Salon odrzuconych

Na ogłoszenie wyników tego konkursu czekaliśmy jak na nowy cud nad Wisłą. Jeśli chodzi o architekturę, nic takiego się nie zdarzy, jeśli jednak w Warszawie w ogóle powstanie muzeum sztuki nowoczesnej, to właściwie i tak będzie cud.

27.02.2007

Czyta się kilka minut

U góry: projekt zespołu ALA Architects Ltd. U dołu: I miejsce - projekt pracowni Christian Kerez, Architekt ETH/SIA /
U góry: projekt zespołu ALA Architects Ltd. U dołu: I miejsce - projekt pracowni Christian Kerez, Architekt ETH/SIA /

Warszawa pozostaje w bardzo specyficznej sytuacji: to stolica dużego europejskiego kraju pozbawiona wielu składowych, które przynależą metropolii. Dlatego wiara, że nowe muzeum może odmienić los warszawskiej architektury, a nawet sens miasta, stały się obsesją wszystkich zainteresowanych konkursem na przyszłe muzeum.

Wielka ilość nadesłanych prac (aż 109) dawała wiarę, że wśród nich znajdzie się coś nie tylko pięknego, ale nawet porywającego. I rzeczywiście, był w tym zestawie jeden taki, fińsko-polski projekt zespołu ALA Architects Ltd./Grupa5 Architekci: zaskakujący i całkowicie niezgodny z założeniami zabudowy, wizjonerski i niemożliwy w realizacji, ba, o wiele za mały wobec potrzeb zgłaszanych przez inwestora - a mimo to architektonicznie dokładnie taki, jakiego potrzebuje Warszawa.

Nieregularna, obła, srebrna forma przypominająca obłok zostaje przecięta wielką taflą szyby, która pozwala zajrzeć do wnętrza objawiającego swą strukturę. Wnętrze i zewnętrze pozostają odmienne, nieprzewidywalne i zaskakujące. Poznać dobrą robotę architekta i rzeźbiarskie myślenie o bryle.

Ten projekt podobał się bodaj wszystkim jurorom, jednak uznano go za nierealizowalny. Jego przekleństwem (podobnie jak w przypadku 30 innych odrzuconych projektów) okazał się nazbyt rygorystyczny plan zabudowy. Tymczasem projekt, który zwyciężył, doskonale wypełnia założenia przestrzenne. Ale co z tego? Miała powstać "ikona", a otrzymaliśmy wystawienniczą fabrykę. Laureat pierwszego miejsca został wybrany przewagą jednego głosu, co podzieliło jurorów.

Nie takiego budynku trzeba Warszawie - miastu zabałaganionemu i pozbawionemu pięknej architektury w ścisłym centrum. Punktem odniesienia nadal pozostaje Pałac Kultury i Nauki (nota bene, moim zdaniem reprezentujący całkiem niezłą architekturę jak na tamten czas i miejsce, ale domagający się dyskusji w postaci innych dzieł powstających wokół). Jak to możliwe, że kompletnie ustąpiono pola Pałacowi? Dla ambitnych projektantów powinien on być pierwszym wyzwaniem. Złote Tarasy nie podejmują z Pałacem żadnej dyskusji. Nie podejmie jej także budynek muzeum: niski, płaski, gładki, przyuliczny i sklepowy.

Rozstrzygający okazał się plan zagospodarowania działki, a także kwestie wystawiennicze. Laureat pierwszej nagrody, Szwajcar Christian Kerez, zajął się wyłącznie wnętrzem, nie zaś zewnętrzem budynku. W ocenie tych członków jury, którzy są praktykującymi na Zachodzie wystawiennikami i architektami, tak właśnie jest dobrze: ważne co, a nie w czym.

Być może jest to piękne założenie muzealnicze - jednak dość zaskakujące w przypadku muzeum całkowicie pozbawionego zbiorów. Co więcej, jego magnesem miała być właśnie architektura, prowokujące, by zauważyć, wejść i może się zadziwić. To ważne, w Polsce nie ma bowiem wielu miłośników nowoczesności, wielu jest natomiast ciekawskich. Można oczywiście powiedzieć, że skoro nie są oni prawdziwie zainteresowani sztuką, nie warto o nich walczyć, ale to założenie utopijne.

Wiosenne hasło promocyjne nowej instytucji brzmiało: "Muzeum Sztuki Nowoczesnej przyciąga". Tymczasem wybrano projekt tak awangardowy i nowoczesny, że aż pozostawiający większość odbiorców obojętnymi. Projekt Kereza adresowany jest do miasta, w którym wszystko już jest, a jeśli jakiegoś obiektu brak, to jedynie czegoś oddziałującego minimalistycznie, co przyciągałoby powściągliwością. Warszawa nie jest takim miastem.

Jak się wydaje, wygrała opcja skrajnie artystowska, dla której frekwencja, ocena widzów, dobra atmosfera były wyłącznie argumentami przeciw. A to błędne założenie, bo w Polsce wciąż jeszcze jesteśmy przed przełomem w ocenie sztuki nowoczesnej, a także przed uświadomieniem sobie potrzeby jej obecności w społeczeństwie. Brak zrozumienia i akceptacji tych realiów sprawił, że otrzymaliśmy projekt nazbyt spekulatywny i uwikłany w sieć europejskich uzależnień kuratorskich.

Konkursowi na projekt Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie od początku towarzyszą kontrowersje. Ogłoszony po raz pierwszy 15 grudnia 2005 r., został unieważniony, gdy międzynarodowe jury, środowisko architektów, Rada Muzeum, a także Urząd Komitetu Integracji Europejskiej oprotestowały skomplikowane procedury, praktycznie uniemożliwiające udział w konkursie wielu zagranicznym biurom architektonicznym. W jury nowego konkursu (o uproszczonym regulaminie), który ogłoszono 27 lipca 2006 r., zasiedli: Paweł Althamer, Christine Binswanger, Michał Borowski, Jacek Lenart, Daniel Libeskind, Bohdan Paczowski, Maria Poprzęcka, Anda Rottenberg, Andrzej Rottermund, Nicholas Serota, Deyan Sudjic, Adam Szymczyk i Tadeusz Zielniewicz. 18 lutego b.r. podczas uroczystej gali zorganizowanej przez Prezydenta Miasta Warszawy ogłoszono wyniki. Pierwszą nagrodę przyznano projektowi szwajcarskiej pracowni architektonicznej Christian Kerez, Architekt ETH/SIA. Część jury optowała jednak za polsko-fińskim projektem pracowni ALA Architects. W geście protestu wobec wyników konkursu rezygnację złożył Tadeusz Zielniewicz, dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Wszystkie nadesłane na konkurs projekty do 15 marca można oglądać w pawilonie wystawowym SARP przy ul. Foksal 2 w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2007