Rok Themersonów?

Adriana Prodeus: THEMERSONOWIE. SZKICE BIOGRAFICZNE - okrągłe rocznice klasyków zwykło się ostatnio czcić przez cały rok, a decyzję o tym podejmuje Sejm. Brzmi to nad wyraz poważnie, choć czasem dochodzi do komicznych przepychanek: skoro Gombrowicz, to i Reymont, Chopin tak, Konopnicka nie... Samozwańczo i bez żadnych uprawnień postanowiłem ogłosić rozpoczęty właśnie rok - rokiem Franciszki i Stefana Themersonów. Pary świetnych i wszechstronnych artystów, którzy wybrali własną, całkowicie osobną drogę.

26.01.2010

Czyta się kilka minut

Pretekst jest: 25 stycznia upływa sto lat od dnia, w którym urodził się Stefan Themerson, syn szanowanego płockiego lekarza i działacza społecznego. Franciszka, przyszła żona Stefana, córka warszawskiego malarza Jakuba Weinlesa, była dwa i pół roku starsza. W końcu lat 30. wyjechali do Paryża. Zmarli w 1988 roku, w odstępie trzech miesięcy, po sześćdziesięciu latach wspólnego życia i wspólnej pracy, w Londynie, gdzie spędzili cały okres powojenny.

U progu rocznicy ukazała się książka Adriany Prodeus. Autorka - krytyk artystyczny i filmowy, znawczyni animacji - nie kryje entuzjastycznego stosunku do dzieła Themersonów. Dzieła wielorako wspólnego, bowiem choć każde z nich było wybitną indywidualnością, stanowią wyjątkowy przykład twórczego współmyślenia i współdziałania, wzajemnej inspiracji i przenikania idei. Najbardziej zdumiewający dowód owej wspólnoty artystycznej przyniosły lata wojny. Po klęsce Francji Franciszka, zatrudniona w polskim Ministerstwie Informacji, przedostała się do Londynu, natomiast Stefan, żołnierz Armii Polskiej, znalazł się w schronisku dla uchodźców w nieokupowanej części Francji. Rozdzieleni, kontaktowali się jedynie dorywczo - a równocześnie, jak pisze Adriana Prodeus, stworzyli dzieła niemal lustrzane, dopełniające się wzajem obrazy ("Nigdy niewysłane listy" Franciszki) i tekst ("Szkice w ciemnościach" Stefana).

Choć Franciszka była przede wszystkim rysowniczką, ilustratorką książek i malarką, a Stefan - przede wszystkim pisarzem, to nieustannie przekraczali granice gatunków. Franciszka projektowała scenografie, Stefan zajmował się fotografią, wspólnie tworzyli książki dla dzieci i filmy awangardowe, a w 1948 roku założyli wydawnictwo Gaberbocchus Press; nazwa to zlatynizowana forma imienia bohatera wiersza Lewisa Carrolla, smoka (?) Jabberwocky, czyli - jak chce Barańczak - Dziaberłaka. Gaberbocchus zamiast bestsellerów publikował "bestlookery" o wyrafinowanej szacie graficznej, wśród nich - angielskie tłumaczenie "Ćwiczeń stylistycznych" zaprzyjaźnionego z Themersonami Raymonda Queneau, a także "Elementarz dobrego obywatela" innego ich przyjaciela, Bertranda Russella.

Książka Adriany Prodeus nosi skromny podtytuł "szkice biograficzne", w istocie jednak jest raczej szkicem do monografii dzieła Themersonów, rzuconym na biograficzne tło. Co oczywiście stanowi zaletę, nie wadę. W dodatku została ładnie złamana i bogato zilustrowana. Jak zauważa autorka, ze znakomitymi ilustracjami Franciszki niemal każdy zetknął się w dzieciństwie ("Tańcowała igła z nitką"!), tu jednak dopiero może docenić skalę jej talentu. Prodeus omawia przedwojenne i wojenne filmy Themersonów, ideę "poezji semantycznej", racjonalistyczną etykę godziwości i przyzwoitości, powieści i long short stories Stefana, od "Wykładu profesora Mmaa", poprzez dwa arcydzieła - "Przygody Pędrka Wyrzutka" i "Kardynała Pölätüo" - po "Wyspę Hobsona".

Sztuka Themersonów, zauważa Adriana Prodeus, "urzeka humorem, abstrakcyjnym myśleniem i czułą obserwacją życia". Wymykając się klasyfikacjom, zachowali ożywczą świeżość spojrzenia. "Chcieli żyć na marginesie porządków wytyczanych przez granice państw, religii, gustów i języków". W finale autorka wyznaje swą fascynację "językiem artystycznym Themersonów, grą znaczeń, powracającymi motywami i odbiciami, tematami z pogranicza sztuki, etyki i nauki", i pisze, że jej książka ma być "ucieczką od uśmiercenia tego, co żywe w ich sztuce, i zamknięcia w muzealnej gablocie". Ale też ich dzieło trudno byłoby w gablocie zamknąć. (Świat Literacki, Warszawa 2009, ss. 286. Przypisy, bibliografia, indeks osób.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2010