Pójście na całość

Mój drogi Piołunie, często drwię z tego, jak bardzo Cieśla – Król pięknoduchów i naiwniaków Pan – oderwany był od twardych realiów życia.

15.11.2015

Czyta się kilka minut

Marek Zając /  / Fot. Grażyna Makara
Marek Zając / / Fot. Grażyna Makara

To jednak nie znaczy, że budzi On u mnie wyłącznie uśmieszek politowania. O nie, Nazarejczyk umiał być przebiegły i przewidujący na dwa ruchy do przodu! Dlaczego na przykład nauczał, że duch ważniejszy jest od litery prawa? Bo nieźle kombinował i dobrze rozumiał, że życie zawsze wyprzedzi, zaskoczy i przerośnie nawet najmądrzejszy paragraf. Ziemski żywot zmierza wprawdzie do kresu, czyli do śmierci, ale w owym skończonym czasie podlega przemianom, których liczba właściwie jest nieskończona. A jak nieskończoność wariantów zamknąć w ułomnych słowach i definicjach, zakazach i nakazach?


Dlatego też śmieszy mnie marna istota ludzka, która – wierząc głęboko we własną nieomylność – wygłasza sądy kategoryczne i ostre jak brzytwa. Wszystko to zamki z piasku, które na plaży budują dzieciaki. Przekonane o wielkości swego dzieła dopóty, dopóki nie zbliży się przypływ i nie zostawi z ich fortec kilku mokrych plam.


Myśli te nie opuszczały mnie, drogi Piołunie, gdym niedawno czytał polemikę dwóch nadwiślańskich publicystów. Kruszyli kopie o pytanie, czy sługa Cieśli może być nacjonalistą? Czy porządny katolik może zdzierać gardło, ile sił mu starczy, że Polska jest tylko i wyłącznie dla Polaków? Jak się pewnie domyślasz, w gruncie rzeczy była to kolejna odsłona sporu o ciapatych brudasów, obiboków i gwałcicieli, których – nie wiedzieć czemu – nazywa się uchodźcami.
Jednak ad rem: jeden z polemistów użył ciekawego chwytu. Napisał mianowicie, że miłość bliźniego „jest ograniczona miłością do siebie samego. Nie mam kochać bliźniego bardziej niż siebie samego, ani bardziej niż swoich bliskich”.
Z powyższego stwierdzenia pobożny publicysta wyciągnął zaś wnioski praktyczne i szczegółowe: „Nie jest więc prawdziwym chrześcijaninem ktoś, kto porzuca zobowiązania wobec żony i dzieci, by zająć się uchodźcami. Nie jest nim ktoś, kto odbiera cały pokarm swoim dzieciom, by dać jeść dzieciom innych. Mam obowiązki najpierw wobec swoich bliskich, a dopiero potem wobec innych. I tak to ustawia cała tradycja katolicka”.


Logiczne? Logiczne! Ja się w każdym razie zgadzam z tym wywodem w stu procentach. Tobie jednak, drogi Piołunie, szepnę coś na stronie. Powołuje się nasz autor na tradycję katolicką – ba, na całą tradycję katolicką. No to klops... Wychodzi bowiem na to, że cała tradycja katolicka idzie na czołowe zderzenie z... Nazarejczykiem, który bliźniego swego ukochał bardziej niż siebie samego. Bo jak w przeciwnym razie polazłby na krzyż?


No dobrze, w tym akurat przypadku można tłumaczyć, że to nie taki zwykły człek...
Ale członkowie bandy Dwunastu? Porzucili bliskich i ważne dla Ojczyzny sprawy – i poszli na zatracenie, kończąc marnie jak heretycy i przestępcy. A przeklęty Maksymilian, co oddał życie za współwięźnia, kilkanaście dni zdychał z głodu, aż w krematoryjnym piecu obrócił się w popiół?


OK – powiesz – przeklęty Maksymilian oddał życie własne, nie cudze. Co jednak w takim razie cała tradycja katolicka powie o przeklętej rodzinie, którą chcą teraz wynosić na ołtarze, bo w czasie wojny ukrywała Żydów i koniec końców wszyscy dali głowę – od ojca i matki począwszy, przez sześcioro dzieciaków, po płód nienarodzony, co jeszcze nie opuścił łona? Jak kochający rodzice mogli tak lekkomyślnie narażać niewinne dziatki, skoro wiedzieli, co czekać ich może za pomoc udzielaną pejsatym? Zamiast ogłaszać ich błogosławionymi – po wiek wieków służyć powinni za ostrzeżenie, do czego prowadzi miłość bliźniego rozdęta do granic absurdu.


Głupio to przyznać, drogi Piołunie, ale wychodzi też na to, że ja chyba kocham tę całą tradycję katolicką jak siebie samego!

Twój kochający stryj Krętacz ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2015