Piwo się rozlało

W ciasnym wianuszku kamer i mikrofonów szefostwo warszawskiej klubokawiarni „Wrzenie świata” wylało do kubła zapasy piwa Ciechan.

29.09.2014

Czyta się kilka minut

Rozgłos akcji i dziennikarska asysta nie dziwią: lokal ma charakter niejako branżowy, należy do Instytutu Reportażu i chlubi się świetną księgarnią z książkami non-fiction. W zamierzeniu chodziło o wezwanie do bojkotu. Powód? Parę dni wcześniej właściciel browaru, Marek Jakubiak, ordynarnie i z pogardą wyraził się wobec osób o orientacji homoseksualnej.

Trochę żal, że inicjatorzy akcji nie rozdali po prostu znienawidzonej cieczy okolicznym pijaczkom, przesiadującym na pobliskich podwórkach mimo szykownego glancu, jakim pokrywają się nieubłaganie okolice Nowego Światu. A może chcieli, ale nie mogli, bo na rozdawanie darmowego alkoholu na pewno jest w naszym obłudnym prawie paragraf? Mniejsza o to, są inne powody, by patrzeć na rzecz całą sceptycznie, nawet jeśli nas brzydzą słowa wypowiedziane przez piwowara.

Bojkot produktów jako kara za poglądy właściciela firmy jest bowiem na dłuższą metę niewykonalny i groźny w konsekwencjach. Owszem: czasami firma ma twarz, a ta twarz wypowiada słowa. Chamskie jak nasz piwowar albo całkiem oględne jak Guido Barilla, największy włoski producent makaronu i ciastek, który zapowiedział w zeszłym roku, że w reklamach jego firmy – hasło przewodnie to „Gdzie Barilla, tam dom” – nie pojawią się nigdy pary gejowskie. Nie powiedział złego słowa o tychże, ale wystarczyło, by wzniecić bojkot, a zbyt szczery makaroniarz bardzo potem przepraszał.

A co z beztwarzową magmą korporacji, które dostarczają nam większość produktów pierwszej potrzeby? Czy orędownicy bojkotu Ciechana sądzą, że w zarządach koncernów piwowarskich nie panuje tępy seksizm i homofobia – tyle że skrzętnie ukryte pod maską poprawności? Widocznie nigdy nie byli świadkami integracyjnej popijawy zarządu dużej polskiej firmy: jedyna różnica polega na tym, że obleśne odzywki pozostają w czterech ścianach, a dla publiki firma odstawia profesjonalną szopkę „społecznej odpowiedzialności biznesu”. Taki np. alkoholowy kolos Diageo wycofał piwo Guinness z tegorocznej Parady św. Patryka w Nowym Jorku, bo organizatorzy (ci okropni rudzi katolicy!) nie zgodzili się na przejazd tęczowego wozu organizacji walczącej o prawa osób homoseksualnych. A może osądzam zbyt złośliwie i to wcale nie skutek kalkulacji? Tak czy owak, nie doszlusujemy prędko do świata tak otwartych umysłowo sterników biznesu. Choćby nawet zakazać od jutra Polakom noszenia wąsów.

Konsekwentny bojkot towarów od ludzi wrogich światopoglądowo potrzebuje rozległej policji myśli, zdolnej wyłapać i zinterpretować (na niekorzyść podejrzanego) każdy czerstwy dowcip i skrót myślowy użyty w wywiadzie, że o kawałach opowiadanych na bankiecie nie wspomnę. Wiem, że zawodowym łowcom tzw. mowy nienawiści podobałby się taki model, mają nawet teraz dobre miejsce na praktyczne szkolenia (w Moskwie). Ale z uporem racjonalnego maniaka będę się trzymał tego, że poglądy to coś zbyt mglistego, by budować na tym poważne akcje i bojkoty. Fakty, biznesowe decyzje i finanse – to można rzetelnie prześwietlić. Chociaż to mniej efektowne. Mało komu chciało się czytać setki stron raportów o propagowaniu sztucznego mleka dla niemowląt w Afryce, która to kwestia była powodem najdłuższego w dziejach, trwającego bez mała 40 lat, bojkotu konsumenckiego przeciwko koncernowi Nestlé.

Pal sześć poglądy Jakubiaka: jako konsumenci powinniśmy się skupić na jego pieniądzach. Kupując od niego niezłe piwo, wrzucamy mu je do kieszeni – dokąd idą dalej? Wiadomo, że finansuje kampanię uczczenia tradycji husarii, ale czy to tylko taki muzealny feblik? Krążą niepotwierdzone wieści, że zasila pieniędzmi jakieś ogniwa ruchu narodowego i jadowite portale; nie zaprzecza, że bywał na ich imprezach, ale niczego więcej, o ile mi wiadomo, nie udokumentowano. A szkoda, bo nie chciałbym pośrednio finansować nowego pokolenia husarzy w glanach. „Follow the money” – radził informator „Głębokie Gardło” reporterom od afery Watergate. Sprawdzanie faktów ilustrujących, na co idą pieniądze wydawane przez nas w sklepie, to żmudna, niekiedy ryzykowna robota dla dziennikarza. Może dla studenta Instytutu Reportażu?


A jeśli chcemy się pozbyć ostatniego ciechana z lodówki? Zmusimy go do przekroczenia granic, zrobimy z niego deser birramisù – istny kulinarny gender. 3 żółtka ucieramy na puszystą masę z 60 g cukru, dolewamy pomału 50 ml jasnego piwa, wstawiamy miskę do gorącej kąpieli wodnej i dalej ubijamy parę minut, aż nam piwne zabajone trochę zgęstnieje. Ubijamy na sztywno 150-200 ml śmietanki, pod koniec na wolnych obrotach miksera dodajemy 100 g mascarpone. Oba kremy łączymy bardzo delikatnie, by nie wyszła nam rzadka zupa. W piwie zmieszanym z lekko posłodzoną kawą w proporcji 2:1 moczymy biszkopty i dalej procedujemy jak przy zwykłym tiramisù.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2014