Polityczne gry

Wileńską inscenizacją "Borysa Godunowa" Treliński powrócił do opery rosyjskiej. Tym razem jednak zamiast filozoficznych aluzji i monumentalnych obrazów zaproponował polityczne show: realistyczne do bólu.

05.03.2008

Czyta się kilka minut

Inscenizacja Trelińskiego pełna jest błyskotliwych nawiązań do popkultury i bieżącej polityki... / Fot. Michaił Raszkowski /
Inscenizacja Trelińskiego pełna jest błyskotliwych nawiązań do popkultury i bieżącej polityki... / Fot. Michaił Raszkowski /

Podjęta w 1869 r. praca Modesta Musorgskiego nad "Borysem Godunowem" nie została doceniona przez kierownictwo Teatru Maryjskiego w Petersburgu. Choć cenzura zezwalała już na wykorzystanie dramatu Puszkina, do którego sięgnął kompozytor, to jednak nowatorskość partytury, brak roli kobiecej i wątku miłosnego wystarczyły, aby odmówić publicznego wykonania. Musorgski nie poddał się i przeredagował utwór, dodając akt polski z wyrazistą partią Maryny Mniszchównej. Realizatorzy litewskiego przedstawienia sięgnęli jednak do pierwotnej wersji. Nie jest ona wprawdzie wolna od niedoskonałości w instrumentacji, ale bardziej skondensowana dramaturgicznie i skoncentrowana na tragedii jednostki. Polski reżyser mógł więc po raz kolejny sportretować bohatera zbędnego, nieszczęśliwego, cierpiącego na samotność. Tym razem mit o utracie niewinności zyskał nad wyraz współczesne, przejmujące oblicze, zaś Treliński udowodnił, że na dobre odchodzi od "malowania" oper, ujmowania partytury w monumentalne filmowe kadry, a zbliża się do "psychologizowania" postaci.

Borys Godunow jawi się więc jako polityk z pierwszych stron gazet, wymagający posłuszeństwa, niewahający się zabić, aby osiągnąć cel. Wyrzuty sumienia, powracający obraz zamordowanego Dymitra i obawa o życie syna, Fiodora, burzą jednak jego wizję rzeczywistości. Klęcząc w piaskownicy, skłócony z córką, bombardowany wieściami o kryzysie w kraju i możliwej detronizacji, z człowieka wszechpotężnego staje się bezradnym dzieckiem. Kolejne sceny przedstawienia przypominają filmowy dokument, pokazany ku przestrodze. Bo historia lubi zataczać koło, a jeśli była zbrodnia, musi nastąpić kara. Dlatego zabójstwo prawowitego następcy tronu wyjdzie na jaw i zostanie pomszczone, a egzekucja odbędzie się w studiu telewizyjnym. Niestety, ofiarą stanie się także niewinny Fiodor, który umrze na rękach konającego Godunowa.

To najbardziej przejmująca scena litewskiej inscenizacji - rozegrana kameralnie, przy dźwiękach zanikającej muzyki, a jednak wyzwalająca skrajne emocje. Duża w tym zasługa świetnego aktorsko rosyjskiego śpiewaka Edema Umerova. I choć w scenach zbiorowych, wymagających potężnego wolumenu brzmienia, zabrakło mu tonu władczego, a jego głos w zderzeniu z warstwą orkiestry wypadł wyjątkowo blado (tu sprawdzał się litewski zmiennik artysty, Vladimiras Prudnikovas), w cieniowaniu barw intymnej sceny śmierci okazał się niezrównany.

Litewski dyrygent Robertas Šervenikas prowadził orkiestrę poprawnie. Ale nic ponad to. Na premierowym spektaklu rozwlekał tempa, nie nasycił faktury intensywnością dźwięku, nie wydobył nostalgicznego rysu muzyki. Lepiej - zdecydowanie dynamiczniej - zespół zabrzmiał drugiego wieczora. Fenomenalnie skomponowany przez Trelińskiego atak rozwścieczonego tłumu, który szuka zabójców Dymitra, próba ujarzmienia gawiedzi przez oddział milicji, Šervenikas słusznie naznaczył nerwowością i rwaniem dźwiękowej narracji. Muzyka nabrzmiewa, harmonia pęcznieje, gęstnieje rytmika. Monumentalnym gestem, brzmieniem gęstym i masywnym podkreślił za to scenę koronacji Godunowa. Potężne głosy chóru pięknie korespondowały z powiewającymi flagami, wyprężonymi jak struny żołnierzami, nieśmiałymi kobietami w partyjnych mundurach, dostojnym duchowieństwem i dziećmi, które gestami uzupełniały manifestację uwielbienia rodem z radzieckich pochodów.

Niestety, obok fragmentów teatralnie wyjątkowo interesujących, a muzycznie zajmujących, sporo było w inscenizacji miejsc pustych. Mimo sięgnięcia do doświadczeń z filmowym montażem, dramaturgia spektaklu niejednokrotnie się zacinała. Najbardziej problematyczna okazała się kluczowa scena w telewizyjnym studiu. Nagromadzenie błyskotliwych skądinąd nawiązań do popkultury, bieżącej polityki, niezliczonych postaci zatarło przejrzystość narracji. A przecież nie sposób Trelińskiemu odmówić trafności użytych symboli. Jurodiwij kryje się za sylwetką Marylin Mansona - wykwitu komercyjnej kontestacji, antychrysta na niby. Wyświetlane kadry kreskówki "Wilk i zając" nagle zaczynają się łączyć z pojawiającą się od prologu zajęczą maską zamordowanego dziecka i wyzwalać pozamuzyczne skojarzenia, a podzielona na frakcje publiczność przypomina kibiców politycznego show. Szkoda, że pomysł odwołania do niejednoznacznego etycznie świata mediów został spalony przez brak umiaru.

Trop polityczny w odczytaniu dzieła Musorgskiego był niebezpieczny. Szczególnie w Wilnie, które nie tylko pamięta zerwanie radzieckiej pępowiny, ale gdzie do dzisiaj bywają żywe polsko-litewskie antagonizmy. Treliński uniknął oskarżeń o tani dydaktyzm i sprzyjanie konkretnym narodowym interesom. Bo choć odważnie sportretował świat polityki i mediów, jego "Borys Godunow" jest tylko uniwersalnym ostrzeżeniem. Tylko lub aż.

Modest Musorgski, "Borys Godunow", reż.: Mariusz Treliński, dyr.: Robertas Šervenikas, scen.: Boris Kudlička, kostiumy Magdalena Musiał, Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie, premiera 29 lutego 2008 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2008