Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W mniej niż 48 godzin ogólnonarodowa radość we Włoszech zamieniła się w niespotykaną falę hejtu wobec Silvii Romano, która jako wolontariuszka pracująca w sierocińcu w Kenii została porwana przez islamistów i po 18 miesiącach w niewoli została niedawno uwolniona przez państwo włoskie. Powodem hejtu stała się konwersja na islam 24-letniej Włoszki, której – jak sama mówi – dokonała dobrowolnie (wysiadając z samolotu na rzymskim lotnisku Ciampino, co transmitowały media, Silvia Romano miała na sobie zieloną chustę). Politycy skrajnej prawicy nazwali Romano „neoterrorystką” i wezwali, by odesłać ją z powrotem do Afryki.
W obronie Włoszki stanął przewodniczący włoskiego episkopatu kard. Gualtiero Bassetti. „Powrót tej dziewczyny jest powrotem młodej osoby, o której w tej chwili wszyscy myślimy jak o własnej córce. Było gorące przyjęcie przez wszystkich, było święto, bo ta nasza córka przeszła przez niezwykle niebezpieczne sytuacje, okazała odwagę” – powiedział hierarcha. Metropolita Perugii nie odniósł się wprost do jej konwersji, ale zauważył: „To dziewczyna, która działała zawsze z mocnych pobudek humanitarnych czy religijnych, i to pomogło jej przeżyć”.
Psychologowie ostrzegają przed pochopnymi ocenami, gdyż w sytuacji długotrwałego stresu związanego z niewolą mogą się włączać obronne mechanizmy identyfikacji z agresorem.
Zapytany przez dziennikarzy o promienny uśmiech córki, jej ojciec odpowiedział: „Nie mylmy uśmiechu z umiejętnością radzenia sobie z sytuacją, w której stałeś się ofiarą”. ©℗