojej matki, czy ukochanej Romy – łudząco podobnej do własnej rodzicielki (Karolina Gruszka).

Ta gęsta sieć symbolicznych powiązań przenosi żużlową opowieść w rejony przypowieści. Dlatego w obiektywie Rein­harta zaludniona przez filmową rodzinę kamienica chwilami wydaje się piękna w swej ruinie, podobnie jak wnętrza mieszkalne, zabałaganione w stylu iście artystycznym. Osobliwe to połączenie: wysokooktanowy film sportowy plus stylowy melodramat z zawadiackim wdziękiem i na dodatek z psychoanalityczną otoczką.


CZYTAJ WIĘCEJ: RECENZJE FILMOWE ANITY PIOTROWSKIEJ >>>


Dostajemy zatem coś więcej niż wakacyjne, rozśpiewane kino dla kibiców, w którym najważniejsza byłaby ostra jazda bez hamulców. Twórcy postarali się, abyśmy rozsmakowali się w doznaniach nie tylko pochodzących wprost z granitowej nawierzchni. Stąd tyle w „Żużlu” filmowanej w zwolnionym tempie czystej młodości. Wspólne nurkowanie w basenie, opijanie klęski czy zwycięstwa w knajpie, zaciąganie się papierosem urasta do rangi rytuału. Na ekranie zamienia się w celebrowanie życia w całej jego zwyczajności, bo przecież tytułowy sport, jako się rzekło, nie bierze jeńców. Nadaje zaś tej filmowej hybrydzie żywych, cielesnych kształtów charyzmatyczny Ziętek w roli idola na życiowym wirażu.

Po drugoplanowych wystąpieniach w „Cichej nocy” Piotra Domalewskiego czy w „Bożym Ciele” Jana Komasy aktor doczekał się wreszcie większego materiału do zagrania. Jego Lowa coraz bardziej miota się między sukcesami i porażkami, między pragnieniem wyrwania się z biedy a lękiem przed bezwzględnością żużla, między destrukcją i autodestrukcją. Bo żużel, co ostatecznie wynika z filmu, to sport tyleż rycerski, co podszyty agresją, często niedoinwestowany i podatny na korupcję, na fałszywe przyjaźnie i miłostki. Gdzież tu miejsce na romantyczne porywy? Jak na kino z definicji chłopackie (w tym miejscu przepraszam wszystkie fanki „czarnego sportu”) film Kędzierzawskiej oferuje trochę innych rozkoszy niźli tylko sztuka obsługi motocykla. Może dlatego, że nie marginalizuje postaci kobiecych – dziewczyny często podejmują inicjatywę, filmowane są świeżym, nieuprzedzonym okiem, bywają też sumieniem dla sfrustrowanej męskości.

Tymczasem rozpędzony Lowa, uzależniony od turniejowych wyników i własnych słabości, zdaje się nie dostrzegać, jak pod kombinezonem grubieje mu skóra. Film o miłości do żużla i zapewne z niej w dużej mierze zrodzony opowiada także o samotności żużlowca. I żaden radosny hymn z trybun tego nie zakrzyczy.©

ŻUŻEL – reż. Dorota Kędzierzawska. Prod. Polska 2020. Dystryb. Kino Świat. W kinach od 16 lipca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2021