Proboszczowie Franciszka

Pracują w różnych parafiach. Są duszpasterzami wielu wspólnot. Biskupom dali się poznać jako ci, którym się chce. Parafianie piszą o nich na forach: fajni księża.

08.01.2018

Czyta się kilka minut

 / TONY GENTILE / REUTERS / FORUM
/ TONY GENTILE / REUTERS / FORUM

Fajność – to jednak nie wszystko.

Papież Franciszek – mówią – wskazał model kapłaństwa, który wcale nie jest łatwy. Pokazał, że ksiądz nie tylko tworzy wspólnotę, ale też w niej uczestniczy.

Ks. Jacek Socha: parafia serca

Na gdyńskiej Chyloni pracuje ciężki sprzęt. Robotnicy odnawiają ulice, przejazd zamknięty, trzeba dookoła. Dziś akurat pracują w okolicach kościoła św. Mikołaja, więc na plebanię idziemy w huku koparek.

Ks. Jacek Socha, doktor teologii, drobny, ciągle uśmiechnięty 48-latek, jest proboszczem od ośmiu lat. Pracy ma dużo, bo w parafii wspólnot jest ponad dwadzieścia, a zbliżają się święta i wigilia dla bezdomnych.

Ksiądz pamięta pierwszą taką wigilię. Razem z parafianami i członkami wspólnot przygotowali się na przybycie 50 osób. Przyszło może 20. Życzenia były różne, bo i przeróżne są losy. Na wigilię przychodzą nie tylko ci, którzy nie mają dachu nad głową. Zdarzają się też po prostu samotni. Na co dzień siedzą w ciemnych, zimnych domach, a tu zjedzą dobrą kolację, ogrzeją się, porozmawiają. Ze sobą. Z księdzem. Siada między ludźmi i słucha, bo, jak twierdzi, to go buduje.

Dlatego na pytanie „jak pomagać”, ks. Jacek Socha odpowiada: dawać siebie. – Jestem, spotykam się, rozmawiam – mówi. – Obiad, dary, świeczki na drogę czy nowe buty: to przy okazji. Najważniejsza jest wymiana. Bo oni też coś mi dają: swoje historie, swoją wrażliwość.

Fot. RENATA DĄBROWSKA / AGENCJA GAZETA

Na Chyloni historii trudnych jest pełno. To osiedle robotnicze, największe w Gdyni i jedno z największych w Trójmieście. W wysokich blokach mieszkają rodziny żyjące od pierwszego do pierwszego, plenią się patologie społeczne.

– Patrząc powierzchownie łatwo powiedzieć: żyją w grzechu. Ale im bardziej ich poznaję, tym więcej mam wątpliwości co do takich prostych ocen – mówi ksiądz. I opowiada o małżeństwie rozwiedzionego mężczyzny z kobietą stanu wolnego. Zawarli małżeństwo cywilne. Dzisiaj cierpią, bo nie mogą przystępować do sakramentów. – Nawet jeśli kiedyś postępowali niedojrzale, to nie są w stanie cofnąć czasu i zmienić swoich decyzji – mówi ks. Socha. Co w takiej sytuacji? – Zapraszam ich do formacji. Proponuję katechezy neokatechumenalne, kursy nowej ewangelizacji.

Ks. Socha podkreśla, że tacy ludzie nie są bynajmniej martwi duchowo. Modlą się, czytają Pismo św., udzielają się we wspólnocie. Czasem sami głoszą Ewangelię, prowadzą kursy, wykłady, spotkania. Żyją.

Wśród parafialnych wspólnot są „Dzieje II”, czyli grupa ewangelizacyjna, jest neokatechumenat i wspólnota Żywy Różaniec. W parafii jest też świetlica socjoterapeutyczna dla dzieci, klub młodzieżowy i klub seniora. Zdarzały się interwencje w sytuacjach ekstremalnych, ktoś chciał popełnić samobójstwo. Parafia planuje też zorganizować akcję „Zupy Chylońskiej”: rozdawać ciepłą zupę biednym i bezdomnym w parku na Chyloni.

– Terytorialnie nie należymy do parafii św. Mikołaja. To nasza „parafia serca” – mówi Krzysztof Czerwiński, który razem z żoną Karoliną należy do Wspólnoty Szkoły Nowej Ewangelizacji Magnificat. – Dla mnie tego typu wspólnoty, oprócz tego, że formują, obierają sobie za cel przygotowanie nas do ewangelizacji. To wypełnienie nakazu: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”. Wspólnota liczy niemal sto osób. W tak dużej grupie relacje bywają różne, ale jednoczy nas uwielbienie i cel: głoszenie wiary. Żeby ludzie odkryli Boga na nowo albo spotkali Jezusa być może pierwszy raz w życiu.

Jak to robić? – Nie pouczać. Najlepszą i najuczciwszą metodą jest dawanie świadectwa życia – mówi Krzysztof.

Ks. Jacek Socha należy osobiście do wspólnoty neokatechumenalnej i Magnificat. – Chrześcijaństwo to droga – tłumaczy. – Papież proponuje pójście nią razem. Każda droga ma zakręty i wyboje. Jako ksiądz chcę je pokonywać wspólnie z parafianami.

– Ks. Jacka znam długo, był moim wykładowcą na studiach i wiem, że ma bardzo szerokie spojrzenie na parafię – mówi Krzysztof Czerwiński. – W „Mikołaju” czuć, że każdy ma swoje miejsce, ale też wszyscy czują się „zaopiekowani”. W innych parafiach bywa tak, że jak świeccy chcieli coś zrobić (a inicjatorami byli na ogół wikariusze), trzeba było stoczyć walkę z proboszczem. Można powiedzieć, że po mszy gasiło się w kościele światło. A w „Mikołaju” tyle się dzieje, że chyba powoli brakuje pięter.

Skąd siła? Pytam ks. Wojciecha Ulasińskiego, wikarego ze św. Mikołaja. – Przede wszystkim ze wspólnej modlitwy brewiarzowej – mówi. – I z tego, że tutaj proboszcz nie jest panem i władcą, który jako jedyny zna się na wszystkim.

Ks. Gabriel Kołodziej: nie tylko akcyjność

Już w seminarium słyszy: jesteście z ludu wzięci. – Pasterz musi pachnieć swoim stadem – mówi ks. Kołodziej. – Taka jest idea Kościoła chrystusowego.

Proboszczem w parafii św. Archaniołów Rafała i Michała w Aleksandrowie Łódzkim został trzy lata temu. Parafianie przyjęli go jak swojego. Dużą pomocą byli też wikariusze. Dzisiaj wspólnie szukają metod, jak dotrzeć do tych, którzy pozostają na obrzeżach.

W parafii funkcjonuje kilka wspólnot. Jest Duszpasterstwo Mężczyzn, Odnowa w Duchu Św., Kurs Alpha czy grupa muzyczno-ewangelizacyjna Magis33. Każdą ze wspólnot opiekuje się inny ksiądz. Niemniej wszędzie wyłaniają się naturalni liderzy. – Tak jest np. we wspólnocie Różańca Rodziców za Dzieci – tłumaczy ks. Kołodziej. – Rodzice świetnie się ze sobą komunikują i organizują, rozsyłają informacje o wydarzeniach, przypominają sobie nawzajem o modlitwie.

YOUTUBE.COM

Parafia współpracuje z pallotyńską szkołą nowej ewangelizacji. Organizowała kurs „Nowe życie” dla parafian. Działa też młodzież z Kursu Nowej Ewangelizacji. Dziś szykuje się do nowego projektu – misji miłosierdzia, która ma wyjść do ludzi, „którzy na razie się opierają”.

Żeby mieć lepsze rozeznanie, ks. Gabriel Kołodziej rozmawia z lokalnym ośrodkiem pomocy społecznej. Od ostatniego Dnia Ubogich parafia regularnie rozdaje zupę dla ubogich.

Pierwszy kontakt z człowiekiem poharatanym życiowo bywa trudny. – Zawsze na początku musi być modlitwa, ale przede wszystkim wyciągnięcie ręki – wskazuje proboszcz z Aleksandrowa. – Mam nadzieję, że po misjach miłosierdzia wykształci się grupa ewangelizatorów, którzy będą mogli skuteczniej docierać do potrzebujących.

– Ks. Gabriel czynnie bierze udział w wielu przedsięwzięciach – mówi Dorota Cyganek, parafianka. – Mamy doświadczenie z innymi proboszczami, którzy coś inicjowali, ale potem tylko obserwowali efekty. Ks. Gabriel jest zawsze w środku.

Przykład? Podczas porannych rorat w grudniu wydawane są słodkie bułki i kawa dla dorosłych. Wszystko trzeba najpierw kupić. Więc ks. Kołodziej wsiada w samochód i jedzie do sklepu. Nie czeka, aż ktoś go wyręczy.

– Nasza najmłodsza córka jest po pierwszej komunii. Chciała uczestniczyć w dziewięciu pierwszych piątkach miesiąca. Ale ten ostatni piątek po prostu nam umknął. Późno, przed godziną 22, zdzwoniłam się z księdzem. Inny powiedziałby: trudno, trzeba zacząć od nowa. A ks. Gabriel rzucił: przyjeżdżajcie, to mój obowiązek. Pojechaliśmy i ksiądz odprawił mszę tylko dla córki.

– W życie każdego chrześcijanina wpisane jest niesienie krzyża – mówi ks. Kołodziej. – Zdarzają się momenty, kiedy wkładam w coś dużo serca, sił, a efektów nie widać. Wtedy musi przyjść refleksja, że może nie do końca to przemodliłem, przedyskutowałem?

– W pewnym momencie ksiądz zdał sobie sprawę, że organizowanie wielu akcji, pikników, festynów, spotkań, imprez, nie przynosi zakładanych skutków – mówi Dorota Cyganek. – Okazało się, że poprzez akcje niekoniecznie uda się dotrzeć do tych, którzy są na uboczu. Bo oni przyjdą, wezmą paczkę, ale nie przełoży się to na ich wiarę. Dlatego ksiądz skupił się na ewangelizowaniu.

Największa satysfakcja proboszcza z Aleksandrowa? – Kiedy widzę człowieka, który otrzymał pomoc, a teraz stoi w kościele i się uśmiecha.

Ks. Dariusz Gas: nawrócenie pastoralne

Zanim stanie pośrodku pomieszczenia z kolorowymi poduszkami, gdzie przyszli rodzice uczą się rodzić; zanim wskaże drzwi, za którymi psychologowie udzielają pomocy w każdej trudnej sytuacji; zanim opowie o grupach wsparcia dla Anonimowych Alkoholików i Anonimowych Depresantów, których w Warszawie jest wielu, ks. Dariusz Gas usiądzie na chwilę przy stole i opowie o parafii w wielkim mieście.

Nad kościołem w samym środku Ursynowa górują bloki. Przez środek dzielnicy przebiegają nitki ruchliwych ulic. Życie toczy się intensywnie. Tu kolęda trwa dwa lata – jednego roku udaje się odwiedzić tylko połowę parafian.

Fot. MARIUSZ GACZYŃSKI / EAST NEWS

– Kościół musi dawać duchowość, inaczej zamieni się w supermarket z sakramentami – mówi proboszcz parafii Wniebowstąpienia Pańskiego. – Parafia musi być miejscem wzrostu duchowego, co nie jest łatwe, nasza ma 30 tys. wiernych. Nie możemy się poddawać.

– Najwięcej leków psychotropowych sprzedaje się w aptekach na Ursynowie – mówi ks. Gas. – Mieszkają tu ludzie samotni, odrzuceni, bezrobotni. Wiele jest rozbitych rodzin. Wiele dzieci przygotowujących się do pierwszej komunii jest wychowywanych tylko przez jednego z rodziców. Prowadzimy więc warsztaty dla rodziców. Wykładowcami są m.in. ich rówieśnicy, którzy dają świadectwo. Wielu wątpiącym otwierają się oczy.

Na przykład wtedy, gdy 1 października przed godziną 10 rano na placu przed kościołem zaparkował ambulans ze sprzętem do pobierania krwi. Do drzwi ustawiła się kolejka. Przez pięć godzin mieszkańcy Ursynowa oddawali krew, a część rejestrowała się jako potencjalni dawcy szpiku.

Ks. Gas wykorzystuje fakt, że w dzielnicy nie ma sali koncertowej. Organizuje koncerty w dolnym kościele. Przed występem podkreśla, że objawiające się tu talenty pochodzą od Boga. Na koncertach bywają niewierzący, którzy widzą, że w tym miejscu nie wyklucza się nikogo.

W parafii odbywają się również wieczory filmowe, a także spotkania dla singli. Raz w miesiącu przychodzi na nie 150 samotnych osób. Z tych spotkań wyszło już kilkanaście związków.

Parafia działa też społecznie. Organizuje obiady dla ubogich dzieci, prowadzi świetlicę socjoterapeutyczną. Wspólnota Sant’Egidio robi kanapki, zawozi je na warszawskie dworce, rozdaje bezdomnym. Od dwóch lat w parafii odbywa się wigilia dla bezdomnych z całej Warszawy. Uczestniczy w niej 500 osób. – Białe obrusy, piękna zastawa, dobre jedzenie – wylicza ks. Gas. – Po to, by ci ludzie poczuli się godnie.

Ks. Gas zaznacza, że celem wszystkich tych przedsięwzięć nie jest zajęcie czasu, bo o to na Ursynowie nietrudno. – Akcyjnością można wypełnić cały dzień, ale jeśli nie będzie w tym adoracji, żywej wspólnoty, modlitwy, to wszystko minie się z celem – mówi proboszcz z Ursynowa.

Ks. Gas przeszedł „nawrócenie pastoralne”, do którego wzywa Franciszek. Uczestniczy we wspólnocie neokatechumenalnej. Mówi, że wspólnota go „sprowadziła”, pokazała, że nie wszystko wie, nie wszystko przemyślał. Ale najtrudniejsze, oprócz posiadania wiedzy, jest wprowadzenie jej w życie.

– Widzę to podczas spowiedzi – mówi ksiądz. – Widzę, jak młodzi ludzie potrafią wspaniale przeżywać wiarę, jak bardzo są dojrzali i świadomi. I jak wiele mi do takiej dojrzałości brakuje.

Bywa zmęczony, więcej: wyczerpany. Wtedy widzi dwa wyjścia: albo się załamie, albo weźmie do roboty.

Ks. Andrzej Gas patrzy na Franciszka. I wybiera to drugie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, z „Tygodnikiem” związany od 2011 r. Autor książki reporterskiej „Ludzie i gady” (Wyd. Czerwone i Czarne, 2017) o życiu w polskich więzieniach i zbioru opowieści biograficznych „Himalaistki” (Wyd. Znak, 2017) o wspinających się Polkach.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2018