Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dwaj elegancko ubrani dwudziestoparolatkowie wyglądają na studentów szkoły artystycznej albo pracowników agencji reklamowej. Zanim kupią po paczce kawy, pytają, czy gdzieś można się jej napić. Rodzina z dwójką dzieci: niezamożni, za to na pewno ze sobą zżyci. Młodsza córka u taty na barana, starsza za rękę z mamą, cała czwórka uśmiechnięta, choć widać, że nie jest im lekko. Samotny starszy pan, pewnie blisko osiemdziesiątki, któremu brakuje trzech złotych, by kupić kawę, i mimo naszych nalegań nie chce przyjąć jej po promocyjnej cenie. Wrzuca to, co ma, do skarbonki, i pyta, jak wygląda sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej (bo dochód z kawy powędruje właśnie tam). Ludzie, dla których słowo „wojna” ma konkretny smak, zapach, temperaturę. „Pozdrówcie afrykańskie dzieci”, mówi starsza pani o kulach, w chustce na głowie, z portfelem prawie pustym, z którego wysupłuje ostatni banknot...
Polska sympatyczna, którą ciągle spotykam. Mam szczęście? A może po prostu jej szukam, wychodzę jej naprzeciw? Przecież i w tym radosnym tłumie, który zebrał się podczas krakowskiego Orszaku Trzech Króli, nie brak ludzi zgorzkniałych czy o buraczanych charakterach. Takich, którzy krzywią się na widok wolontariuszy: „Afryka? To już nie macie na co zbierać?!”. Tyle że są tu jakąś smutną mniejszością, zagubionymi przybyszami z planety goryczy, których języka nikt nie rozumie.
To naprawdę sztuka: nie zgorzknieć. Pesymizm wylewa się z mediów, dominuje w miejscach pracy, często słychać go z ambon. Którejś niedzieli włączam telewizję informacyjną i przysłuchuję się dyskusji. Wybitna postać polskiej kultury w długiej przemowie przedstawia Polskę dzisiejszą jako kraj zniewolony – sklerykalizowany, ksenofobiczny, nieszanujący podstawowych wolności, z rządem bezradnym wobec tych wszystkich zjawisk. Przerzucam kilka kanałów i mam to samo – Polska zniewolona, rząd bezradny – tylko dalej jest inaczej: inwazja wrogich ideologii, Kościół marginalizowany, katolicy ośmieszani. Każda wizja ma dość przykładów potwierdzających jej prawdziwość: tu palą tęczę, tam golas kładzie się na krzyżu. „I dlatego młodzi z Polski uciekają...”. Wnioski – co ciekawe – znów w obu wizjach zbieżne.
Na co dzień musimy żyć i w tej, i w tamtej, i we wszystkich innych Polskach. Żadne zaklinanie rzeczywistości, żadne magiczne rytuały nie pomogą. Ja lgnę do tej Polski, która w mediach czasem mignie, ale to nie znaczy, że dookoła jej nie ma. Lgnę do ludzi, którzy podtrzymują ten świat w istnieniu – swoją życzliwością, czułością, ofiarnością, także uporem i odwagą, by stawiać czoło pojawiającym się raz po raz kryzysom. Do Polski, która nie jest „przeciw”, tylko „za”. Ile tej Polski jest – tego nie wiem. Ale jest. Bo widuję ją w różnych miejscach.
Ostatnio znów ją widziałem – w święto Trzech Króli, w centrum Krakowa.
PS. Bardzo dziękuję za wszystkie listy i życzenia, które nadeszły w ostatnich tygodniach. Nie na każdy mogę odpowiedzieć – proszę o wyrozumiałość. Wszystkim Autorkom i Autorom życzę w nowym roku tego, czego życzę i sobie: żebyśmy nie zgorzknieli.