Pięćdziesiąt kilo winogron

Krakowskie spotkanie międzyreligijne było przejawem otwartości Kościoła w najszlachetniejszym wymiarze.

29.11.2011

Czyta się kilka minut

"Asyż w Krakowie": międzyreligijny pochód na plac Wolnica, 24 listopada 2011 r. / fot. Tomasz Wiech /
"Asyż w Krakowie": międzyreligijny pochód na plac Wolnica, 24 listopada 2011 r. / fot. Tomasz Wiech /

W Krakowie, mimo protestów nadsyłanych w ostatnim czasie do kard. Stanisława Dziwisza, zorganizowano spotkanie wyznawców różnych religii, nawiązujące do październikowego wydarzenia w Asyżu. Obok siebie stanęli m.in. biskup rzymskokatolicki, ksiądz prawosławny, pastor luterański, rabin i mufti.

Co to za łaska

Na 10 minut przed rozpoczęciem modlitwy ekumenicznej ludzi w kościele św. Katarzyny jest mniej więcej tyle, co rzędów krzeseł. Wkrótce jednak okazuje się, że Polacy, nawykli do gromadzenia się na ostatnią chwilę, jednak dopisali i gotycka świątynia się wypełnia. Na środku transeptu stoi kazalnica, obok wielki drewniany krzyż, świeca paschalna i bożonarodzeniowa ikona.

Wchodzą dwie dziewczyny, na oko licealistki. "Jest Najświętszy Sakrament?" - pyta jedna, spoglądając na ołtarz. "Głupia, jak jest ekumenizm, to nie Sakrament wynoszą, tylko komunii nie dają" - wyjaśnia jej koleżanka.

Rozlega się kanon, wzdłuż głównej nawy idzie niewielka procesja: diakon z Pismem Świętym, biskup Grzegorz Ryś w infule i z pastorałem, pastor luterański ks. Roman Pracki oraz proboszcz prawosławny ks. Jarosław Antosiuk. W kościele jest też ksiądz polskokatolicki Marian Wnęk, ale zajmuje miejsce między wiernymi, w ławkach.

Duchowni czytają po kolei podzielony na trzy fragmenty tekst Kazania na Górze (czy właściwie: na równinie) z Ewangelii wg św. Łukasza. Po krótkiej medytacji w ciszy na środek wychodzi bp Ryś. - Proszę wybaczyć, że się wyrywam, ale umówiliśmy się, że jeśli Duch Święty w którymś z nas zawieje, od razu się tym podzielimy - mówi. - Dzięki przekładowi ekumenicznemu, z którego tu skorzystaliśmy, po raz pierwszy usłyszałem, że w słowach Jezusa z Kazania występuje słowo "łaska". Co to za łaska, kiedy kocha się tylko tych, którzy nas kochają? Jest taki rodzaj miłości, który nie musi łączyć się z łaską, do niego wystarczy być w miarę uczciwym. Ale doskonalsza miłość przychodzi do człowieka wyłącznie jako łaska; on sam jej z siebie nie wykrzesze. Jako chrześcijanie jesteśmy przez Boga taką łaską obdarowywani. A dzisiaj naszą odpowiedzią jest to spotkanie modlitewne i kolejne etapy dzisiejszego spotkania.

W każdym elemencie ekumenicznego nabożeństwa słuchać echo słów "aby byli jedno". Wyznanie wiary zgromadzeni odmawiają w formie "Składu Apostolskiego", więc wersji do przyjęcia dla wszystkich wyznań (w wyznaniu nicejsko-konstantynopolitańskim padają słowa o pochodzeniu Ducha Świętego od Ojca i Syna - filioque - co stanowi od wieków przedmiot sporu prawosławia z katolicyzmem). Końcowe błogosławieństwo zaczerpnięto z Księgi Liczb: "Niech Bóg was błogosławi i strzeże. Niech Bóg rozjaśni oblicze Swoje nad wami i niech wam miłościw będzie. Niech obróci Pan twarz Swoją ku wam i niechaj wam da pokój".

Dwa proste znaki - i okazuje się, że poszukiwanie wspólnych korzeni nie jest trudne.

Razem

Międzyreligijny panel dyskusyjny o obowiązkach światowych religii wobec prawdy i pokoju odbył się w pięknie odnowionej kaplicy św. Doroty w krużgankach klasztoru Augustianów.

Dr Zofia Radzikowska z krakowskiej gminy żydowskiej wskazywała, że pokój, prawda i sprawiedliwość są filarami nie tylko judaizmu, ale że mają wymiar uniwersalny. - W judaizmie słowa "prawda" i "pokój" występują niezwykle często obok siebie, warunkując się wzajemnie - powiedziała.

Ubrany w uroczysty złoty strój Nidal Abu Tabaq, mufti Ligi Muzułmańskiej w Polsce, podkreślił, że najważniejszym obowiązkiem wobec prawdy jest sprawiedliwość, a człowiek sprawiedliwy potrafi prawdę przyjąć od różnych osób: także od wroga. - Niestety wielu przyjmuje tylko swoją prawdę - zauważył.

Dr Janusz Witt, ewangelik i współtwórca "dzielnicy wzajemnego szacunku" we Wrocławiu, podkreślał konieczność wzajemnego poznania siebie: tak, by nie lekceważąc istniejących różnic, starać się odkrywać to, co nas łączy. Prof. Aleksander Naumow, z wyznania prawosławny, zauważył, że pokój jest nie tyle brakiem wojny, co przede wszystkim "stanem ducha człowieka czy narodu, promieniującym na zewnątrz".

Janusz Poniewierski, rzymski katolik, zaznaczył, że budując pokój, trzeba być człowiekiem sumienia i żyć w prawdzie, ponieważ "nie można starać się o pokój kosztem prawdy ani o prawdę kosztem pokoju", podkreślił też wagę modlitwy.

Ciemności nie kryją ziemi

Było już zupełnie ciemno, kiedy uczestnicy spotkania wyszli na ulicę Augustiańską i podążyli w pochodzie na niedaleki plac Wolnica, centrum dawnej dzielnicy żydowskiej Kazimierz. Każdy przy bramie klasztoru otrzymywał od wolontariuszy świecę. W drodze wiatr łatwo je gasił, dlatego co i rusz ktoś dzielił się swoim ogniem z sąsiadem. Wiele osób, nawet te bez rękawiczek, mimo dotkliwego zimna dzielnie dzierżyło świece także podczas ponadgodzinnego spotkania na placu Wolnica.

Nieoczekiwanie okazało się, że pochód był elementem budzącym spore kontrowersje. Grupa katolików przeciwnych inicjatywom międzyreligijnym, posądzających je o synkretyzm i gorszenie młodych, pytała w liście do kard. Dziwisza: "Czy światło tam niesione będzie symbolizowało, jak w katolickiej liturgii, Jezusa Chrystusa - jedyną Światłość świata, czy raczej będzie sugerowało, że każda religia przynosi człowiekowi światło i prowadzi ku Bogu, Absolutnej Światłości? W dzisiejszym świecie obraz działa wymowniej niż słowo - jak odczytają ten obraz mieszkańcy Krakowa?".

Organizatorzy "Echa Asyżu" podkreślają, że podobny protest jest w Kościele uprawniony. Janusz Poniewierski wskazuje jednak na bogactwo symboliki światła: - Bóg stworzył je jako jedne z pierwszych, jeszcze przed słońcem i księżycem, i stwierdził, że jest dobre. Jest ono oczywiście symbolem Chrystusa, ale też nadziei, nowego dnia, wreszcie Ducha Świętego, który wieje, kędy chce. My zapaliliśmy światła, żeby przeciwstawić się ciemnościom, które we wszystkich religiach oznaczają to samo...

Spotkanie międzyreligijne na placu Wolnica połączono z kwestą na rzecz budowy studni w Południowym Sudanie. Zbiórkę prowadziła Polska Akcja Humanitarna. - Potrzebujemy

45 tys. zł - mówiła prezes PAH Janina Ochojska. - Przy wybudowanej dzięki wam studni, z której korzystać będzie 1,5 tys. osób, stanie tabliczka »Kraków-Asyż«".

- Przyszliśmy tutaj zatroskani o dwie najważniejsze wartości: pokój i dobro - mówił ze sceny bp Ryś. - Nie jesteśmy skazani tylko na tolerancję, możemy wspólnie zrobić coś, co jest dobre: postawić studnię, która da ludziom wodę.

W podobnym duchu przemawiali uczestnicy wcześniejszego panelu, do których dołączył jeszcze rabin Icchak Horowitz. Mufti Tabaq, starając się opisać ciepłą atmosferę spotkania, powiedział: - Nie bądźmy jak aluminium, bo ono ma brzydkie cechy, szybko się nagrzewa i stygnie, niech te uczucia nie gasną.

By zgromadzeni chętniej sięgali do portfeli, Grzegorz Turnau zaśpiewał "Wszystko, co piękne" i "Hymn o miłości" św. Pawła. Na koniec wszyscy podzielili się 50 kilogramami winogron - co również nawiązywało do skromnego międzyreligijnego posiłku podczas "papieskiego" Asyżu.

Wyczucie

Kościół albo będzie otwarty, albo go nie będzie w ogóle - pisaliśmy nieraz na tych łamach. Krakowskie "Echo Asyżu" było przejawem otwartości Kościoła w najszlachetniejszym wymiarze. Nie będąc działaniem pozornym, było jednocześnie wydarzeniem "niepozornym" - nienarzucającym się, intymnym, które nie daje powodu do niepokoju o synkretyzm. Organizatorzy wzorowali się na październikowym międzyreligijnym spotkaniu w Asyżu zwołanym przez Benedykta XVI - przyjmując też jego zasadę, by nie modlić się razem, ale poznawać swoje kultury i tradycje oraz wspólnie troszczyć się o pokój.

W Krakowie nie chodziło jedynie o spotkanie intelektualne ani modlitewne, ale przede wszystkim o proste pokazanie, że mimo różnic można się przyjaźnić. - Asyż był niesłychanie ważnym znakiem dla ludzi wierzących i niewierzących - mówił na konferencji poprzedzającej wydarzenie bp Ryś. - Powinien odbić się echem w wielu miejscach Kościoła i świata. Spotkania takie komponują się z soborową definicją Kościoła: jest on znakiem, "jakby sakramentem" jedności całego rodzaju ludzkiego.

Trudno powiedzieć, w jakim stopniu zaproszenie na "Echo Asyżu" przyjęli niewierzący, niezrzeszeni w Krakowie w organizacje. Organizatorzy chcieli, wzorem Benedykta XVI, stworzyć "takie miejsce, żeby niewierzący poczuł się u siebie, a wierzącemu nie przyszło do głowy go wypraszać", jak się wyraził bp Ryś. O ich wyczuciu świadczy m.in. fakt, że kwestę powierzono nie np. katolickiemu Caritasowi, ale z założenia neutralnej światopoglądowo PAH (choć Janina Ochojska podkreśla chrześcijańskie źródło motywacji swoich działań).

Frekwencja nie powaliła na kolana: Anna Sieprawska z krakowskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, jedna z osób najbardziej zasłużonych dla organizacji spotkania, mówi o ok. 250-300 osobach na placu Wolnica. - Wielkie rzeczy nie polegają na masowości - tłumaczy Janusz Poniewierski. - Św. Franciszek, na którym się wzorujemy, posługiwał się środkami z założenia ubogimi. To spotkanie było jak przedwiośnie, może jeszcze nie dla całego Kościoła w Polsce, ale na pewno dla Kościoła krakowskiego - ocenia. - Cieszę się, widząc przyjazne relacje łączące biskupa rzymskokatolickiego z księżmi protestanckim i prawosławnym, z rabinem i muftim. Wierzę, że rozpoczęło się coś wielkiego i pięknego.

Przeciwników podobnych inicjatyw Poniewierski chciałby zaprosić do dialogu na temat Soboru i tradycji. - Tradycja to nie marmurowy pomnik, którego trzeba pilnować, żeby go ktoś nie obtłukł, ale, jak pisał Jan Paweł II, żywy strumień. A poza tym - dodaje - jeżeli Benedykt XVI, Bartłomiej I czy abp Rowan Williams, wybitni teologowie, prowadzą dialog międzyreligijny, nie obawiając się o rozmycie własnej tożsamości, to należy się z szacunkiem nad tym zastanowić, a nie dawać się ponieść złym emocjom.

Bp Ryś: - Nie możemy się razem modlić, ale możemy zrobić coś konkretnego i dobrego, przejść kawałek wspólnej ludzkiej drogi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2011