Cisza i dźwięk

Niektórzy z obecnych znak krzyża czynili z trudem, jakby mieli nienawykłe do tego ręce. Nie musieli się modlić, wystarczyło, że byli.

22.10.2012

Czyta się kilka minut

Na stadionie Cracovii – początek akcji Ewangelizacji Krakowa. 19 października 2012 r. / Fot. Marek Lasyk / REPORTER
Na stadionie Cracovii – początek akcji Ewangelizacji Krakowa. 19 października 2012 r. / Fot. Marek Lasyk / REPORTER

Ty, mówię ci, to sekta jakaś katowicka...

– Katolicka.

– ...no katowicka, mówię przecież wyraźnie. Ale to nie oszołomy. Oszołomy krzyczą, a ci tylko śpiewają.

20 października wieczorem nawet pijaczkowie przystawali zaciekawieni na krakowskich Plantach, widząc kilka tysięcy ludzi z zapalonymi świecami w dłoniach, którzy przemarszem na Rynek zakończyli pierwszy dzień akcji ewangelizacyjnej „Bliżej, mocniej, więcej”, którą od miesięcy zapowiadał biskup Grzegorz Ryś.

Było to spotkanie dwóch światów. Kiedy śpiewający pochód dotarł na prowadzącą do Rynku, pełną pubów i klubów muzycznych ulicę Szewską, ten wieczorny, knajpiany świat Krakowa odsunął się tylko na tyle, aby przepuścić pochód. Na jego czele, przebiegając z krawężnika na krawężnik, starszy, uśmiechnięty ksiądz podchodził do klubowiczów, którzy na chodniku palili papierosy. „Chodźcie z nami”, wołał. Ale zanim marsz dotarł na Rynek, zrezygnowany machnął w końcu ręką: – Nic z tego. Pójdą z nami dopiero, jak przyjdzie jakieś cierpienie. Dziś mają dużo kasy i inne rzeczy im w głowie.

Nie do końca potwierdziły się słowa kard. Stanisława Dziwisza, który mówił do zgromadzonych na stadionie Cracovii wiernych, iż ich obecność świadczy o tym, „że Kraków się obudził, że zrozumiał, że są rzeczy ważniejsze niż rozrywka”.

Ale kiedy wieczorny przemarsz dotarł w końcu pod bazylikę Mariacką, wolontariusze nie nadążali z układaniem pod ustawionym tam ołtarzem zapalonych świec. A na płycie Rynku trudno było znaleźć osoby, których nie zaciekawiłoby nietypowe zgromadzenie.


PROCESJA WSZYSTKICH CHRZEŚCIJAN

Trzydniowa (19–21 października) akcja ewangelizacyjna, nazywana przez organizatorów „spotkaniem Kościoła krakowskiego”, odbywała się pod hasłem „Bliżej, mocniej, więcej”. Poprzedziła ją kampania promocyjna, do której zaangażowano specjalistów od reklamy. Happeningi (m.in. „budzenie Krakowa”, kiedy dziesiątki wolontariuszy ze śpiworami przyszło na plac przed dworcem kolejowym), plakaty z enigmatycznym hasłem „Jestem” i mobilizacja we wspólnotach chrześcijańskich dla młodych miały służyć jednemu: aby na stadion Cracovii, gdzie odbywały się wspólne spotkania, przyszło w weekend jak najwięcej ludzi.

– To nie jest koncert ani wielkie wydarzenie, o którym mają pisać media. Chcemy tu przeżyć podstawową prawdę ewangelizacji – spotkanie Chrystusa z każdym z nas. Jest tu nas kilka tysięcy, ale spotkanie to będzie głęboko osobiste – mówił pierwszego dnia na stadionie Cracovii biskup Grzegorz Ryś, główny inicjator akcji. Oprócz niego, na scenie pojawili się również m.in. były metropolita kard. Franciszek Macharski, biskupi: Damian Muskus i Jan Zając – zaś drugiego dnia akcji biskup Jan Szkodoń i obecny gospodarz archidiecezji kard. Stanisław Dziwisz.

Jeśli obliczenia organizatorów, którzy liczbę młodych ludzi aktywnie zaangażowanych w działalność Kościoła w Krakowie oceniają na ok. 7 tysięcy, są prawdziwe, to spotkania na stadionie Cracovii były frekwencyjnym sukcesem. Pierwszego dnia na trybunach zasiadło 10 tys. osób, w sobotę padł rekord: 14 tysięcy (oraz drugie tyle śledzących bezpośrednią transmisję w internecie; w sumie podczas trzech dni organizatorzy zarejestrowali ponad 25 tysięcy wejść na stronę). Według szacunków sanktuarium w Łagiewnikach w niedzielnej Mszy św. wzięło udział 6 tys. wiernych.

Nie o liczby jednak chodziło. Ewangelizacja Krakowa rozpoczęła się od poruszającej procesji z Pismem Świętym, które na zielonej murawie stadionu nieśli kolejno biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej Damian Muskus, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Krakowie ks. Roman Pracki, proboszcz parafii prawosławnej ks. Jarosław Antosiuk oraz prezes Hospicjum św. Łazarza Jolanta Stokłosa.

– To, że jako ostatnia niesie ewangeliarz twórczyni hospicjum, pokazuje, po co jest Kościół i co Kościół, przy wszystkich podziałach, które są naszym nieszczęściem, ostatecznie głosi: miłość Boga i bliźniego. Zapraszam do spotkania, zapraszam, żebyśmy znaleźli odpowiedź na Słowo Pana w modlitwie, czynie i miłości – mówił biskup Ryś, dodając, że krzyż, który otwierał niezwykłą procesję, był ostatnim krzyżem pastoralnym, jakiego używał Jan Paweł II. – W tym miejscu musimy mieć znak, który będzie upamiętniał Jana Pawła II. Pamiętajmy, że po raz pierwszy papież użył tego pojęcia, „nowa ewangelizacja”, w krakowskiej Mogile w 1979 r. – dodał biskup Ryś.


RAZ, DWA, TRZY, BŁOGOSŁAWIĘ CIĘ

– Bóg jest ojcem, i to we właściwym tego słowa znaczeniu – mówił na stadionie Cracovii biskup Ryś. – Nie chodzi o to, że zachowuje się jak ojciec, że opiekuje się nami i chroni od nieszczęść. Jest ojcem we właściwym tego słowa znaczeniu – to znaczy rodzi, dzieli się z nami naszym własnym życiem, swoją własną naturą. Poznać Boga to znaczy narodzić się z Niego, mieć w sobie jego życie, spotkać w sobie życie, które nie jest z ciała [czytaj także „Okruchy Słowa” w dziale "Czytania" – red.].

Na stadionie dominowała otwarta, ufna atmosfera. Ale w homilii kard. Stanisława Dziwisza, wygłoszonej w niedzielę podczas Mszy św. w Łagiewnikach kończącej trzydniową ewangelizację, echo lęków Kościoła przed współczesnością słychać było już wyraźnie: – Może zbytnio ulegamy kulturze, obecnej w przemożny sposób w mediach, która narzuca nam styl życia, myślenia i działania, niemający wiele wspólnego z Ewangelią? – pytał metropolita Krakowa. – Może zbytnio godzimy się z prawami już ustanowionymi lub zamierzonymi przez wybrany naszymi głosami parlament? Z prawami, które godzą wprost w prawo Boże i naturalne, i są nieprzyjazne dla życia bezbronnego i dla rodziny?

Kardynał przestrzegał przed „krzykliwym złem i hałaśliwą propagandą antykościelną”, i zachęcał, aby chrześcijanie byli „obecni na areopagach dzisiejszego świata, jakimi są media”. – Ewangelizacja Krakowa jest początkiem, a w swoim zamyśle miała obudzić, otworzyć oczy, i to robi. Odsłonić przed nami obszary wiary i niewiary, oporów i oczekiwań, lęków i nadziei – mówił kardynał w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.

33-letni Marcin, właściciel firmy PR-owej, akcję „Bliżej, mocniej, więcej” ocenia jako wizerunkowy sukces Kościoła: – Było w tym trochę gry na emocjach, lecz w konkretnym celu. Chłonęliśmy wydarzenia wszystkimi zmysłami, zaangażowano nas. Ale na stadionie był też czas na indywidualną refleksję. Miałem czas pomyśleć o życiu w kontekście swojej wiary. Myślę, że nie wszyscy zatrzymają się na etapie emocji, niektórzy pójdą dalej.

– To pierwsza taka impreza w Krakowie i jedna z pierwszych w Polsce – mówi Marcin. – Wbrew stereotypom efekty ostatniego soboru były dotychczas lepiej widoczne na Zachodzie niż u nas. Możemy się uczyć na tamtych wzorach. Publiczną ewangelizację na stadionie Cracovii przygotowano perfekcyjnie. Było wielkie widowisko, w czasie którego modliliśmy się, śpiewaliśmy, wielbiliśmy Boga. Trochę podobnie jak co niedzielę w kościele, choć tam, niestety, zazwyczaj nie widać takiego zaangażowania, radości, otwartości na innych.

Młody piarowiec przypomina, że celem imprez na stadionie było wspólne przeżywanie wiary, a takiego w Polsce ostatnio brakuje. Weekendowa ewangelizacja Krakowa to przejaw większego zjawiska – w mieście rośnie liczba wspólnot chrześcijańskich dla młodych ludzi (organizatorzy zapewniali, że chcieliby sprawić, by zaczęły się one kojarzyć bardziej atrakcyjnie).

– Debata o Kościele otwartym, zainicjowana przez „Tygodnik”, jest ważna. Dodaje ciekawy kontekst dopiero co rozpoczętemu Rokowi Wiary oraz okrągłej rocznicy soboru – mówi Marcin. – Wszystko się ze sobą ładnie łączy, choć wolałbym teraz uniknąć dzielenia Kościoła. Kościół otwarty to taki, który jest otwarty na drugiego człowieka – a ten może czasami myśleć inaczej. Wystarczy, że jest dobrym człowiekiem, że chce rozmawiać. Najważniejsze, że w tym celu mogliśmy się wszyscy w Krakowie spotkać.

Wśród wychodzących ze stadionu Cracovii po kilkugodzinnym seansie muzyki i słowa odmienne opinie słychać było znacznie rzadziej. Choć i takie się zdarzały. Wspominano o braku kameralności i możliwości skupienia się na modlitwie, a nawet o religijnym ekshibicjonizmie. Niektórych irytowały, powtarzane ze sceny jak mantra i przywodzące na myśl amerykańskie kaznodziejstwo telewizyjne, okrzyki i wezwania do tego, aby Bóg był „bliżej, mocniej”, aby było go „więcej”. – To jednak zawsze będzie problem wypośrodkowania, znalezienia formy, która zadowoli wszystkich – przyznaje 34-letni Paweł. – Czasem muzyka była za słaba i mądry biskup Ryś nie za bardzo do niej pasował.

Cisza i dźwięk następowały na stadionie na przemian. – No już, zdenerwujcie się w końcu! – słychać było ze sceny w trakcie próby chóru gospel. – Ma być naprawdę mocno! Raz, dwa, trzy, próba mikrofonu. Raz, dwa, trzy, błogosławię cię.

Potem, w czasie modlitwy w skupieniu, jednej z dziewczyn na trybunach zadzwonił telefon. – Teraz nie mogę rozmawiać, jestem na stadionie, modlimy się – wyszeptała do słuchawki.


PRZYGODA SIĘ ZACZYNA

Drugi dzień ewangelizacji wypełniły m.in. osobiste świadectwa wiernych. Starszy mężczyzna opowiadał o swoim małżeństwie, o tym, jak opuścił żonę i zamieszkał z inną kobietą. A potem o tym, jak wrócił do Boga. Studentka dziękowała za to, że Bóg pomógł jej w karierze, i jak dużo z Niego czerpie każdego dnia. – Pan Bóg – mówiono w przejściach między sektorami – nie jest wcale daleko, jest obok, gotowy – trzeba tylko odpowiedzieć na Jego obecność.

W tym samym czasie, gdy zgromadzeni na stadionie modlili się za swoje miasto, wokół boiska ponad stu księży udzielało sakramentu pokuty. Wierni, którzy nie mogli się wyspowiadać lub nie byli na to jeszcze gotowi, mogli porozmawiać z duchownym lub z wolontariuszami i specjalnymi doradcami, a także wspólnie z nimi się pomodlić.

– Widać było moc, liczbę chrześcijan, którzy zbierają się, żeby wielbić i być blisko Boga. Kiedy widzę, że ktoś obok mnie nie wstydzi się Chrystusa, sama bardziej się na Niego otwieram – mówiła sercanka, s. Augustyna. Podobne wrażenia wyniósł ze spotkania Tomasz, kleryk, który podczas spotkania służył zgromadzonym modlitwą wstawienniczą. – Takie wspólnoty jak ta, którą stworzyliśmy dzisiaj, w starożytnym Kościele nazywały się domus ecclesiae. To właśnie było celem Soboru Watykańskiego II: żeby zaistniały na nowo. Aby duchowni posługiwali świeckim, aby świeccy się w to angażowali. Dziś w Krakowie było to bardzo zauważalne.

– Widziałem na trybunach ludzi, którzy znak krzyża czynili jakby z trudem, tak jakby mieli zardzewiałe, nienawykłe do tego stawy – mówi piarowiec Marcin. – To znaczy, że przyszli pod wpływem chwili, ulegając emocjom. Nawet nie musieli się modlić, wystarczy, że byli, słuchali i patrzyli. Tak jak w jednym z sobotnich wezwań: patrz na Jezusa. Na stadionie właśnie to robiliśmy.

Kiedy zakończyła się Msza w Łagiewnikach, na Facebooku, nazywanym przez twórców akcji „Facebogiem”, pojawił się post: „Przygoda dopiero się zaczyna. Wszyscy jesteśmy posłani do niesienia Dobrej Nowiny gdzie się da! Zamieszanie wokół »Jestem« i »Bliżej, mocniej, więcej« to dopiero początek! Z Panem Bogiem!”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2012