Czy Trump spełni nadzieje Rosji?

Po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w Moskwie zapanowała euforia.

09.11.2016

Czyta się kilka minut

Graffiti, Donald Trump i Władimir Putin. Fot: AFP PHOTO / Petras Malukas /
Graffiti, Donald Trump i Władimir Putin. Fot: AFP PHOTO / Petras Malukas /

Deputowani Dumy Państwowej przyjęli wiadomość o zwycięstwie Donalda Trumpa gromkimi oklaskami. Prezydent Władimir Putin już z rana wysłał depeszę gratulacyjną do zwycięzcy, wyraził nadzieję na poprawę stosunków rosyjsko-amerykańskich, zapewnił, że dołoży wszelkich starań, aby do tego doprowadzić.

Zaraz też w szybkich mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się spisy pobożnych życzeń, które można by zebrać pod wspólnym tytułem „Co Trump teraz powinien zrobić dla Rosji?”. Krótko rzecz ujęła szefowa rosyjskiej tuby propagandowej na zagranicę, telewizji RT, Margarita Simonjan: uznanie Krymu za rosyjski, zdjęcie sankcji, ugoda w Syrii, uwolnienie Assange’a. Ciekawy zestaw. Poprzeczka zawisła wysoko. Ale czy nowo wybrany amerykański prezydent faktycznie spełni pokładane w nim przez rosyjski establishment nadzieje?

Podczas kampanii wyborczej w USA od maja br. na Kremlu stopniowo dojrzewała myśl, że przegrana Clinton (Clintonszy, jak familiarnie i z lekkim lekceważeniem mówiono o Hillary w rosyjskich mediach) otwierałaby nową perspektywę dla kiepskich stosunków rosyjsko-amerykańskich. Trump bowiem zapowiadał weryfikację polityki, wypowiadał się o Putinie przyjaźnie i w ogóle wyglądał na swojego chłopa, z którym można się dogadać. To, że taki ktoś pojawił się na wysokim firmamencie amerykańskiej polityki, Moskwa odczytała jako oznakę kryzysu elit w USA. Maksym Gorki zapewne nazwałby Trumpa „zwiastunem burzy” – nieuniknionych przemian w ładzie światowym. Rosja – sfrustrowana izolacją i kryzysem w gospodarce – chce upiec przy tym ogniu przemian swoją pieczeń.

Putin nie mógł Obamie wybaczyć, że ten określił w jednym ze swoich ważnych przemówień Rosję jako „mocarstwo regionalne”. Rosyjski prezydent poczuł się dotknięty i zaczął wylewać fundamenty pod odbudowanie statusu Rosji jako supermocarstwa, żeby pokazać Obamie, jak bardzo się myli. Sankcje nałożone przez Zachód po aneksji Krymu, spadek cen ropy i kilka innych niekorzystnych czynników sprawiły, że ten marsz ku wymarzonym mocarstwowym wyżynom wpierw mocno spowolnił, a potem wręcz utknął. Mimo to Moskwa nakręcała sprężynę, uciekając się do ostrej retoryki i straszenia wojną, w tym jądrową. Znamienne jest to, że podczas kampanii wyborczej w USA Rosja oficjalnie zachowywała dystans, Putin zapewniał kilkakrotnie, że Kreml będzie współpracował po wyborach z każdym amerykańskim prezydentem. Ale jednocześnie działy się rzeczy bez precedensu – ataki na serwery Partii Demokratycznej, wycieki, mające dyskredytować Demokratów itd. Jednym słowem – Rosja pokazała, że potrafi bruździć i że trzeba się z nią liczyć.

Po wyborach w USA na pewno zmieni się rozkład figur na światowej szachownicy. Rosja liczy na to, że osłabną więzi transatlantyckie, a rozmiękczona dzięki temu Europa łatwiej da się podzielić i urobić. I dotyczy to zarówno sfery gospodarczej i handlowej (np. losów TTIP), jak i militariów. Po warszawskim szczycie NATO, na którym postanowiono wzmocnić wschodnią flankę Sojuszu, Kreml zachował się powściągliwie. Znać było wyczekiwanie, najwyraźniej liczono na to, że jeszcze wszystko da się odegrać, cofnąć, a w każdym razie złagodzić i znowu się w tej sprawie układać. No i jest jeszcze do załatwienia z nowym prezydentem kwestia tarczy antyrakietowej w Europie. Część instalacji w Polsce jeszcze nie powstała, z punktu widzenia Kremla można powalczyć o zniweczenie tego projektu. Czy te optymistyczne rachuby Kremla będą uwzględnione? Trump przecież tak szydził z NATO. Kolejne pytanie.

Ważny rozdział to Ukraina. Rosyjskie media otwartym tekstem powtarzają od miesięcy, że „kijowska junta” to projekt Białego Domu. A zatem na Kremlu być może tli się nadzieja, że wraz z odejściem administracji Obamy projekt ten zostanie zwinięty, a Rosja odwojuje stracone pozycje. Ale czy faktycznie tak się stanie?


Cały tekst o reakcji Kremla na wynik wyborów w USA, przeczytaj na blogu Anny Łabuszewskiej. "Czy Trump spełni nadzieje Rosji?"

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej