Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sylwia, pielęgniarka u naszego lekarza rodzinnego, serdeczna, zawsze uśmiechnięta, sama proponująca zabiegi, zaprzyjaźniona z pacjentami. Martyna i Aśka, pielęgniarki ze szpitala AK w czasie Powstania Warszawskiego. Było to tak dawno, że nie pamiętam ich twarzy, ale dobrze pamiętam imiona. Były bez przerwy wypowiadane, krzyczane, szeptane przez rannych jako jedyna nadzieja ocalenia... Pielęgniarki we wrocławskim Szpitalu Wojewódzkim, gdzie przed dwudziestu laty umierała moja Mama. W czasie tygodni spędzonych przy Jej łóżku były dla mnie podporą, ostoją, pomocą. Po śmierci Mamy one pierwsze przytuliły mnie i płakałyśmy razem...
W niedzielę, 15 lipca 2007 r., znikło "białe miasteczko" z Alej Ujazdowskich w Warszawie. Pielęgniarki, żegnane przez Warszawiaków, odeszły. Pokonane przez obojętność i wakacyjną przerwę w pracach rządu i parlamentu. Gdziekolwiek są teraz, przesyłam im słowa serdeczne i ciepłe.
Bieg jałowy
Tak bym chciała usłyszeć wiadomość o nowo zbudowanym osiedlu, moście, kawałku autostrady, nowoczesnej drogi, odnowionym zabytku, o udanej inicjatywie politycznej, zorganizowanej konferencji międzynarodowej, o znaczącym osiągnięciu naukowym, wybitnym filmie, spektaklu, książce, o reformie finansów, podatków i służby zdrowia, o ważnym kompromisie czy mądrym porozumieniu. Tymczasem każdego dnia, od rana do nocy, słyszę o paktach stabilizacyjnych, rozlatujących się i sklejanych koalicjach, obsadzaniu posad, wylewaniu z posad, o podejrzeniach, pomówieniach, przeciekach, zapowiedziach demaskacji spisków, afer i powiązań, o aluzjach, sugestiach i posądzeniach, o zerwanych rozmowach i zlekceważonych możliwościach.
Polska przypomina mi od dwóch lat silnik, który pracuje z ogromnym hałasem, łomotem, zgrzytaniem, wypluwając snopy iskier i kopcąc - ale na jałowym biegu.
Lisowczycy
Byli - jak wiadomo - formacją polskiej lekkiej jazdy, stworzoną przez imć pana Lisowskiego na początku XVII wieku i walczącą jako wojska zaciężne. Słynęli z brawury oraz gwałtów i spustoszeń na terenach swego działania. W połowie stulecia rozpłynęli się i znikli.
Chociaż Lisowczyka namalował sam Rembrandt, a meteorolodzy ochrzcili ostatni, upalny wyż imieniem Andrzeja, nie wróżę nowej polskiej partii politycznej, która właśnie w tym czasie powstała, ani dłuższego istnienia, ani większego znaczenia