Picasso fryzjerstwa

Przyjaźnili się długie lata. Antoine Cierplikowski pomagał Xaweremu Dunikowskiemu materialnie. Zdarzało się, że kobiety uczesane przez Antoine'a trafiały potem do Dunikowskiego. Fryzjer zgromadził okazałą kolekcję prac sławnego rzeźbiarza, a także innych dzieł sztuki. Większość przekazał do polskich zbiorów. Te właśnie dary stały się (obok pamiątek) podstawą wystawy w Królikarni.

28.08.2006

Czyta się kilka minut

Jedna z fryzur Antoine'a, fot. G. Boisgontier, Muzeum Okręgowe w Sieradzu /
Jedna z fryzur Antoine'a, fot. G. Boisgontier, Muzeum Okręgowe w Sieradzu /

"Antoine jest poetą, i to z pewnością ten właśnie dar natury pozwolił mu uczynić fryzurę prawdziwym dziełem sztuki".

Jean Cocteau

Życiorys Antoniego Cierplikowskiego jest tak fantastyczny, że bajka o Kopciuszku wydaje się przy nim zdawkowa i pozbawiona dramaturgii. Urodzony w Sieradzu syn szewca kształcił się na felczera, ale szybko wykazał się innymi talentami: od dzieciństwa czesał swe siostry. Wysłano go więc do wuja, łódzkiego fryzjera. Zastępując wuja, Antoni uczesał żonę znanego fabrykanta, która zobaczywszy swą nową koafiurę zawołała: "Taki zdolny młody fryzjer powinien jechać do Paryża".

"Na chłopczycę"

Pojechał. Z kilkoma złotymi monetami wszytymi w karakułowy kołnierz palta. W Paryżu znalazł pracę, ale przy układaniu peruk i tresek, które zgodnie z ówczesną modą dopinano do włosów. Znowu pomógł przypadek: nadmiar klientek kazał wywołać młodzieńca pracującego w piwnicy na górę, do modelowania. Pozostał.

Kolejne zrządzenie losu: na sezon letni fryzjer przeniósł się do modnego kurortu Deauville. Tu okazało się, że kapelusz pani Lili de Moure nie dotarł ze stolicy, a tymczasem nie do pomyślenia było, by dama pojawiła się w towarzystwie bez odpowiedniego nakrycia głowy. Co robić? Przysłany na pomoc Antoine "postanowił ułożyć młodej damie fryzurę tak, by głowa mogła pozostać odkryta. Woluty, formy kwiatowe, loki, które wyrzeźbił przy pomocy włosów, z powodzeniem zastąpiły kapelusz. Sensacja i zwycięstwo. Nazajutrz całe damskie Deauville zjawiło się, by dać się uczesać młodemu Antoine'owi".

Największy sukces, czyli sławna fryzura "na chłopczycę", wymyślona została dla odmłodzenia sławnej francuskiej aktorki Evy Lavalliére, gdy ta miała grać rolę nastolatki. Sukces był absolutny i już na zawsze odmienił kobiecą sylwetkę.

Antoine jako pierwszy odmówił czesania zamożnej klientki, bo miała nieumyte włosy. To on zasugerował mycie włosów co osiem dni - był to wówczas wielki przełom. Inne jego wynalazki to: trwała parowa, lakier do włosów, farbowanie, małe peruczki ze sztucznych materiałów, fryzura "podmuch wiatru" i wiele innych. Sprawdzając trwałość bladoniebieskiej farby, którą z czasem nazwano "błękitem Antoine'a", ufarbował charta, z którym pojechał do Deauville, wzbudzając niemałą sensację i przyczyniając się do stworzenia własnej legendy.

Często inspirowała go sztuka przeszłości - malarstwo kreteńskie, Grecy, obrazy Vélazqueza czy Botticellego. Był mistrzem kostiumu, przebrania - i traktował to radykalnie, zbliżając się do transwestyty.

Budda i inni

Wielką atrakcją warszawskiej wystawy są dwa malarskie portrety. Antoine jako Budda (1927) Keesa van Dongena to jedyny obraz tego wybitnego fowisty w zbiorach polskich. Przedstawia młodego człowieka siedzącego po turecku. Dominuje gama błękitów i swobodne, szkicowe wykonanie. Wierność portretowa nie jest najważniejsza. "Portret Antoine'a w stroju księcia perskiego" (1923) pędzla Bolesława Czedekowskiego, wykonany w stylistyce skrajnie realistycznej, diametralnie różni się od obrazu van Dongena. Fotograficzna wprost dokładność i mocno wystylizowana poza sprawiają dziś niemal groteskowe wrażenie. Może więc słusznie postąpił portretowany, ofiarowując to przedstawienie Muzeum Teatralnemu, a nie Narodowemu.

Jednak prawdziwą ozdobą prezentacji są dzieła Sary Lipskiej, artystki mało znanej, a na lepsze poznanie zasługującej. Była uczennicą i kochanką Dunikowskiego, matką ich córki Marii Xawery. Portrety jej autorstwa zdecydowanie lepiej wydobywają cechy osobowości wielkiego fryzjera. "Dwie twarze Antoine'a" (lata 20.) to praca malarska, utrzymana w żywych kontrastowych barwach. Jeszcze ciekawsza wydaje się płaskorzeźba "Trzy twarze Antoine'a" z tego samego czasu. Artystka zestawiła tu drewno i matowe szkło. W efekcie powstało dzieło nowatorskie, niepodobne do tego, co tworzono w tamtym czasie. Co więcej, zaświadcza ono o guście samego portretowanego.

Można by sądzić, że skłonność do maskarady i przebrania powinna pchnąć paryskiego fryzjera w objęcia eklektyzmu lub wręcz teatralnego kiczu. Nic bardziej błędnego. Wnętrza jego luksusowego apartamentu tchną wyrafinowaną i oszczędną nowoczesnością. Zapewne to właśnie Sara Lipska pomagała Antoine'owi je urządzić; zdaje się o tym świadczyć użycie matowego szkła. Ze szkła wykonano nawet trumnę, w której sypiał ekscentryczny fryzjer.

Uczesać świat

Oglądamy też fotografie fryzjerskich kreacji Cierplikowskiego, jego przebrania, a nawet stroje własnego projektu, które również ofiarował do publicznych zbiorów. A także filmowe zapisy z jego pokazów, wskrzeszające na moment nieistniejący już świat.

Lista sławnych osób, które czesał, jest imponująca. Jego klientkami były wszak gwiazdy filmu i najlepsze towarzystwo. W Królikarni można zobaczyć na przykład zdjęcie Leni Riefenstahl z odręczną dedykacją dla Antoine'a. Filie swojego salonu otwierał we Francji i Stanach Zjednoczonych. W USA schronił się w czasie okupacji. Propagował tam nowy styl - nie tylko zresztą we fryzjerstwie. Walnie przyczynił się do przemian, które uformowały nowoczesną kobietę.

Kiedy w lutym 1965 roku fryzjer-artysta pojawił się w Warszawie, by przekazać Muzeum Narodowemu swoje zbiory, "Przekrój" pisał: "Cierplikowski na otwarciu w Królikarni miał co najmniej strój oryginalny - miał na sobie dwurzędowy garnitur koloru granatowo--fioletowego, czarne mokasyny na szerokim i wysokim obcasie oraz przezroczyste czarne skarpetki". Tyle relacja. Dziś zdziwienie budzi raczej ówczesne zdziwienie. Może chodziło o obcasy, ale przecież trudno im się dziwić, skoro mistrz nie był wysokiego wzrostu. Sam opowiadał, że Dunikowskiemu, który był jeszcze niższy, kazał obstalować buty podwyższające go o kilka centymetrów.

***

Przypomnienie Antoniego Cierplikowskiego jest posunięciem zgodnym z duchem naszych czasów, w których moda zyskuje coraz większe znaczenie. Mam nieodparte wrażenie, że osoba i talent Antoine'a mogą zainteresować dziś więcej ludzi niż twórczość Dunikowskiego czy van Dongena. I nie powinno nas to oburzać. Wręcz przeciwnie, powinniśmy pobudzać zainteresowanie jego dokonaniami - a przy okazji próbować pokazywać w świecie Dunikowskiego i Sarę Lipską. Łatwiej jest mi wyobrazić sobie w salach nowojorskiej MoMA wystawę Antoine'a niż Xawerego Dunikowskiego. Niech jednak dawni przyjaciele wspierają się i dzisiaj.

"Fryzjer w trumnie"; Królikarnia. Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie; 5 lipca - - 27 sierpnia 2006; kuratorki: Joanna Torchała i Ewa Ziembińska; projekt graficzny katalogu: Olga Łebkowska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2006