Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Porażka politycznej akcji wokół Funduszu Odbudowy wyostrzyła problemy, które największa partia opozycyjna ma od dawna. Wciąż największa, jeśli chodzi o reprezentację parlamentarną, ale już nie w sondażach. Na początku roku zrównała się w badaniach z Polską 2050, a od kilkunastu tygodni w sposób trwały plasuje się za ugrupowaniem Szymona Hołowni. W roku 20-lecia istnienia partia ma dokładnie takie poparcie, jak na początku swej drogi.
„Bez daleko idących zmian nie mamy szans utrzymania pozycji lidera opozycji, a w przyszłości wygrania wyborów” – napisało w liście do kolegów partyjnych i klubowych kilkudziesięciu parlamentarzystów, głównie sympatyzujących z Grzegorzem Schetyną, który marzy o powrocie na stanowisko szefa PO. Domagają się „wieloaspektowej przemiany wewnętrznej”, z całą mocą wróciła też dyskusja o kryzysie przywództwa.
Borys Budka zawiódł jako lider, w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” wprost przyznawał się do politycznej niemocy, co w partii nie przeszło bez echa. Niektórzy z nadzieją, inni z obawą spoglądają w kierunku Rafała Trzaskowskiego. Ten jednak nie garnie się, by przejmować słabujące ugrupowanie. Za to powrócił do aktywności w ramach uśpionego do tej pory ruchu Wspólna Polska. Na sierpień zwołał w Olsztynie obóz politycznie zaangażowanej młodzieży. To próba odbicia młodych wyborców lewicy i Konfederacji, ale może też początek tworzenia struktur własnej partii. Historia lubi się powtarzać, więc ludzie Budki drżą, by prezydent Warszawy nie zastosował manewru Donalda Tuska wobec Unii Wolności, czyli nie wyprowadził do siebie części PO, resztę zostawiając na lodzie, skazaną na klęskę wyborczą.
Jest jeszcze kwestia tożsamości ideologicznej. Nieliczni już w PO konserwatyści wciąż nie pogodzili się ze zliberalizowaniem stanowiska wobec aborcji. Bronisław Komorowski właśnie ogłosił, że pomoże w budowie formacji centrowej… ludowcom, bo „trudno powiedzieć, by PO była nadal partią konserwatywno-liberalną”. Były prezydent wpisał się zatem w to, co od miesięcy opowiada prezes Kaczyński – że PO to „lewacki ekstremizm”.©