Polacy i wojna

Właściwie trudno się dziwić ministrom Sikorskiemu i Klichowi oraz licznym generałom, że zareagowali tak spontaniczną - i tak niestosowną, zważywszy na okoliczności - radością na wieść, iż sąd uniewinnił żołnierzy oskarżonych o zbrodnię wojenną:

07.06.2011

Czyta się kilka minut

o to, że w 2007 r. świadomie ostrzelali niebronioną afgańską wieś Nangar Khel, zabijając ośmioro cywilów (wymiar sprawiedliwości wykazał się tu tradycyjną energią, na sfinalizowanie sprawy potrzebował czterech lat - o ile to finał, bo prokuratura ma apelować). Wbrew politykom, sąd nie rozstrzygał kwestii "honoru polskiego żołnierza". Sąd musiał odpowiedzieć na pytanie: czy atak na wieś był masakrą dokonaną z premedytacją, czy błędem - niemniej w skutkach śmiertelnym.

Ale reakcjom takim trudno się dziwić - także dlatego, że gdyby sędziowie orzekli winę żołnierzy, wówczas wartość bojowo-polityczna polskiego kontyngentu w Afganistanie spadłaby pewnie do zera. Już teraz sojusznicy mają z niego, jak słychać, pożytek niewielki. Po tym, jak sąd orzekłby winę, zapewne większość żołnierzy nie odważyłaby się strzelić, nie mając stuprocentowej pewności, iż trafią taliba. Tyle że w warunkach wojny partyzanckiej takie sytuacje są wyjątkiem, nie regułą. Zresztą, nie tylko na wojnie partyzanckiej - kto dziś pamięta, że podczas II wojny światowej alianckie naloty zabiły również około 65 tys. Francuzów, Belgów i Holendrów? Albo że w bitwie o Normandię narodem, który poniósł największe ofiary, byli Francuzi - bo francuscy cywile ginęli tam masowo od friendly fire?

Śledząc polską dyskusję o Afganistanie, a z drugiej strony dyskusję w Stanach - choćby na przykładzie książki "Wojna" dziennikarza Sebastiana Jungera; towarzyszył on przez wiele miesięcy plutonowi armii USA, walczącemu w Dolinie Korengal (warto przełożyć ją na polski) - można odnieść wrażenie, iż Polacy i Amerykanie poruszają się tu w różnych światach, nawet na poziomie pojęć. Kiepską może być pociechą, że Amerykanie mieli więcej okazji do refleksji - naukowej, literackiej, filmowej - skoro od 70 lat, od Pearl Harbour, ich żołnierze nieustannie walczą gdzieś daleko od domu.

My o wojnie myślimy nadal, w najlepszym razie, schematami z niby-reportaży Melchiora Wańkowicza (który w boju nigdy nie był, ale pisał tak, jakby był). Zarazem ciągle wykazujemy skłonność, aby dla udziału w wojnach (Irak, Afganistan) szukać wyższych racji. Jakbyśmy chcieli, aby wojna była kontynuacją moralności, tylko innymi metodami. Unikamy jak ognia przyznania, iż są sytuacje, gdy - aby pokonać to, co uznajemy za zło - trzeba sięgnąć po metody złe. Nie chcemy pogodzić się z tym, że - jak ujęła to Cora Stephan - dziś "w sprawach wojny nie ma takiej opcji moralnej, która byłaby jednoznaczna i wolna od jakichkolwiek wątpliwości natury etycznej".

Sprawa Nangar Khel mogła się dla nas stać punktem wyjścia do refleksji o "ludziach na wojnie". Nie stała się. Ani dla polityków, ani dla ludzi kultury. I ciągle trudno wyobrazić sobie polski film o, powiedzmy, żołnierzach korpusu Andersa, pokazanych w tak realistyczny sposób, jak ma to miejsce np. w amerykańskim serialu "Pacyfik". Albo choćby w czeskim filmie "Tobruk".

Opowiedz mi, jak widzisz wojnę, a powiem ci, kim jesteś.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2011