Dwie wizyty

Zmniejszające się wpływy polityczne chorwackiego Kościoła i serbskiej Cerkwi rodzą szanse na zbliżenie obu wspólnot. W zjednoczeniu katolików i prawosławnych może też pomóc Konstantyn Wielki.

23.07.2012

Czyta się kilka minut

Zwierzchnik serbskiego prawosławia patriarcha Irinej (w środku). Kosowska Mitrowica, wrzesień 2011 r. / fot. AFP / East News
Zwierzchnik serbskiego prawosławia patriarcha Irinej (w środku). Kosowska Mitrowica, wrzesień 2011 r. / fot. AFP / East News

Od rozpadu Jugosławii minęły dwie dekady, ale lokalne Kościoły i związki religijne dopiero od niedawna uwalniają się od wpływów nacjonalistycznych. Serbską Cerkiew przed polityką pojednania powstrzymywali nie tylko hierarchowie skompromitowani współpracą z reżimem Miloševicia, ale i sprawa Kosowa, której symbolicznym zakładnikiem zostały znajdujące się tam prawosławne klasztory. Na jej wizerunku zaciążyła też obecność duchownych u boku serbskich oddziałów w Bośni oraz uznawanie konfliktu z Boszniakami (bośniackimi muzułmanami) za kolejną odsłonę starcia z islamem, rozpoczętego 623 lata temu na Kosowym Polu.

Również chorwacki Kościół katolicki od początku zaangażował się po stronie nacjonalistów. Jedno z najsłynniejszych wystąpień ojca niepodległości kraju, b. prezydenta Franjo Tudjmana, odbyło się w Niedzielę Palmową w 1990 r., kiedy mieszkańcy Zagrzebia usłyszeli z trybuny: „dziś to nasza stolica jest Nowym Jeruzalem”. W gablotach wielu prowincjonalnych kościołów wciąż wiszą portrety gen. Ante Gotoviny, skazanego w Hadze na 24 lata więzienia za zbrodnie na Serbach z Krajiny.

POJEDNANIE NAD ADRIATYKIEM

Choć duchownych w b. Jugosławii dzieli interpretacja najnowszej historii, zmniejszające się wpływy polityczne chorwackiego Kościoła i serbskiej Cerkwi rodzą szanse na zbliżenie obu wspólnot chrześcijańskich. Za historyczną uznano czerwcową wizytę zwierzchnika serbskiego prawosławia Irineja w Zagrzebiu. Patriarcha spotkał się z prezydentem, premierem i kard. Josipem Bozaniciem, arcybiskupem stolicy. Lokalna prasa wskazywała, że wizyta może zmniejszyć napięcia pomiędzy Chorwatami a Serbami, którzy w latach 90. pogrążeni byli w brutalnej wojnie.

W Bośni i Hercegowinie do najbardziej aktywnych w dialogu międzyreligijnym należy Grigorije, biskup Mostaru i Trebinja, stojący na czele wspólnoty prawosławnej całej Dalmacji. W 2011 r. brał udział w międzynarodowym spotkaniu grup prawosławnych, które w Dubrowniku zorganizowały Cerkwie grecka i rosyjska. W lutym współorganizował spotkanie ekumeniczne z miejscowym biskupem katolickim. Jest więc nadzieja na pojednanie, choć w Bośni, gdy do rozmów siada dwóch, to ciągle o jednego za mało.

– Dialog między katolikami i prawosławnymi oznacza tam w praktyce wykluczenie trzeciej strony: muzułmanów – mówi „Tygodnikowi” prof. Ivo Banac, chorwacki historyk, wieloletni wykładowca uniwersytetu w Yale i polityk nieistniejącej już Partii Liberalnej. – Należy uważać, aby bardzo potrzebne kontakty między katolikami i prawosławnymi nie zostały odebrane jako próba budowy chrześcijańskiego frontu przeciw wyznawcom islamu. To niezwykle wrażliwy i niebezpieczny teren.

Zdaniem Banaca, za katolicko-prawosławnym zbliżeniem stoją prezydent Chorwacji Ivo Josipović i premier serbskiej części Bośni Milorad Dodik. Pierwszy z nich konsekwentnie realizował dotąd politykę pojednania z Belgradem. Ale motywy postępowania drugiego są niebezpieczne – Dodik od lat protestuje przeciw zjednoczeniu Bośni, podzielonej na część serbską i chorwacko-bośniacką. Porozumienie z katolikami ułatwiłoby mu „wyciągnięcie” Chorwatów z politycznej unii z muzułmanami, która trwa już 18 lat.

Częściowo ułatwia mu to bośniacki Kościół katolicki, w którym pojawiają się wezwania do rewizji układu z Dayton, stanowiącego podstawę powojennego ustroju w kraju. 3 lipca biskup Banja Luki Franjo Komarica powiedział w Parlamencie Europejskim, że w Bośni „dąży się do unicestwienia Kościoła katolickiego, a jego wierni powoli znikają”, sam kraj nazywając „złudnym i podzielonym”. W czasie wojny w jego diecezji zamordowano 20 proc. księży, zniszczono 95 kościołów, a 70 tys. katolików wypędzono z domów (dotąd wrócił co dziesiąty). Fundacja „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” podaje, że tylko w maju i czerwcu 800 katolickich rodzin poprosiło bośniacki episkopat o pomoc w powrocie do rodzinnych stron.

ETYKA ZAMIAST POLITYKI

Strasburski apel o zaprzestanie łamania praw katolików mógł wybrzmieć jak skarga na dyskryminację. Ale z tymi samymi problemami mierzą się Serbowie i Boszniacy. Wielu uchodźców nie chce wracać, ponieważ albo nie chcą mieszkać wśród obcych, albo mają kłopot z rezygnacją z życia, które ułożyli sobie, w większości, w „bliskiej zagranicy”: katolicy w Chorwacji, a prawosławni w Serbii. Dziś katolicy stanowią niewiele ponad 10 proc. mieszkańców kraju.

– Trudno udowodnić, że pozycja Chorwatów w Bośni jest gorsza od pozycji innych grup – mówi prof. Banac. – Oczywiście, w Sarajewie katolicy są w mniejszości. To nie zawsze jest przyjemne. Ale trzeba się do tego przyzwyczaić. Tym bardziej, że ze strony innych grup etnicznych nie dochodzi do prowokacji.

Banac podaje przykład biskupa Mostaru Ratko Pericia, który w katolicko-muzułmańskim mieście, dotkliwie doświadczonym podczas walk w 1993 r., protestował niedawno przeciw odbudowie meczetów: – Perić twierdził, że zniszczone w czasie wojny meczety stały na miejscu dawnych kościołów. To trudne do udowodnienia, a poza tym: jakie to dziś ma znaczenie? Za sprawą takich wypowiedzi biskup, w czasie wojny uważany przez muzułmanów za przyjaciela, postrzegany jest dziś jako osoba, która utrudnia dialog chrześcijańsko-muzułmański.

W Chorwacji Kościół katolicki odegrał dużą rolę w umocnieniu przekonania o odmienności tego kraju względem sąsiadów z b. Jugosławii. Podział na „lepszy” Zachód i „gorsze” Bałkany ujawniał się w wypowiedziach kard. Bozanica. Niefortunnie podtrzymał go też Benedykt XVI, gdy podczas ubiegłorocznej pielgrzymki do Zagrzebia uznał, że „Chorwacja to Europa, nie Bałkany”.

– Termin „Bałkany”, choć neutralny, w świadomości wielu Chorwatów łączy nas z Jugosławią i dawnymi układami, które dziś postrzegane są jako nie do zaakceptowania – wyjaśnia prof. Banac. – W niechęci do tego słowa jest jednak również pewien rodzaj intelektualnej mody, patrzenia z góry na innych, jakoby zacofanych cywilizacyjnie. Mogę sobie wyobrazić, że to irytuje Serbów.

Profesor przypomina jednak oświadczenia Watykanu na temat roli Kościoła w czasie II wojny światowej (Niezależne Państwo Chorwackie było satelitą III Rzeszy): – Były one ukłonem w stronę serbskiej Cerkwi i spraw, na punkcie których jest ona wyjątkowo wrażliwa. Niektóre z tych wypowiedzi były wręcz przesadzone i nie oddawały prawdy historycznej. W tym samym czasie wielu serbskich teologów, odnosząc się do historii obu krajów, wygłaszało stwierdzenia nie do zaakceptowania. Niestety, nie zauważyłem, aby wyciągnięto wobec nich konsekwencje.

Pomimo silnie zakorzenionej tradycji katolickiej, Chorwaci to społeczeństwo coraz bardziej zsekularyzowane. Kościół traci wpływy w polityce. Jego faworyci – b. burmistrz Zagrzebia czy Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (HDZ) – przegrywali ostatnio w wyborach. Zdaniem obserwatorów odejście od polityki wspierania konkretnych partii i skoncentrowanie się na problematyce etycznej (w Chorwacji trwa właśnie burzliwa debata o in vitro) to naturalne pole zbliżenia z innymi wspólnotami religijnymi w regionie.

W Serbii myślą podobnie. W Belgradzie działa już Centrum Studiów Religijnych, które organizuje programy edukacyjne dla duchownych i hierarchów różnych wyznań. Jego celem jest komunikacja w sprawach bliskich wszystkim stronom: edukacji, opieki zdrowotnej, pracy z lokalnymi społecznościami.

PAPIEŻ W SERBII

Po latach zaangażowania po stronie nacjonalistów synod serbskiego Kościoła prawosławnego stał się w ostatnich latach bliższy rządzącej do niedawna Partii Demokratycznej. Ale konkluzja, że Cerkiew sprzyja rządzącym, jest zbyt prosta: biskupi bardziej niż poparciem jednego ugrupowania są zainteresowani np. zwrotem majątku znacjonalizowanego po II wojnie światowej.

Zawodzą nawet próby polityków powoływania się na poparcie hierarchii: w kwietniu 2011 r. ówczesny lider opozycji (a dziś prezydent) Tomislav Nikolić w reakcji na odmowę rozpisania przyspieszonych wyborów podjął głodówkę, deklarując, że jest to „chrześcijańska odpowiedź” na niesprawiedliwość władzy. Został jednak publicznie skarcony przez patriarchę Irineja, który nazwał jego działania „samobójczymi”.

Katolików i prawosławnych na Bałkanach może jeszcze zjednoczyć Konstantyn Wielki. Cesarz urodził się w Niszu, dziś trzecim co do wielkości mieście Serbii. Cerkiew intensywnie przygotowuje się do przyszłorocznych obchodów 1700. rocznicy edyktu mediolańskiego. Będzie to okazja do zademonstrowania światu odnowionego oblicza tej instytucji. Pojawiają się nawet informacje o możliwości przyjazdu Benedykta XVI. Irinej oświadczył, że z radością powitałby papieża, a jego wizyta „przyczyniłaby się do większej jedności”.

Watykan – który, choć nie uznał jeszcze niepodległości Kosowa, przez Serbów jest wciąż postrzegany przez pryzmat stosunków z Chorwacją – na razie zaprzecza tym doniesieniom. Biorąc pod uwagę najnowszą historię, decyzja o przyjeździe do prawosławnej Serbii nie przyszłaby zapewne papieżowi łatwo. Gdyby to jednak uczynił, na pewno pomógłby przełamać uprzedzenia – nie tylko po stronie chrześcijan Wschodu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2012