Przypadki Padre Jarka

Ksiądz Jarosław Cielecki – samozwańczy egzorcysta, uzdrowiciel i kaznodzieja – przez lata bez przeszkód funkcjonował w Kościele poza jego formalnymi strukturami.

13.07.2020

Czyta się kilka minut

Ks. Jarosław Cielecki pielgrzymuje z Niegowici do Częstochowy na 25-lecie święceń kapłańskich, kwiecień 2018 r. / / fot. Polska Press
Ks. Jarosław Cielecki pielgrzymuje z Niegowici do Częstochowy na 25-lecie święceń kapłańskich, kwiecień 2018 r. / / fot. Polska Press

Przedstawia się jako bliski współpracownik ostatnich papieży i znajomy czołowych postaci Kościoła. Jest propagatorem kultu św. Szarbela, założycielem prawie 400 domów modlitwy pod jego wezwaniem.

„Niestety w ostatnim czasie ks. Jarosław Cielecki dokonał aktu apostazji, porzucając Kościół rzymskokatolicki i przystępując do wspólnoty religijnej, która nie utrzymuje jedności z papieżem i (...) nie może on nadal sprawować duchowej opieki nad wiernymi Kościoła rzymskokatolickiego” – czytamy w komunikacie wydanym 6 lipca przez Komisję Nauki Wiary polskiego Episkopatu.

Na te słowa zareagował Adam Rosiek, biskup i zwierzchnik Katolickiego Kościoła Narodowego w Polsce – wspólnoty, do której przystąpił ks. Cielecki. Zarzucił członkom Komisji „poważne nieścisłości teologiczne i prawne”. Według niego nie doszło do apostazji, ponieważ jest nią tylko „całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej”, tymczasem jego Kościół uznaje „wszystkie dogmaty Kościoła Rzymskokatolickiego i wszystkie święte sakramenty”.

Katolicki Kościół Narodowy powstał w 2012 r. i jest jedną z kilku wspólnot polsko­katolickich. Ma liczyć ok. 5 tys. wiernych, 6 parafii, kilkunastu księży. Adam Rosiek to były ksiądz archidiecezji wrocławskiej, który w 2006 r. przeszedł najpierw do starokatolickiego Polskiego Narodowego Katolickiego Kościoła w RP, a po kilku latach odszedł i stamtąd, powołując nową wspólnotę.

– 14 czerwca ks. Jarosław Cielecki został uroczyście przyjęty, po złożeniu wyznania wiary, do Katolickiego Kościoła Narodowego w Polsce – tłumaczy w rozmowie z „Tygodnikiem” powody wydania komunikatu przewodniczący Komisji Nauki Wiary KEP abp Stanisław Budzik. – Przez ten fakt porzucił Kościół katolicki i przystąpił do wspólnoty religijnej, która nie utrzymuje jedności z papieżem. Dla wspólnoty Kościoła katolickiego jest to wydarzenie bolesne, dotykające zwłaszcza tych, dla których był duchowym autorytetem.

Dlaczego w dokumencie użyto słowa „apostazja”? Arcybiskup Budzik: – Użyliśmy tego słowa, oznaczającego odstępstwo, jako bardziej zrozumiałego dla wiernych, którzy słyszą nieraz o ludziach opuszczających Kościół katolicki i dokonujących formalnie takiego aktu. W przypadku ks. Cieleckiego precyzyjniejszym określeniem jest schizma, czyli, jak formułuje to kanon 751 Kodeksu Prawa Kanonicznego, „odmowa uznania zwierzchnictwa Biskupa Rzymskiego lub utrzymywania wspólnoty z członkami Kościoła, uznającymi to zwierzchnictwo”. Skutki prawne obu tych działań są identyczne. Zgodnie z kanonem 1364 KPK „odstępca od wiary, heretyk lub schizmatyk podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa”.

Wędrowiec

Sam ks. Cielecki nie uważa, żeby dokonał apostazji. W kazaniu wygłoszonym 6 lipca stwierdził: „Nie odszedłem, lekko odpłynąłem małą łódką”.

Jego kłopoty z Kościołem rzymsko­katolickim zaczęły się wcześniej. 15 maja watykańska Kongregacja Nauki Wiary nałożyła na niego karę suspensy, zakazując mu pełnienia „wszelkich aktów władzy święceń, wszystkich aktów władzy rządzenia oraz wszystkich uprawnień lub zadań związanych z urzędem”. Zakaz objął również kwestię kierowania domami modlitwy św. Szarbela i inne działania związane z kultem świętego.

Kapłan, znany jako „Padre Jarek”, jest od lat przede wszystkim propagatorem kultu maronickiego mnicha z XIX w. Zasłynął również życzliwie relacjonowaną przez media (także niekatolickie) pielgrzymką na Jasną Górę. Z wózkiem, na którym wiózł kopię obrazu Matki Bożej z Niegowici, parafii, w której się urodził, a w której wikarym był Karol Wojtyła.

Był księdzem bez przydziału, funkcjonującym poza strukturami Kościoła. Formalnie inkardynowany był w słowackiej diecezji rożnawskiej, ale przebywał albo w Rzymie, albo podróżował. Samochód nazywał swoją jedyną parafią. Dziennie – jak mówił – pokonywał po 300 km. Jeździł po całej Europie, głosił rekolekcje, był dopuszczany do koncelebry, zachęcał do zakładania domów modlitwy św. Szarbela.

Nie wszystkim się ta działalność podobała. „Wydział Duszpasterski Kurii Diecezjalnej Siedleckiej oświadcza, że działalność ks. Jarosława Cieleckiego na terenie diecezji siedleckiej nie ma aprobaty Kurii Diecezjalnej Siedleckiej. Wydział Duszpasterski prosi o odwołanie wszelkich ewentualnych spotkań z udziałem ks. Jarosława Cieleckiego” – głosi komunikat z listopada 2013 r. Wcześniej na swoim blogu tamtejszy biskup Zbigniew Kiernikowski napisał, że „prawdopodobnie nie są też uzasadnione jego powoływania się na autoryzacje watykańskie”. W 2015 r. zakaz zapraszania ks. Cieleckiego funkcjonował już w diecezjach kieleckiej, siedleckiej, tarnowskiej i archidiecezji warszawskiej.

Mimo to przez kolejne lata ks. Cielecki podróżował po Polsce właściwie bez przeszkód. Pobożne portale robiące z nim wywiady zadowalały się określeniem, że to ksiądz „na stałe pracujący w Rzymie”. Na jakiej zasadzie działał w Polsce? – Dopóki nie został zawieszony w czynnościach kapłańskich przez Stolicę Apostolską i nie opuścił Kościoła katolickiego, mógł być zapraszany przez poszczególne parafie – tłumaczy abp Stanisław Budzik.

A czy Komisja wskazuje jakieś błędy w treściach głoszonych przez ks. Cieleckiego? – Komisja nie zajmowała się jego nauczaniem. Z inicjatywy przewodniczącego Episkopatu zareagowała na porzucenie przez niego Kościoła katolickiego i postanowiła wesprzeć duchowo polskich czcicieli świętego z Libanu.

Pod skrzydłami

Swój autoportret ks. Cielecki przedstawił w książkowym wywiadzie z Tomaszem Terlikowskim „Padre Jarek od św. Szarbela” z 2018 r. (prawdę powiedziawszy, niespecjalnie hamowany przez rozmówcę). W jego słowach zwracają uwagę dwa elementy: kapłan uwiarygadnia się za pomocą kościelnych autorytetów i chętnie opowiada o dziejących się wokół niego cudach.

Jako chłopak wstąpił do małego seminarium karmelitów, gdzie jego opiekunem stał się o. Rudolf Warzecha, dzisiaj błogosławiony. „Często zabierał mnie do celi św. Rafała Kalinowskiego i tam udzielał mi lekcji” – wspomina. Nie czuł jednak powołania zakonnego i przeszedł do seminarium diecezjalnego. W Krakowie go nie chcieli, przyjęli w Łodzi. Po święceniach trafił do kilku parafii. Po trzech latach „poszedłem na studia na Uniwersytet Świętego Krzyża w Rzymie. Opus Dei mi je zaproponowało, poprosiłem więc biskupa i otrzymałem zgodę”.

W Rzymie spotkał słowackiego biskupa-wygnańca Pawła Hnilicę, od lat 50. XX w. mieszkającego (bez przydziału diecezji) w Watykanie. „On mnie formował, wprowadzał w tajemnicę fatimską (...) pokazywał, że istnieją różne modele kapłaństwa, że nie każdy musi być na parafii”. „On chciał i prosił, żeby mnie inkardynowano do słowackiej diecezji, żebym był mu bliższy. I mój ordynariusz [abp Władysław Ziółek] przekazał mnie Hnilicy”.

Przeciwności ks. Cieleckiemu nie były straszne, choć dziwiło go, że musi walczyć „o terytorium i miejsce, by głosić Ewangelię”. Na szczęście, opowiada, dawniej wspomagali go Jan Paweł II, nazywający go „autorem papieskim”, i Benedykt XVI, pocieszający go po stracie matki, a po nich Franciszek, który kiedyś do niego przyszedł „i pobłogosławił moją ewangelizację i walkę”.

Wróg szatana

„Prowadzę media ewangelizacyjne i informacyjne, kręcę filmy, realizuję programy religijne, publikuję teksty” – tak przedstawia swoje codzienne zajęcia. Ale zaraz przechodzi do cudów. „Podczas ostatniej godziny miłosierdzia wyszła kobieta, opowiadała o swoim dziecku, za które się modliła, a które miało mieć skomplikowaną operację serca. I wyobraź sobie, po modlitwie do o. Szarbela zmiany w serduszku zniknęły” – opowiada Terlikowskiemu. Cielecki wymadlał też upragnione potomstwo, powołania kapłańskie, uzdrowienia, godził rozwodzących się małżonków. Kiedy brakowało mu pieniędzy na mieszkanie, podszedł do niego anioł i wręczył 500 euro. Wszystko to – jak mówi ksiądz – za sprawą św. Szarbela.

Zdarzało się mu mówić językami, których nie znał, ludzie, nad którymi się modlił, padali na ziemię. „Obawiałem się, że jestem opętany i zgłosiłem się do jednego z największych (...) egzorcystów na świecie (...) o. Gabriela Amortha”. Ten powiedział mu, żeby się nie bał, bo to dar, a nie opętanie, a Cielecki przypomniał sobie, że ów dar przepowiedział mu wcześniej znany charyzmatyk z Ugandy ks. John Bashobora.

Szatan jest wrogiem ks. Cieleckiego, bo „on bardzo nie chce tego dzieła”. A straszy go na sposoby zapożyczone z japońskich horrorów. Oto kiedyś, zmęczony prowadzeniem rekolekcyjnych spowiedzi, wszedł do zakrystii wrocławskiego kościoła, a tam „za biurkiem siedziała młoda dziewczyna, miała długie blond włosy spuszczone na twarz”. Powiedziała mu: „Znam cię, a ty mnie”, po czym odgarnęła włosy i pokazała oczy bez źrenic. Z pomocą wezwanych księży Cielecki zdołał uwolnić dziewczynę od złego ducha.

Według niego w samych tylko Włoszech zagrożonych okultyzmem jest 20 mln osób, a wszystko to przez popularność religii Wschodu, astrologii czy bioenergoterapii. Formalnie ks. Cielecki egzorcystą nigdy nie był, niemniej funkcjonował w pewnych środowiskach jako specjalista od tych spraw. Pisał artykuły do czasopisma „Egzorcysta”.

Maryja w chmurze

Padre Jarek przedstawia się też jako doświadczony dziennikarz. „Byłem stałym korespondentem Polsatu, pracowałem dla Radia Fiat w Częstochowie, założyłem agencję informacyjną Vatican Service, miałem programy we włoskich telewizjach”. Opowiada, że jego książkę o Niegowici poprawił i zrecenzował sam Jan Paweł II. I że kiedy wydawcy Polsatu odrzucali jego pomysły, dzwonił do Zygmunta Solorza i w rezultacie „wszyscy w newsroomie obrywali i pokornie przyjmowali temat, jaki zgłosiłem”.

Na stronie padrejarek.pl istotnie działa zakładka „Vatican Service News”. Agencja to dużo powiedziane. Ks. Cielecki udostępnia depesze od grudnia 2016, urywają się na 31 maja 2020. Przeważają krótkie informacje, w większości całkowicie zależne od innych mediów, jak „Vatican News” czy telewizja Trwam. Wybór wydarzeń jest subiektywny: znajdujemy tam np. news o tym, że na stopklatce z transmisji słynnej modlitwy papieża na pustym placu św. Piotra „z chmur wyłania się wyraźnie postać przypominająca Matkę Bożą”.

Cudotwórca

Świętego Szarbela ks. Cielecki „odnalazł” przez przypadek, szukając w internecie tematów dziennikarskich. Od 2012 r. przedstawia się jako kaznodzieja głoszący jego kult. Z czasem upodobnił się do niego, zapuszczając długą siwą brodę.

„Nie przemawiał, nie nauczał, nic nie napisał” – czytamy w biografii św. Szarbela. O tym libańskim pustelniku z XIX w. wiadomo niewiele, mimo że postulatorzy zgromadzili w ­positio kilka tysięcy stron świadectw na jego temat. Jego życiorys przypomina schematyczne średniowieczne żywoty świętych. Urodzony w 1828 r. w biednej wiejskiej rodzinie, świętym był „od najmłodszych lat”, a dorastał „zachowując równowagę duchową i odznaczając się gorliwością i dobrocią” (cytaty za biografią autorstwa o. Jeana Skandara). Szarbel został mnichem. Przyjął święcenia kapłańskie i już za życia zasłynął cudami. Zmarł w wigilię Bożego Narodzenia w 1898 r. Jego ciało miało nie ulec zepsuciu, sączył się z niego tajemniczy olej, wkrótce jego grób stał się celem pielgrzymek, a on zasłynął jako święty patron-uzdrowiciel. Beatyfikował go w 1965 r. Paweł VI. 12 lat później został kanonizowany. Jako święty jest niezwykle popularny w Libanie.

Domy modlitwy

Podróże ks. Cieleckiego po Europie owocowały licznymi domami modlitwy św. Szarbela. W jakich okolicznościach zawiązywały się te grupy? „Często w wyniku mojej wizyty w jakimś miejscu, pokazu filmu, wspólnej modlitwy, błogosławieństwa relikwiami czy olejem pobłogosławionym w Annaya (...), mszy św. o uzdrowienia” – tłumaczy ks. Cielecki. I podkreśla wsparcie takich biskupów jak abp Wacław Depo z Częstochowy i bp Stanislav Stolárik z Rożnawy.

Według regulaminu napisanego przez kapłana, grupy liczą kilka osób i mają spotykać się na modlitwę w domach prywatnych raz na tydzień: rozpiska, co należy odmówić i w jaki sposób, jest bardzo szczegółowa. Powstanie grupy należało zgłosić mailowo ks. Cieleckiemu, który wtedy przyznawał wspólnocie numer. Lista liczyła 380 pozycji.

Abp. Stanisława Budzika spytaliśmy, czy domy modlitwy znajdują się pod opieką lokalnych parafii albo biskupów miejsca. – Domy są inicjatywą oddolną, stosunkowo nową, która wymaga głębszego rozeznania i duchowej opieki – odpowiada hierarcha. – W komunikacie zaproponowaliśmy im, że mogą znaleźć duchowe wsparcie w Maronickiej Fundacji Misyjnej, której przewodniczącym jest ks. bp Andrzej Siemieniewski, biskup pomocniczy Archidiecezji Wrocławskiej. Sprawa wymaga namysłu i przedyskutowania podczas zebrania plenarnego KEP.

Czy istnieje obawa, że członkowie domów udadzą się śladem ks. Cieleckiego? Jak się dowiadujemy, niektóre wspólnoty już dawno rozluźniły lub zerwały kontakty z założycielem. Końcowe słowa komunikatu biskupów z 6 lipca brzmią: „Ufamy, że członkowie Domów Modlitwy św. Szarbela pozostaną w jedności z Kościołem katolickim, będąc jego wiernymi świadkami”. ©℗

Współpraca ANTONI KUŹMIŃSKI

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2020