Pontanima, most dusz

Bałkańscy przywódcy polityczni i religijni wciąż mają problem z pojednaniem. Ich zadania przejmują... muzycy.

17.09.2012

Czyta się kilka minut

W połowie września Sarajewo gościło doroczną konferencję pokojową włoskiej wspólnoty Sant’ Egidio. Międzynarodowe spotkanie organizowały wspólnie Bośniacka Archidiecezja Katolicka, Wspólnota Islamska Bośni i Hercegowiny, Serbska Cerkiew Prawosławna i Gmina Żydowska BiH. Dyskutowano o dialogu religii i kultur. We wciąż podzielonej Bośni temat bardzo aktualny.

MUZYKA LECZY NIENAWIŚĆ

– Dialog? Gdybym przestał wierzyć w możliwość porozumienia, natychmiast musiałbym stąd wyjechać. Tylko ta wiara jeszcze mnie w Bośni zatrzymuje – opowiada Josip Katavić, śpiewak operowy i dyrygent międzyreligijnego chóru muzyki sakralnej Pontanima. – Choć po tym, jak nas w ostatnich latach traktują, widać, że dialog jest coraz częściej na papierze – dodaje muzyk.

Pontanima to wyjątkowa instytucja. Nazwę zaczerpnięto z łacińskich słów pons (most) i anima (dusza), chodzi o symboliczny most łączący zranione dusze mieszkańców Sarajewa i Bośni. Chór założył w 1996 r. franciszkanin Ivo Marković ze stowarzyszenia „Face to face interreligious service”. Zakonnik, który w czasie wojny ledwo uszedł z życiem i któremu ojca zabili „inni”, poświęcił życie dialogowi religii, narodów, kultur. – Muzyką chcieliśmy leczyć wojenne rany, muzyką chcieliśmy ponownie zbliżyć się do siebie – wyjaśnia dyrygent. – Chór miał być terapią dla nas i dla słuchaczy.

Na początku mieli śpiewać parafianie ojca Markovicia. – Nie znaleźliśmy jednak wystarczającej liczby chętnych, więc zaproponowałem, aby zaprosić pozostałych mieszkańców miasta, niekoniecznie katolików. Ojciec był zachwycony pomysłem – wspomina Josip Katavić. W chórze śpiewają katolicy i prawosławni, muzułmanie, żydzi, protestanci. Pontanima wykonuje utwory sakralne katolickie i prawosławne, pieśni islamskie i żydowskie.

Początki nie były łatwe. Ivo Marković został nawet uznany przez część Chorwatów za zdrajcę narodu, śpiewającego pieśni morderców (zarzucano mu wykonywanie islamskich ilahiji). – Część członków naszego chóru nie mogła się też pogodzić z sięganiem po pieśni prawosławne. Mówili, że Serbowie dopiero co przestali ostrzeliwać miasto, a my już chcemy dla nich śpiewać – opowiada Josip. – Jednak muzyka szybko rozwiała niechęć i obawy. Po prostu wyleczyła nas z nienawiści.

JEDEN KILOMETR, CZTERY RELIGIE

Sarajewo – nazywane Jerozolimą Europy, brama Wschodu i Zachodu. To właśnie tutaj, na niecałym kilometrze kwadratowym, znajdują się świątynie największych monoteistycznych religii świata – katedra katolicka, cerkiew prawosławna, synagoga i szereg meczetów. Biorący udział w spotkaniu wspólnoty Sant’ Egidio francuski kardynał Roger Etchegaray uświadamiał zebranym tę bliskość, opowiadając o swojej wizycie w oblężonym Sarajewie. – W piątek modliłem się w meczecie, w sobotę w synagodze, w niedzielę rano uczestniczyłem w liturgii prawosławnej, a potem odprawiałem Mszę w katedrze – przypomniał zebranym.

Podczas konferencji również wykorzystano bliskie położenie świątyń, organizując wspólną modlitwę o pokój. Chrześcijanie, zarówno katolicy, jak i prawosławni, modlili się przed katedrą Najświętszego Serca Jezusowego, w pobliskim meczecie Gazi Husrev-bega modlili się muzułmanie, w synagodze żydzi, buddyści w Centrum Sztuk Pięknych i Literatury, a kapłani japońskiej tradycji Tanri Kyo w hotelu na starówce Baščarsiji. Przed wojną wizyty osób innych wyznań w katedrze, cerkwiach, meczetach nikogo nie dziwiły, przeciwnie: wszyscy mieszkańcy Sarajewa, bez względu na wyznanie, chodzili np. do katedry na Pasterkę. Negatywna rola religii podczas ostatniej wojny – często aktywne włączenie się lokalnych księży katolickich i prawosławnych lub imamów w politykę nacjonalistyczną, szerzenie ksenofobii i nienawiści – skutkowała całkowitym odwrotem od polityki ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego.

Nawet podczas konferencji Sant’ Egidio doszło do starcia między muzułmańskim reis-ul-ulemą Mustafą Cericiem a prawosławnym biskupem Grigorijem. Podczas panelu pt. „Sarajewo po 20 latach – od konfliktu do zjednoczenia” Serb oskarżył zwierzchnika gminy islamskiej o dążenie do islamizacji Bośni, w której nie będzie miejsca dla prawosławnych i katolików. Cerić odrzucił zarzuty Grigorija, oskarżając go o kłamstwa. Co gorsza: na ostrą wymianę zdań publika zareagowała brawami. Mimo różnic, hierarchowie w ostatnim dniu konferencji podpisali wspólny apel o pokój.

MIESZANY CHARAKTER, MIESZANE UCZUCIA

Chór Pontanima otrzymał wiele nagród na Bałkanach i na świecie. Koncertował m.in. w USA i w Europie, w tym w sali koncertowej UNESCO w Paryżu. Jednak, jak sami członkowie chóru podkreślają, najważniejsze są te małe koncerty: dla ludzi, którzy pierwszy raz mają okazję posłuchać muzyki innych wyznań. – Z występów w Bośni i Hercegowinie najbardziej zapamiętałem koncert w Republice Serbskiej w Banja Luce. Baliśmy się reakcji na muzułmańskie ilahije lub pieśni katolickie. Koncert odbył się w okresie gorących debat wokół odnowy meczetu Ferhadija w Banja Luce, zaledwie miesiąc przed wbudowaniem kamienia węgielnego. Jednak publiczność przyjęła nas wspaniale – opowiada Josip.

Niestety, ze względu na swój „mieszany charakter”, a jak twierdzi Josip, również ze względu na repertuar, współpraca pomiędzy chórem a zwierzchnikami poszczególnych wyznań nie układa się najlepiej. – Koncertujemy po świecie, a w Bośni praktycznie nikt nas nie chce słuchać – opowiada rozgoryczony. – Oczywiście zapraszano by nas i wspierano, gdybyśmy określili się tylko po jednej stronie. To, że chcemy śpiewać różne pieśni, tak samo jak chcemy żyć razem, nikomu nie odpowiada.

Z problemami, które wymienia Josip, spotyka się prawie każdy, kto chce prowadzić w Bośni działalność na rzecz dialogu. Katolicka siostra Magdalena Schildknecht ze Szwajcarii już ponad 10 lat prowadzi warsztaty dla młodzieży i dzieci w ramach stowarzyszenia Narko Ne. Pokazuje pokoleniu urodzonemu w czasie wojny, że można żyć i działać wspólnie. Jednak i ona boryka się z niezrozumieniem, niechęcią rodziców dzieci, polityków i niektórych przedstawicieli Kościoła katolickiego, Cerkwi prawosławnej i gminy islamskiej. – Gdy przyjechałam, rodzice dzieci katolickich bardzo pozytywnie reagowali na nasze akcje. Gdy zaczęłam przyprowadzać na spotkania dzieci muzułmańskie, a potem romskie, zapanowało oburzenie – smutno opowiada siostra.

Jedno jest pewne: w państwie tak wyznaniowo i narodowo wymieszanym jak Bośnia i Hercegowina, w miastach, gdzie przy jednej ulicy stoją kościoły, meczety, cerkwie, a głos muezina miesza się z dzwonami kościelnymi, nie ma alternatywy dla dialogu. Nieliczni, tacy jak chór Pontanima i siostra Magdalena, powinni być wspierani na każdym kroku. Nie mogą tej misji realizować sami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2012