Polacy i ich partie

Jeżeli Polacy mają stanowić wspólnotę, muszą wiedzieć, jakie są cele tej wspólnoty. Tymczasem nieustające kłótnie pomiędzy największymi partiami politycznymi prowadzą do wniosku, że nie tylko wizji przyszłości ojczyzny nikt nie ma, ale że jej mieć nie chce.

16.10.2005

Czyta się kilka minut

Jak wiadomo, sama nazwa “partie" polityczne oznacza część, a nie całość i na tym też polega zasada istnienia i konkurencji między partiami politycznymi. Reprezentują one nie - po marksistowsku - poszczególne warstwy, klasy czy grupy ludności, lecz określone poglądy, idee (dzisiaj na szczęście rzadziej ideologie), które, w ich przekonaniu, mają, jeżeli zostaną zrealizowane, możliwie najlepiej urządzić społeczeństwo. Poglądy te na ogół są konkurencyjne i partie przed wyborami prezentują obywatelom, jaka jest ich koncepcja “dobra wspólnego". Na ogół, ale nie zawsze, ponieważ bardzo często, jak to miało miejsce w trakcie wyborów parlamentarnych, które dopiero co przeżyliśmy, spór toczy się o szczegóły, o poparcie, o symbole, a nie o rzeczową i konkretną wizję ojczyzny. Partie polityczne, nie tylko w Polsce, ale tu w szczególnym stopniu, zatraciły ideę wspólnoty określanej mianem ojczyzny, nie prezentują żadnej wizji tej wspólnoty, lecz zajmują się walką o głosy wyborców pozyskiwane na zupełnie innych i nie merytorycznych zasadach.

Rozumiem doskonale, że jest to jeden z felerów demokracji, jednak nie jestem przekonany, iż powinniśmy tak łatwo zgadzać się na to, by tak być musiało. Albowiem teraz, jak wszyscy wiemy, czeka nas uzgadnianie stanowisk w rządzie i obsadzanie wielu mniej widocznych pozycji. Zasadą, która będzie tu obowiązywała, jest po pierwsze, kto uzyskał więcej głosów wyborców i, po drugie, kto kogo chce nagrodzić oraz po trzecie, kto komu ufa, że będzie absolutnie lojalny wobec szefów. W tych szczegółach i partyjnych targach łatwo stracić rozeznanie. Tymczasem jeżeli Polacy mają stanowić choćby słabą wspólnotę, to muszą wiedzieć, jakie są cele tej wspólnoty. Poprzednie rządy miały ułatwione zadanie, bo proste cele wynikały z okoliczności międzynarodowych. Najpierw było to wejście do NATO, potem członkostwo w Unii Europejskiej. Cele te narzucały się same i nie trzeba było wielkiej pomysłowości ani woli, żeby je realizować. Udało się, ale wielkiej zasługi w tym nie ma, bo udało się wszystkim krajom, które do realizacji tych celów aspirowały, więc nie było to jakieś szczególne polskie osiągnięcie. Teraz nie jest już tak łatwo. O ile wokół tamtych celów skupiała się przeważająca większość obywateli, o tyle teraz nie zaproponowano nam nic wokół czego mielibyśmy tworzyć wspólnotę. A to jest w polityce błąd kardynalny. Jeżeli ktoś nie lubi nazbyt patetycznego języka to zamiast wizji ojczyzny może mówić o wspólnej i akceptowanej przez społeczeństwo strategii rozwoju, ale nie tylko i nie przede wszystkim gospodarczego, lecz duchowego, intelektualnego, moralnego i wreszcie rozwoju w zakresie poczucia zobowiązania wobec bliźnich.

Nieustające i dla jednych zabawne, dla innych gorszące kłótnie pomiędzy największymi partiami politycznymi, prowadzą obserwatorów, czyli ogół społeczeństwa do wniosku, że nie tylko wizji przyszłości ojczyzny nikt nie ma, ale że jej nawet mieć nie chce. Oczywiście, taka wizja czy strategia nie jest potrzeba w każdym kraju i w każdych okolicznościach. Jest tym bardziej potrzebna, im większe są wewnętrzne i ewentualnie zewnętrzne kłopoty i to nie chodzi o doraźne problemy, lecz kłopoty, z którymi uporać się można tylko dzięki intensywnej pracy przez kilka lub kilkanaście lat. W obecnej sytuacji Polski są to przede wszystkim: bezrobocie, ogromna skala nierówności, wielka grupa ludzi spisanych na straty, ucieczka z Polski co bardziej zdolnych i przedsiębiorczych młodych ludzi, czy z problematyki zagranicznej fatalne stosunki z Rosją.

Wszystkie te problemy nie mogą być rozwiązane w rezultacie żadnych doraźnych zmian prawnych lub instytucjonalnych. Wymagają one właśnie wizji czy strategii, do której partie polityczne potrafią przekonać społeczeństwo, bo wyjście z tej dramatycznej sytuacji nie jest wykonalne bez poświęceń, a trudno domagać się od ludzi poświęceń, jeżeli nie znają celu, jakim one służą i jeżeli nie ufają, tym którzy ich do poświęceń zachęcają. W jakimś sensie można powiedzieć, że wszystkie ważne partie polityczne reprezentują radykalnie liberalne stanowisko, które polega na tym, że niech każdy radzi sobie jak może, a jak nie może, to jego wina. Idea budowania wspólnoty, która by dbała o wszystkich jej członków, przewijała się w tej kampanii tylko w wystąpieniach nielicznych polityków.

Ojczyzna zatem nie jest już dla żadnej partii politycznej ani wartością, ani celem. Wspólnota - to brzmi dzisiaj śmiesznie, skoro walka się toczy przede wszystkim o stołki, a solidarność - brzmi archaicznie, bowiem chociaż największe partie polityczne powołują się na swój solidarnościowy rodowód, to żadnej z wartości związanych z ideą solidarności nie reprezentują. Cóż zatem czynić dla ojczyzny ratowania? Przede wszystkim zadbać o to, co osiągalne na poziomie lokalnym, przede wszystkim samorządowym, ale także w szkole, czy w miejscu pracy. Musimy zrezygnować z nadziei, że politycy nam pomogą i sami tworzyć wspólnoty, nie “małe ojczyzny", ale takie wspólnoty, które odwołują się do dobrze znanej z polskiej tradycji idei działania razem. Chociaż nie jest to czas powstań czy też czas niezwykły, dalece nie jest to czas normalny, więc zróbmy za polityków, co tylko zrobić możemy, zróbmy to nie dla siebie, ale dla naszej ojczyzny.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2005