Robak, który toczy jabłko

Moje pisarstwo i Sycylia mają głęboki związek, przeżywam Sycylię jak problem, jak cierpienie - mówił Leonardo Sciascia. - Często myślę, że gdybym się tu nie urodził, nigdy bym nie został pisarzem.

28.04.2010

Czyta się kilka minut

Gdy na łamach "Corriere della Sera" Sciascia opublikował żarliwą krytykę włoskiego rządu, jeden z prominentnych polityków w napadzie złości zapytał współpracownika: "Jak to się stało, że autor krótkich powieści detektywistycznych stał się tak potężnym przeciwnikiem?". Asystent odpowiedział: "Jemu nie chodzi o władzę, tylko o sprawiedliwość".

Mafia jako stan umysłu

Sciascia był przekonany, że mechanizmów władzy nie da się opisać za pomocą tradycyjnych środków wyrazu, albowiem polityka przyjęła tak spotworniałą postać, że wszelkie próby jej bezpośredniego przedstawienia muszą zakończyć się fiaskiem. Relacja między władzą a społeczeństwem jest oparta na fikcji - kreowanej przez polityków i biernie przyjmowanej przez obywateli. Jeśli instytucje, których zadanie polega na likwidowaniu przestępczości, wspierają mafię, jeśli społeczeństwo zadowala się pustymi gestami rządzących, do akcji musi wkroczyć literatura. Pisarz - na co dzień obcujący z fikcją - dysponuje narzędziami, za pomocą których może obnażyć kłamstwo polityki i przeciwstawić się machinie władzy.

Nie bez konsekwencji dla samego siebie. Sciascia nie oszczędzał nikogo, nawet tych, którzy reprezentowali bliskie mu ideały lewicowe. Dlatego był atakowany ze wszystkich stron sceny politycznej, co tylko wzmagało jego krytyczną postawę. Uważał, że społeczeństwo włoskie stało się zakładnikiem cynicznego kompromisu zawartego przez rządzącą chadecję i opozycyjną frakcję komunistów (fakt, że oficjalnie ów "historyczny kompromis" nie miał miejsca, uważał za mydlenie oczu). I jednym, i drugim zarzucał sprzeniewierzanie się ideowej tożsamości. Był przekonany, że rzeczywistym powodem chaosu politycznego jest milczące przyzwolenie na działalność mafii, której wpływy sięgały szczytów władzy.

Pisarz, który angażuje się w walkę polityczną, musi przeformułować fundamenty samej literatury. Skoro głównym celem jest obnażenie fikcji, którą zarażona jest przestrzeń społeczno-polityczna, to konieczne jest przekroczenie granic fikcji literackiej, trzeba zmienić sposób funkcjonowania literatury w sferze publicznej. W rozprawie poświęconej pisarstwu Sciascii Antonio Motta powiada, że autor "Kontekstu" był jedynym włoskim pisarzem XX w., który tak radykalnie otworzył swe dzieło na rzeczywistość społeczną, nie zamieniając go przy tym w doraźną publicystykę. W rozmowie z Marcello Padovanim Sciascia powiedział, że nigdy nie przywiązywał wagi do wyobraźni, choć nie wyrzekł się jej całkowicie. "Wszystkie moje książki - mówił - są opowieścią o pewnych historycznych złudzeniach oglądanych z perspektywy teraźniejszości i o pewnych indywidualnych złudzeniach przedstawianych z perspektywy przeszłości".

Te słowa nabierają znaczenia, gdy umieścimy je w odpowiednim kontekście. Sciascia przedstawia go w wielu miejscach, ale bodaj najpełniej we wstępie do słynnej książki Fabrizio Calviego "Życie codzienne mafii od roku 1950 do naszych dni". Rekonstruuje historyczną i kulturową genealogię zjawiska zorganizowanej przestępczości, wskazując jako jej źródło feudalne warunki społeczne i gospodarcze, jakie panowały na Sycylii w XIX w. Dotkliwe doświadczenia z przeszłości sprawiły, że mafia stała się dla Włochów synonimem tryumfalnego odrodzenia ludzkiego ducha. Jak pisał cytowany przez Sciascię Giuseppe Pitré: "Mafia jest świadomością własnego jestestwa, wygórowaną koncepcją indywidualnej siły, jedynego arbitra we wszystkich konfliktach, we wszystkich sprzecznościach interesów i poglądów (...). Mafioso chce być poważany i sam przeważnie poważa. Jeśli zostaje znieważony, nie ucieka się do prawa, potrafi jednak wymierzyć sprawiedliwość osobiście". To złudzenie, którego podwalinę stanowi silny kompleks poddaństwa, jest obecne w świadomości całego narodu, który nie potrafi zrozumieć, że mafia jest pasożytniczym elementem, rozsadzającym od środka strukturę społeczną, robakiem toczącym umysły ludzi.

Sycylijczyk z urodzenia

Wystarczy przyjrzeć się tytułom pierwszych książek (poetyckich i prozatorskich) Sciascii, by zorientować się, jakie tematy zawsze były mu bliskie: "Le favole della dittatura" ("Opowieści o dyktaturze"), "La Sicilia, il suo cuore" ("Serce Sycylii"), "Colla di pesce" ("Sieć rybacka"). Władza, Sycylia i metafora sieci rybackiej, która z jednej strony odsyła do prostych zatrudnień rybaków z wyspy, a z drugiej do sytuacji, w jakiej znalazło się społeczeństwo - schwytane w sieć, bezwładnie podążające za politykami.

Sciascia wielokrotnie podkreślał, że największy wpływ na jego pisarstwo miało miejsce, w którym się urodził. "Jestem włoskim pisarzem - powiadał - który dużo wie o Sycylii. Wierzę, że rzeczywistość sycylijska składa się z wielu problemów i sprzeczności, które nie dotyczą jedynie Włoch, ale całej Europy... Sycylia jest metaforą nowoczesnego świata".

Zmarły w 1989 pisarz przyszedł na świat w 1921 r. w Racalmuto, które wspominał później jako miasto biednych ludzi. Łatwo sobie wyobrazić nastroje panujące w takim miejscu: faszyzm (który dla wielu był jedyną odpowiedzią na problemy cywilizacyjne, wyborem politycznym i zarazem światopoglądowym, dającym złudną nadzieję na zmianę) i katolicyzm.

W wieku 14 lat przeniósł się z rodzicami do Caltanissetty, gdzie kontynuował naukę i rozwijał pasje literackie. W rozmowie z Padovanim powiedział, że między 8. a 14. rokiem życia przeczytał wszystkie książki z domowej i szkolnej biblioteki: ok. 300 tytułów, wśród których były m.in. dzieła Montaigne’a, Voltaire’a, Stendhala i szczególnie przezeń uwielbianego Pirandella, podobnie jak Sciascia próbującego opisać fenomen Sycylii. Obaj zwracali uwagę na skomplikowany charakter tego miejsca, w którym ciągle prowadzi się grę pozorów, w którym nie sposób powiedzieć, co jest prawdą, a co zmyśleniem. Sciascia nie chciał i nie potrafił się uwolnić od Sycylii. W "Kontekście" przytacza słowa swojego przyjaciela Guttusa: "»Nawet gdy maluję jabłko, jest w nim Sycylia«. Światło. Kolor. I robak, który je od środka toczy".

Jak pisać o Sycylii, by z jednej strony oddać sprawiedliwość jej wielokształtnej formie (geograficznej, kulturowej i politycznej), a z drugiej - zedrzeć z jej powierzchni wszystkie pozory i postawić najważniejsze pytanie, czyli kwestię sprawiedliwości? Sciascia eksperymentował z różnymi gatunkami: kroniką, opowiadaniem, reportażem, szkicem autobiograficznym etc., by na początku lat 60. znaleźć wreszcie rozwiązanie. Po pierwsze, postanowił połączyć w jednym dziele różne gatunki, tworząc coś w rodzaju genus mixtum, mieszanej narracji, która dawała mu większe możliwości pisarskie. Po drugie, zaczął pisać powieści, które z braku lepszego słowa można nazwać detektywistycznymi czy kryminalnymi, pamiętając, że jest to zaledwie winieta.

John Coannon określił te utwory mianem powieści dochodzeniowych (investigation novels), zaznaczając, że nie chodzi jedynie o śledztwo prowadzone przez głównego bohatera, lecz także o dociekania rozumu nad naturą zbrodni i mechanizmami władzy. Klasyczna forma kryminału była dla Sciascii zaledwie punktem wyjścia, pozwalała mu zmierzyć się z obsesyjnie powracającymi tematami: patologią polityki, mafią, fikcyjną relacją między rządzącymi a społeczeństwem. W nocie autorskiej, która zamyka "Kontekst", pojawia się znamienne zdanie: "zacząłem pisać [tę powieść] dla zabawy, ale gdy kończyłem, nie widziałem już w niej nic zabawnego". W istocie - nie ma nic zabawnego w obrazie skorumpowanej władzy, która mami społeczeństwo pozornymi gestami politycznymi.

Ciekawe, że w niemal wszystkich powieściach Sciascii zbrodnia pozostaje niewyjaśniona, a sprawcy wymykają się wymiarowi sprawiedliwości. Wyjątek stanowi ostatni utwór włoskiego pisarza pt. "Una storia semplice" ("Prosta historia"), w którym mordercy zostają ujęci (są nimi - a jakże! - oficer policji i dostojnik kościelny).

Gatunek kryminału przypadł Sciascii do gustu również z tego powodu, że pozwalał na przedstawienie wysiłków, które rozum podejmuje, by ogarnąć rzeczywistość społeczno-polityczną. Autor "Kontekstu" był nieprzejednanym racjonalistą. Redaktor jego dzieł, Claude Ambroise, mówił, że pisarz cierpiał na nerwicę rozumu. Sciascia nie miał przy tym złudzeń - wiedział, że rozum musi ponieść klęskę w konfrontacji ze skorumpowaną i cyniczną władzą. Właśnie dlatego w jego powieściach zagadki kryminalne nie znajdują rozwiązania. Ale nie oznacza to, że należy tę pracę porzucić. Przeciwnie. Wprzódy jednak trzeba przedstawić z największą precyzją wszystkie patologie, ażeby wytrącić społeczeństwo z letargu. Dopiero potem walka o sprawiedliwość nabierze rozpędu. "Prosta historia" jest rodzajem testamentu, w którym to, co niemożliwe, staje się nagle realną perspektywą.

Parodia

"Kontekst" ukazał się w 1971 r., kiedy Sciascia cieszył się już zasłużoną sławą w rodzimych Włoszech i zdobywał coraz większą popularność za granicą. Powieść wywołała skandal. Mimo zastrzeżeń autora, że historia toczy się w kraju całkowicie zmyślonym, krytycy i czytelnicy (szczególnie ci, którzy zasiadali w instytucjach władzy, a utwory Sciascii poznawali ze streszczeń przygotowywanych przez pracowników niższych szczebli) nie mieli wątpliwości, że "Kontekst" opowiada o współczesnych Włoszech. Z powieści wyłania się niezwykle negatywny obraz elit politycznych i kulturalnych. I - jak to zwykle u Sciascii - krytyka dosięga wszystkich: chadeków, komunistów, wydawców, policjantów, dziennikarzy.

Fabuła jest prosta. W tajemniczych okolicznościach giną prokuratorzy. Tropem zabójcy rusza doświadczony inspektor Rogas, być może ostatni, który wierzy w sens swej pracy. Moderca nie zostawia śladów, ofiary dobiera w na pozór chaotyczny sposób. Rogas zakłada, że winowajcą jest człowiek, który został (najpewniej niesłusznie) skazany i osadzony w więzieniu. Udaje mu się zidentyfikować podejrzanego, którego przed laty oskarżono o usiłowanie zabójstwa żony. Okazuje się jednak, że władza nie oczekuje od Rogasa rozwiązania zagadki. Komuś bardzo zależy na tym, by sprawa została zamieciona pod dywan. I rzeczywiście - czytelnik nie znajdzie w "Kontekście" odpowiedzi na pytanie, kto zabił.

Sciascia przekierowuje naszą uwagę na drugi plan. To właśnie tam - za kulisami zbrodni i dochodzenia - toczy się gra, w której Rogas jest jedynie pionkiem na szachownicy polityków. Okazuje się, że minister spraw wewnętrznych utrzymuje kontakty z przedstawicielami radykalnego ugrupowania komunistycznego. Politycy spotykają się z mafiosami, ludzie, którzy oficjalnie deklarują zaangażowanie w sprawy społeczne, w rzeczywistości nie wierzą w sens swej misji, wszystko kręci się wokół centralnego punktu, który zajmuje władza - to ona jest celem i zarazem środkiem wszystkich działań.

W jednej z najlepszych scen powieści (jakby żywcem wyjętej z Kafki) Rogas rozmawia z prezesem sądu, którego próbuje ostrzec przed potencjalnym zagrożeniem. Dyskutują m.in. o błędach wymiaru sprawiedliwości, w wyniku których niewinni ludzie trafiają za kratki. Sędzia z pasją tłumaczy, że o żadnych błędach nie może być mowy, nawet jeżeli są popełniane. Celem i sensem prawa nie jest sprawiedliwość, lecz manifestacja bezwzględnej siły, którą należy nieustannie potwierdzać i umacniać. Liczy się jedynie trwałość edificjum prawa. Poszczególne przypadki przestępstw są tylko akcydensami - lepiej, żeby ich nie było, ale skoro już są, należy dołożyć wszelkich starań, by nie wymknęły się spod kontroli.

W podtytule powieści Sciascia umieścił słowo "parodia". W nocie autorskiej powiada: "Napisałem zatem tę parodię (komiczną przeróbkę utworu poważnego, który zmyśliłem - lecz którego nie próbowałem napisać - jako paradoksalne zastosowanie pewnej techniki i określonych stereotypów), biorąc za punkt wyjścia wydarzenie z kroniki sądowej". Znajdujemy tu słownikową definicję parodii, ale nie o nią chodzi. Istotna informacja dotyczy "poważnego utworu", który został przez autora "zmyślony" i nigdy nie powstał. Dlaczego?

Odpowiedź podpowiada Giorgio Agamben w eseju o parodii w powieściach włoskiej pisarki Elsy Morante. Agamben sugeruje, że w dziełach autorki "Wyspy Artura" parodia nie jest jedynie wyznacznikiem poetyki, ale główną bohaterką tekstu. Nie chodzi o to, by w parodystyczny sposób przedstawić jakieś postaci lub zdarzenia, lecz o to, by zaprezentować samą parodię na scenie tekstu.

Podobny gest wykonuje Sciascia (powieść Morante ukazała się w 1957 r. - autor "Kontekstu" na pewno ją znał). Rzeczywistość sama w sobie posiada parodystyczny charakter, nie da się jej zatem opisać za pomocą "poważnego" tekstu. Powaga ma status zmyślenia, dawno opuściła sferę publiczną, w której poruszał się Sciascia, i w której poruszają się jego bohaterowie. Wystarczy przypomnieć jedno zdarzenie. W 1978 r. Czerwone Brygady porwały Aldo Moro, jednego z najważniejszych polityków chadecji, byłego ministra i premiera. Mimo wstrząsających listów pisanych przez Moro, rząd nie podjął negocjacji z porywaczami. Moro został zamordowany, a jego ciało znaleziono w bagażniku samochodu zaparkowanego w centrum Rzymu. Samochód wskazał Romano Prodi, późniejszy premier Włoch i przewodniczący Komisji Europejskiej. Na pytanie o źródło informacji na temat ciała Prodi odpowiedział, że zawdzięcza ją seansowi spirytystycznemu... Sciascia zajął się sprawą Aldo Moro, kiedy został - na krótko - parlamentarzystą. Przestudiował akta, odkrywając liczne uchybienia, których się dopuszczono (później napisał reportaż pt. "Sprawa Moro").

***

Skoro sama przestrzeń społeczno-polityczna jest parodią, skoro jej struktura odpowiada strukturze parodii, to zadanie prozaika nie polega na jej opisywaniu w "poważnym" stylu, lecz na jej odtworzeniu, powieleniu i jedynie nieznacznym zintensyfikowaniu. Dzięki temu - jak sądził Sciascia - czytelnik będzie mógł się z ową parodią skonfrontować, zajrzeć pod podszewkę rzeczywistości. Być może później na nowo podejmie namysł nad palącą kwestią sprawiedliwości.

Leonardo Sciascia, "Kontekst", przeł. Teresa Jekiel, przedmowa Włodek Goldkorn, wyd. W.A.B., seria NOWY KANON, Warszawa 2010.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2010