Po wakacjach

Gdy się rozejrzeć wokół, skóra cierpnie.

03.09.2013

Czyta się kilka minut

Jest niebezpiecznie, a może być groźnie. Wojna wisi na włosku ze dwie godziny lotu odrzutowcem od nas. Gdy się rozejrzeć okiem nieuzbrojonym nie w telewizję satelitarną, a tylko w tę naziemną i krajową, robi się stokroć milej. Prócz zdawkowych trzech zdań premiera na sejmowych schodach nikt nie zawracał sobie na razie głowy globalnymi konfliktami. Nikt ich nie bierze do siebie. Wygląda, że w istocie żyjemy w jakiejś odległej o tysiące wiorst prowincji, do której z rzadka docierają niesprawdzone wiadomości o wojnach, wynalazkach czy zdumiewających odkryciach. Tutejsi jesteśmy szalenie i po tutejszemu sobie rzepkę skrobiemy, bez większego zainteresowania dla rzep innych gatunków i kolorów. Niby widzimy lotniskowiec wielkości Rzeszowa i wysokości dwu wież mariackich, jak nasraża się na Morzu Śródziemnym, czyli o godzinę z minutami stąd, gdyby polecieć ku niemu samolotem pasażerskim, a w prasie naszej poseł Gowin wkłada skarpetkę. Skarpetka obleciała wszystkie czołówki portali opiniotwórczych i zyskała mocne opinie komentatorów. Przyjazne i nieprzyjazne. Ta głośna sprawa przykryła aktywność Natalii Siwiec, która nie bez mozołu przez całe wakacje próbowała ściągnąć na siebie uwagę ludu, bawiąc się detalami niepodobnymi nawet odrobinkę do skarpetki Gowina. Życie skarpetki jest wiecznie mocne – rzec by się chciało – bardzo mocne, wobec światowego łomotu, jaki się kroi.

Popatrzmy dalej. Prezydent Obama jest od wielu tygodni w szalonych nerwach, a i prezydent Putin z Asadem takoż – ich nerwy są niczym wobec nerwów tutejszych. Referenda, kibice bez opieki na plaży, wybory uzupełniające i poseł Błaszczak. Przekonuje on, a przekonywania te poruszają fantazję, że kandydat Pupa zmieni nasze Podkarpacie w Bawarię. Czemu w Bawarię akurat? W ostatnich latach polscy politycy wymienili już wszystkie zamożne krainy jako cele ściśle polskie. By zatem rzec coś oryginalnego, trzeba było wymienić Bawarię, na to wychodzi, choć historia tego regionu nie jest zbyt piękna. Oby Podkarpacie, choćby pod Pupą, stało się szczęśliwsze, bogatsze i piękniejsze, ale niekoniecznie bawarskie – takie hasło wydaje się bardziej swojskie i do przyjęcia naprawdę przez każdego.

Idźmy dalej, ale nie za daleko. Osiemset tysięcy rodaków po czterdziestce wyznało w ankiecie CBOS, którą omówiła „Rzeczpospolita”, że przed 1989 rokiem było opozycjonistami. Bardzo to skromna liczba, choć niektórzy nie bez złośliwości twierdzą, że bardzo zawyżona. Szkoda, że to akurat badanie było anonimowe. Anonimowość sprzyja raczej przeglądom samopoczucia, a w tym przypadku aż nadto. Te osiemset tysięcy – co jest do uwierzenia – sarkało na komunę przy flaszkach, co jest dziś brane za godną kombatanctwa działalność antyreżymową. Kwiat narodu – chciałoby się rzec i myśl tę natychmiast porzucić. Jest jednak o czym rozmyślać, bo dziś bodaj ponad 30 procent badanych takoż jest w opozycji. Jest, ale dopiero co nie było, i być może lada moment nie będzie. Polityka miejscowa biegnie innym torem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2013