Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wirus jest w odwrocie, nie trzeba się go bać, sytuacja epidemiczna jest opanowana. Trzeba pójść tłumnie na wybory, wszyscy, zwłaszcza seniorzy, nie obawiajmy się, idźmy” – wzywał premier Mateusz Morawiecki podczas objazdu przedwyborczego w pierwszych dniach lipca. Przygotowując tę wypowiedź, z pewnością nie patrzył na wykresy epidemiologiczne, ale na zgoła inne, wyborcze, z których wynika silne wśród ludzi starszych poparcie dla Andrzeja Dudy.
WYBORY PREZYDENCKIE 2020: WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>
Że grupa ta ma pełne prawo zagłosować – nie ulega wątpliwości, i dobrze, że seniorom przyznano (razem z kobietami w ciąży i osobami niepełnosprawnym) pierwszeństwo w dostępie do lokali wyborczych. Słowo „tłumnie” budzi jednak najwyższy niepokój: we wszelkich ludzkich zgromadzeniach łatwo dochodzi do transmisji wirusa; wystarczy jedna zakażona osoba. Żeby żaden z lokali wyborczych nie stał się zarzewiem ogniska epidemicznego, komisja i głosujący muszą przestrzegać zasad sanitarnych (maseczka zakrywająca usta i nos, rękawiczki, dezynfekcja rąk, własny długopis, dwumetrowy dystans), a ludzie starsi powinni wybrać się do głosowania poza godzinami szczytu.
ZDECYDUJĄ SENIORZY – CZYTAJ KOMENTARZ ANDRZEJA STANKIEWICZA >>>
Co z pozostałymi twierdzeniami premiera? Wirus nie jest w odwrocie. COVID-19 przechorowało ok. 3 proc. Polaków, więc jako społeczeństwo nie mamy odporności grupowej (to kwestia wskaźnika przynajmniej 60–70 proc.). Widoków na szczepionkę nie ma. Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus podkreślił ostatnio: „Nie jesteśmy nawet blisko końca pandemii. Ona przyspiesza, a najgorsze przed nami”. Liczba chorych na świecie przekroczyła 11,5 mln, SARS-CoV-2 zabił już 500 tys. ludzi, dziennie umiera 5 tys. W USA codziennie notuje się 40–50 tys. nowych przypadków. Większość epidemiologów uważa te liczby za niedoszacowane, bo zależne m.in. od liczby prowadzonych testów i definicji zgonu z powodu zakażenia. Zdaniem polskiego eksperta, dr. Pawła Grzesiowskiego, choruje 200–300 mln osób, a zmarło ok. 1,5 mln. Nawet jednak oficjalne statystyki stawiają COVID-19 na czele globalnego rankingu przyczyn zgonów w bieżącym roku (na kolejnych miejscach są samobójstwa – 390 tys., malaria – 308 tys. i niedożywienie – 250 tys.).
Także wykresy przebiegu epidemii w Polsce nie pozwalają budować tez o spadku aktywności wirusa. Dziennie notujemy między 250 a 350 nowych przypadków; dr Grzesiowski w zeszłotygodniowym webinarium na temat przebiegu pandemii określił ten poziom jako endemiczny, pełzający, którego jednak nie wolno ignorować. Nie spada liczba hospitalizowanych, a wskaźniki zachorowań w niektórych województwach, np. warmińsko-mazurskim i podkarpackim, zaczęły rosnąć.
Wskaźnik zgonów najwyższy jest dla grupy 60 plus. Lekarze nie mają wątpliwości – ludzi starszych musimy chronić. Na całym świecie dochodziło i dochodzi do tragedii w domach opieki: śródmiąższowe zapalenie płuc powodowane przez koronawirusa jest dla seniorów zabójcze. Zresztą także młodszych może uczynić trwale niepełnosprawnymi – u wielu osób odratowanych obserwuje się zwłóknienia płuc. Czy doprawdy nie ma się czego bać?
To, że w Polsce mamy mniej przypadków niż w krajach zachodnioeuropejskich, zawdzięczamy w dużej mierze wprowadzeniu w marcu, wkrótce po wykryciu pierwszych przypadków, szybkiego lockdownu. Przecięliśmy drogi transmisji wirusa, w rezultacie zachorowań było mało i uniknęliśmy przeciążenia szpitali. Drastyczny lockdown był olbrzymim wysiłkiem, a właściwie narodową traumą. Zawdzięczamy mu dzisiejszy względny spokój, połączony ze złudzeniem, że żadnej epidemii nie ma. Nie zmarnujmy tego, słuchając nieopartych na faktach wypowiedzi polityków. Głosujmy, ale ostrożnie.
CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>