Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
---ramka 319095|prawo|1---Bywa, że podczas wigilijnego łamania się opłatkiem szloch ściska Ci gardło, bo doświadczasz, jak bardzo Ci nie po drodze z człowiekiem, który kiedyś był tak bliski. Może nawet nadal jest przez Ciebie kochany, tylko ostatnio coś się popsuło, nie możesz się z nim porozumieć. Czasem między ludźmi wyrastają takie mury, że nie spotykają się oni w Wigilię, by nie przeżywać kłopotliwej chwili składania życzeń. W łagodniejszych przypadkach wypowiadane słowa przypominają banalne formułki ze świątecznej kartki z pozytywką, pod którymi wystarczy się podpisać.
Do Bożego Narodzenia zostało jeszcze kilka tygodni. Św. Paweł zapewnia, że “Ten, kto zapoczątkował w nas dobre dzieło, dokończy je do dnia Jezusa Chrystusa". Rozejrzyj się, czy nie ma kogoś, z kim się pokłóciłeś, poróżniłeś albo zaniedbałeś kontakt. Może to być ktoś, od kogo dzielą Cię drobnostki, albo ktoś, z kim od lat masz kłopot. Nie łudź się, że same święta coś naprawią. Że wzajemne urazy i pretensje znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Możesz się jednak postarać, by przełamanie opłatka nie było męczącym rytuałem, ale gestem przekraczającym bariery.
Pierwszym krokiem może być modlitwa za tego, który stał się nieprzyjacielem czy za tę, która stała się obojętna. Trudne wstawianie się u Boga za człowiekiem, któremu dawno nie życzyłeś dobra, będzie przekonywać Twoje serce, że nie wszystko stracone. Gdy zaczniesz się modlić, Bóg nie odmówi współdziałania w przywracaniu utraconej jedności.
Jeśli poplątały się drogi, którymi przychodziliście do siebie, możesz się teraz ze spokojem zastanowić, jaki był w tym Twój udział. Zlikwiduj góry oskarżeń, dzięki którym mogłeś trwać w wygodnym przeświadczeniu, że tylko Ty jesteś pokrzywdzony. Przyznanie się do odpowiedzialności za swoją cząstkę winy pomoże Ci nie tylko trudzić się nad przebaczeniem, ale również o nie prosić. Spróbuj wreszcie dokonać tego, co najtrudniejsze: przełamać strach przed odrzuceniem. Wyciągnij rękę, uczyń serdeczny gest. Możesz z kimś porozmawiać, kogoś odwiedzić, zatelefonować, napisać list. Nawet jeśli to będzie siódmy lub siedemdziesiąty siódmy raz.
Jeżeli żadne z tych działań nie przyniesie widocznego efektu, jeśli Twoja modlitwa, rachunek sumienia, gest pojednania nie znajdą miejsca w sercu Twego brata lub siostry, ścieżka i tak zostanie trochę wyprostowana. Może przez pamięć Twojego wysiłku łatwiej będzie kiedyś komuś wyruszyć w Twoją stronę. A już teraz Bogu łatwiej będzie przyjść do Ciebie.
---ramka 319096|strona|1---