Płacę, wymagam

Ks. Jacek Prusak SJ, reagując na wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, w której ów przestrzegał polski Kościół przez zgubnym wpływem arcybiskupa Józefa Życińskiego, nazwał lidera PiS "Pepinem Małym polskiego Kościoła ("Gazeta Wyborcza, 8 lutego 2006 r.)...

Nawiązując do postaci frankijskiego władcy, jezuita pokazywał, że Kaczyński widzi siebie w roli opiekuna Kościoła, ale i tego, który ma prawo tę instytucję pouczać, czy może raczej po ojcowsku upominać. Teza Prusaka znalazła kolejne potwierdzenie podczas obrony przez Kaczyńskiego Radia Maryja, kiedy w ostrych słowach nie zawahał się on nazwać przeciwników rozgłośni "wrogami demokracji". Miało to miejsce na dwa dni przed planowanym na 2 maja spotkaniem Konferencji Episkopatu i Zespołu Troski Duszpasterskiej o Radio Maryja, poświęconego dalszym losom toruńskiego radia.

Nic dziwnego, że wielu uznało tę wypowiedź za niedopuszczalną próbę wpływania na biskupów. Ja jednak - patrząc na sprawę kategoriami Kościoła średniowiecznego - widzę to zupełnie inaczej. W średniowieczu istniała, ustanowiona zresztą kiedyś za czasów Pepina Małego, instytucja wójta kościelnego (łac. advocatus). Pełnił ją pan włości, który łożył na budowę kościoła, utrzymanie plebana, dbał o interesy świątyni (podobną funkcję w skali kraju pełnił król). W zamian za to wójt zastrzegał sobie prawo wpływu na losy "swego" kościoła, na czele z utrzymującym się do początków XX wieku prawem prezenty, czyli przedstawiania biskupowi kandydata na proboszcza (jak widać - wbrew powszechnemu przekonaniu - świeccy mieli w średniowiecznym Kościele mocną pozycję). Skoro więc staraniem PiS budżet państwa ma wyłożyć na budowę Świątyni Opatrzności Bożej 20 mln złotych (jak pisze Jacek Maj w "TP" nr 18/06), dlaczegóżby ów dobrodziej Kościoła, prezes tej partii, nie mógł mieć prawa do powiedzenia czegoś w kościelnych sprawach? Zgodne to jest - jak widać - ze starymi tradycjami i naszą zdroworozsądkową zasadą: płacę - wymagam.

GRZEGORZ PAC (Warszawa)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2006