Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Stolików, za którymi siedziały komisje, nie przykryto w tym roku zielonym suknem – to chyba jedno z najmocniej rzucających się w oczy obostrzeń sanitarnych obecnych wyborów. Zasady były jasne: maseczka na twarzy, dezynfekcja rąk, rękawiczki, własny długopis, zachowanie odstępów w kolejkach (sięgających w godzinach szczytu nawet kilkuset metrów). Na tę klarowność przekazu zwracają uwagę epidemiolodzy: dobra komunikacja – z którą rząd podczas pandemii sobie często nie radzi – to warunek przestrzegania zasad.
W niedzielę miało się wrażenie, że troska o bezpieczeństwo własne i solidarność wobec innych połączyły większość wyborców w poprzek podziałów politycznych. Dobry przykład dawali politycy z wyjątkiem ministra edukacji, dziennikarze i celebryci, którzy posty i tweety z hasłem „już zagłosowane” opatrywali selfie w maseczce.
Bez porównania bardziej od przeciętnego wyborcy na zakażenie wystawionych było ponad 200 tys. członków komisji wyborczych, których obywatelska postawa zasługuje na szczególne uznanie. Decyzja o podjęciu tej pracy nie była łatwa – wynagrodzenie jest symboliczne, a wiadomo, że podczas marcowych wyborów we Francji i Bawarii do infekcji dochodziło zwłaszcza wśród członków komisji (choć to sytuacje nieporównywalne: w marcu szerzyły się zakażenia wewnętrzne, a państwa nie były w stanie wykonywać tylu testów, co obecnie). Poczucie bezpieczeństwa członków komisji z pewnością by się zwiększyło, gdyby dać im dostęp do bezpłatnych testów.
Czytaj także: Wirus zostanie z nami długie miesiące. Nie wiemy, jak przejdziemy drugą falę – również dlatego, że do końca pierwszej daleko.
Efekt wyborów zobaczymy na wykresach zachorowań bez wątpienia, i to już przed drugą turą. Prawo wielkich liczb jest bezlitosne, a głosowanie wiąże się z masowymi w skali kraju interakcjami społecznymi, dającymi koronawirusowi szansę transmisji. Stosowanie zabezpieczeń ten wzrost oczywiście utrąci: przypomnijmy, że według raportu „Lancetu” zakrywanie ust, nosa i oczu, dystans społeczny i higiena rąk zapewniają „zbroję” ograniczającą w 80 proc. ryzyko zakażenia.
Większym zagrożeniem niż wybory będą raczej ogniska zakażeń wzniecane przez takie wydarzenia, jak wiece wyborcze, mecze czy wesela (bo z przestrzeganiem zaleceń sanitarnych w sklepach, na stacjach benzynowych, w barach, w windach itp. jest znacznie lepiej, niż obawiało się wielu obserwatorów). Mapę zakażeń przemodelują też wakacje: pierwsze obserwacje wskazują np. na skokowy pod koniec czerwca wzrost liczby osób kwarantannowanych w województwie zachodniopomorskim.
Michał Okoński: To, co miało być największym atutem Szymona Hołowni, ostatecznie okazało się barierą, której przeskoczyć nie zdołał.