Portret wewnętrzny

Anna Głąb: OSTRYGA I ŁASKA. RZECZ O HANNIE MALEWSKIEJ - "Dla siebie Hanna Malewska nie potrzebowała niczego - pisała zmarła niedawno Jadwiga Żylińska.

01.06.2009

Czyta się kilka minut

- Obywała się bez piękna na co dzień i bez komfortu, bez elegancji i aromatów, przygód i podróży, bez miłości mężczyzny, ciepła kota i wierności psa... Choć - należały do niej wszystkie kreowane przez nią światy. Krajobrazy i imperia, pobojowiska i stolice, niszczone i odbudowywane opactwa, pitagorejczycy i barbarzyńcy, święci i heretycy, niekończący się korowód powołanych przez nią do życia postaci".

Piękny ten cytat uświadamia trudność, przed jaką staje biograf Hanny Malewskiej (1911-1983). Jak opisać życie tak ascetyczne? Jak sportretować człowieka, który tak bardzo unikał zwracania uwagi na siebie? Który dzieje rodziny spożytkował w świetnej powieści, "Apokryfie rodzinnym", tak umiejętnie jednak mieszając prawdę z fikcją, że wyprowadził w pole samego Kazimierza Wykę? I który najdramatyczniejsze swoje doświadczenie - kierowanie komórką szyfrów zagranicznych przy Komendzie Głównej Armii Krajowej - opisał jeden jedyny raz, w nieopublikowanym opowiadaniu?

A jednak Anna Głąb, młodsza od swojej bohaterki o blisko siedem dziesięcioleci, wybrnęła z tego zadania znakomicie. Zafascynowana postacią i dziełem Malewskiej, poważyła się na próbę odtworzenia jej wewnętrznego świata i sylwetki duchowej ze szczególnej, współodczuwającej perspektywy. Ta próba by się nie powiodła, gdyby nie doskonała znajomość książek autorki "Żniwa na sierpie", sumienne studia nad archiwaliami, no i, last but not least, wrażliwość.

Anna Głąb rozsupłuje węzeł "Apokryfu rodzinnego", uzupełniając wątki w nim nieobecne. Szkicuje historyczne i obyczajowe tło dzieciństwa i młodości Malewskiej. Daje ciepłe portrety jej rodziców, Jadwigi z Ciświckich i Bronisława Malewskiego, lekarza, który zginął, gdy córka miała dziewięć lat. Uświadamia, jak szybko osiągnęła Malewska dojrzałość, objawiając niezwykle rzadki w tak młodym wieku zmysł epicki. Rekonstruuje konspiracyjną służbę trzydziestoletniej wówczas absolwentki historii KUL, a zarazem docenionej już i nagradzanej autorki "Wiosny greckiej" i "Żelaznej korony".

Potem są lata powojenne, współpraca z "Tygodnikiem" i miesięcznik "Znak", dokonanie stanowiące istotną część dorobku Malewskiej. Nieliczne podróże i kolejne świetne książki. Wśród nich wydana w 1954 roku epopeja gocka "Przemija postać świata", o której przyjaciele - Żylińska i Antoni Gołubiew - pisali, że pozostanie na zawsze, choćby jej autorka nic już więcej nie stworzyła. "Opowieść o siedmiu mędrcach", gdzie zanurzamy się w grecki świat VI wieku przed Chrystusem. "Panowie Leszczyńscy", czyli nie-sienkiewiczowska historia XVII-wiecznej Rzeczypospolitej. I ostatni "Labirynt", zdaniem Anny Morawskiej "fotografia myślenia" autorki. A dalej dekada milczenia, postępującej i źle diagnozowanej choroby, słabnących sił, samotności.

Padły tu nazwiska Żylińskiej, Gołubiewa, Morawskiej - trójki przyjaciół, z których ostatnia, zmarła w wieku zaledwie 50 lat, była Malewskiej być może najbliższa. Anna Głąb obficie i umiejętnie korzysta z ich listów, a także z listów Malewskiej do Żylińskiej i do Jerzego Turowicza, dzięki czemu zdystansowana wobec świata pisarka, ogarniająca chłodną umysłowością dzieje trzech tysiącleci, przemienia się w osobę niesłychanie wrażliwą, umiejącą obdarzać innych uczuciem, mimo samodyscypliny podlegającą wahaniom nastrojów... Z kolei korespondencja z siostrą Teresą Landy, franciszkanką z Lasek, dopełnia obrazu głębokiej, mistycznej religijności Malewskiej, odsłaniającej się w pośmiertnie wydanych zapiskach.

"O ile mam wątpliwości co do tego, czy pani Hania cieszyłaby się z książki biograficznej na jej temat, o tyle jestem przekonana, że z radością przyjęłaby wiadomość o tym, że jej powieści są czytane" - pisze autorka w epilogu, upominając się o wznowienia. Hanna Malewska pewnie by się zżymała, że ktoś poświęca jej tyle uwagi - my możemy być tylko wdzięczni. (Znak, Kraków 2009, ss. 358. Bibliografia, indeks osób. Szkoda, że zrezygnowano z jakichkolwiek fotografii.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2009