Rewolucja bez rewolucji

W większości polskich diecezji trudno zaakceptować kobietę przedstawiającą czytania mszalne, posługującą przy ołtarzu czy rozdzielającą komunię. Choć wobec żadnej z tych praktyk nie ma przeciwwskazań doktrynalnych, większość polskiego Kościoła chce, by “kobieta trwała w cichości". Mniejszość powołała na stanowisko duszpasterza lubelskiej Akademii Medycznej s. Martę Ziółkowską - szarą urszulankę.

02.11.2003

Czyta się kilka minut

Ks. abp Józef Życiński, metropolita lubelski, spotykał siostry-duszpasterzy akademickich na uczelniach w Berkeley i Manchesterze. Siostry chętnie opowiadały o studentach, którzy okazywali im większe zaufanie, przychodząc z kłopotami i nie bojąc się rozmowy właśnie dlatego, że były siostrami i to jeszcze niewiele od nich starszymi. Motywacje do nominacji nietrudno też znaleźć w nauczaniu Papieża, np. w adhortacji “Ecclesia in Europa", zachęcającej do większego niż dotychczas angażowania kobiet w pracę duszpasterską.

- W dokumentach mówi się, że kobiety konsekrowane mają być w Kościele znakiem czułej dobroci Boga wobec człowieka. Ta czuła dobroć wyrasta z oblubieńczej relacji do Chrystusa - przypomina s. Ziółkowska. - Konsekrowane panieństwo to za mało. Siostry zakonne mają być siostrami i matkami dla cierpiących, poszukujących, samotnych i skrzywdzonych w prawie do godnego życia. Nominacja jest moją nową drogą dotarcia do nich. Zresztą, po co używać wielkich słów... Chodzi o to, aby nawet ten najmniejszy i nic nie znaczący czuł, że jest kochany.

12 lat temu była studentką pierwszego roku teologii. Jeden z profesorów złożył jej nietypowe życzenia: “Życzę pani nienasycenia teologią". Początkowo życzenie spełniało się w setkach godzin spędzanych nad książkami. Potem pojawiło się “studiowanie na kolanach, w cieniu tabernakulum". Doktorat obroniła już jako szara urszulanka. Jako asystentka w katedrze Patrologii Łacińskiej KUL specjalizowała się w studiach nad nauczaniem Ojców Kościoła, a w szczególności - św. Augustyna.

- To, jak pisał John Steinbeck, mój “słup ognisty". W pismach św. Augustyna jest wiele wypowiedzi, o których można powiedzieć, że były niechętne kobiecie. Jeśli czytam, np. w “Dialogach filozoficznych", iż to “naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie" nie zapominam o kontekście historyczno-doktrynalnym, w jakim to napisano, o burzliwym życiu Augustyna, ale też o innych jego wypowiedziach. Odnowił przecież życie monastyczne, także klasztorów żeńskich, dając im nową regułę, wprowadzającą do życia klasztornego ducha wspólnoty, która wyklucza jakiekolwiek przejawy dyskryminacji czy odtrącenia. Bez ducha wspólnotowego nie wyobrażam sobie ani życia wśród urszulanek, ani pracy ze studentami.

W jedną z październikowych niedziel na Mszy akademickiej czekało na studentów, zredagowane w formie recepty, ogłoszenie. Tak rozpoczął się całoroczny cykl spotkań, podczas których nowa duszpasterz zamierza analizować ze studentami fragmenty Biblii, mierząc się z zawartymi w niej wyzwaniami. Zainteresowanie i rozpiętość pytań zaskoczyły ją. Były też sygnałem, że studenci nie szukają gotowych odpowiedzi, a “dodatkowymi zajęciami w niedzielę" zapełniają jakiś brak: refleksji nad cierpieniem i śmiercią, relacją lekarza do pacjenta, która nie może przekształcić się w “leczenie jednostek chorobowych", odnajdywania przesłania Ewangelii w życiu. Współczesny człowiek woli dyskusję od akceptacji cudzych poglądów, nawet gdyby były podparte autorytetem Kościoła i Papieża. Tylko na drodze otwartej wymiany opinii istnieje szansa uzasadnienia stanowiska Kościoła w tak drażliwych kwestiach, jakie pojawiły się w ostatnich latach na styku medycyny i teologii: dopuszczalność aborcji i eutanazji, zapłodnienie in vitro, badania nad komórkami ludzkimi itp.

- Jasno i odważnie postawiony problem to mocna motywacja, żeby zająć się pracą duszpasterską. Nie jest to jednak, przynajmniej w moim zgromadzeniu, przecieranie szlaków. Założycielka, św. Urszula Ledóchowska, tworzyła przecież w 1906 r. pierwsze w Polsce: dom akademicki i Sodalicję Mariańską akademiczek. Miała też w zwyczaju, co stara się przejąć każda szara urszulanka, rozmawiać ze wszystkimi, niezależnie od ich poglądów, wyznania czy statusu społecznego. Czy może być ważniejsze wyzwanie w pracy ze studentami?

Nominacja siostry Ziółkowskiej jest nowym podejściem do znanego od stuleci programu Kościoła. Nie jest ani rewolucyjna, ani prekursorska, choć taka może się wydawać w polskich realiach. Nie należy jej też odczytywać jako zapowiedzi ewentualnej zmiany negatywnego stanowiska Watykanu wobec ordynacji kobiet. Nauczanie Kościoła jest to samo od 2 tys. lat. Nowe potrzeby, np. chęć większego zaangażowania się kobiet, powodują jednak, że wracamy do tych jego wątków, o których z różnych powodów zapomniano.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2003