Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To dynamiczny utwór o przeczuciu bliskiej rewolucji i upojeniu jej żywiołową siłą. Natomiast to, co przydarzyło się rakiecie „Buriewiestnik” na sekretnym poligonie koło Siewierodwińska 8 sierpnia, nie zwiastuje rewolucji. Każe natomiast zadać wiele pytań, na które trudno znaleźć odpowiedzi na podstawie nikłych i bałamutnych danych oficjalnych i licznych teorii konspiracyjnych w mediach społecznościowych. Co Rosja testuje? Czy prace nad nową Wunderwaffe Putina, którą rok temu chwalił się w prezentacji komputerowej, są na ukończeniu? Czy awarie – ta w Siewierodwińsku oraz z okrętem-batyskafem „Łoszarik” – oznaczają porażkę ambitnych planów Kremla uzyskania przewagi militarnej nad USA?
Rekonstrukcja wydarzeń na poligonie doświadczalnym nie jest łatwa – rosyjskie władze dołożyły starań, aby obraz zaciemnić. Na dobrą sprawę nie wiadomo, czy były to testy „Buriewiestnika”. Taką myśl poddał Donald Trump i potwierdzają ją niektórzy eksperci.
Znamienna jest tu gra informacyjna Rosji, jako żywo przypominająca schemat czarnobylski: dementować informacje, np. o podniesionym poziomie radiacji w okolicach poligonu, aby następnie – gdy o zaburzeniu tła powiadomiła Norwegia, a miejscowa ludność masowo zaczęła wykupywać jod w aptekach – niechętnie przyznać, że poziom jest szesnastokrotnie przekroczony. Wiadomo, że podczas awarii zginęło siedem osób, w tym pięciu naukowców, a kilku rannych odwieziono do szpitala. Nie powiadomiono przy tym lekarzy, że mają do czynienia z napromieniowanymi pacjentami. Po kilku dniach w mediach pojawiła się wiadomość, że w organizmie jednego z medyków stwierdzono obecność cezu-137.
Czy to koniec niespodzianek, jakie niesie ze sobą „Zwiastun burzy”? ©