Petycje do świata

Czy jednostka, indywiduum, pojedyncza ludzka istota, ziemski pyłek - może ulepszyć świat? Dostrzec świata wybrakowania i niedociągnięcia - i dać im odpór, choćby w skali mikro? Czy, choćby tu i teraz, biedny wakacyjny żuczek jest w stanie dokonać zmiany na lepsze? Nie wiadomo, czy jest w stanie, ale może chcieć. Z pomocą przychodzi sieć.

28.07.2009

Czyta się kilka minut

Zaczęło się niewinnie: otrzymałem od znajomego maila w sprawie protestu przeciw wyrzuceniu dyrektora Teatru Nowego w Łodzi. Trzeba się było podpisać. W mailu znajdował się odnośnik: www.petycje.pl. Kliknąłem - i dałem się wciągnąć. Tysiące ważkich spraw czekało na mój podpis - wystarczyło się zrzeszyć, w nadziei, że z garstki wyrosną miliony, a z milionami każdy musi się liczyć. Oto próbka: "Petycja do telewizji Polsat, TVN i TV4 o wycofanie reklam w trakcie filmu: Siedzimy sobie spokojnie, oglądamy film science-fiction o zagładzie świata. Bohaterowie lecą na meteoryt, aby zostawić tam ładunki wybuchowe. Nagle reklamy psują nastrój. (...) Trwa to 10 minut. Potem 5 minut na reklamy seriali, filmów lub relacji na żywo. Wreszcie po 15 minutach nudy oglądamy dalej film. Bohaterowie podłożyli już ładunki wybuchowe na meteorycie i co wtedy? REKLAMY. (...) W końcu film. I tak 4 do 6 razy w ciągu jednego filmu! Przez to zamiast trwać półtorej godziny, trwa dwie i pół godziny! A jeśli jest to np. film dla dzieci, 101 Dalmatyńczyków, Potwory i spółka, Mała Syrenka, to jeszcze gorzej! A jeśli mają następnego dnia na godz. 8.00 do szkoły, a lubią porządnie pospać i przy tym obejrzeć film do końca, to jest to UTOPIA". No tak, utopia, ale nawet w sprawach beznadziejnych należy walczyć do końca. Oczywiście, byłem za wycofaniem, zatroskany o los niedospanych dziatek. Dodatkowo ucieszył mnie fakt, że pod petycją nie tylko się podpisywano, ale również dzielono się zmyślnym komentarzem, oto próbka: "Krótkie przerwy dwa-trzy razy w ciągu filmu są przydatne - można pójść do łazienki, zaparzyć herbatę, nawet coś zjeść. Ale przerwy, na których można wyjść na spacer z psem, są przesadą". Rzeczywiście, zamiast marzyć o czterdziestominutowym bloku reklamowym, pies powinien raczej skorzystać z łazienki, podczas gdy jego właściciel parzy herbatę.

Ale nie samą telewizją żyje internauta: długo zastanawiałem się nad podpisem pod petycją w sprawie zakazu ujawniania w mediach zakończenia najnowszego dzieła pani Rowling ("przecież jeszcze nie zdążyliśmy przeczytać"), gdy w końcu przypomniałem sobie, że właściwie postać młodocianego czarodzieja jest mi nieznaną, więc nie zagłosowałem ani za, ani przeciw. Natomiast pod skierowaną do agencji koncertowej petycją w sprawie zorganizowania w Polsce koncertu Johna Frusciante podpisałem się obiema rękami, pomijając jednocześnie takież petycje w sprawie Iron Maiden, My Chemical Romance, Marilyna Mansona i wielu, wielu innych, zwłaszcza Latynosów.

Wynurzywszy się z nurtu muzycznego, natknąłem się na front pogodowy (cytuję in extenso): "Zwracam się w imieniu mieszkańców prawie ćwierć milionowego miasta Radom o umieszczenie naszego miasta na mapach pogodowych TVN. Radom jest jednym z największych miast Polski, ważnym węzłem komunikacyjnym, ośrodkiem akademickim, centrum kultury i oświaty. Poza tym na waszych mapach pogodowych widnieją inne mniejsze miasta które nawet nie przekraczają 100tyś mieszkańców. Dzięki umieszczeniu Radomia na mapie mieszkańcy naszego miasta będą mieli możliwość zobaczenia pogody bezpośrednio dla naszego miasta. Poza tym wypełni ono lukę na mapie pogodowej TVN". Zagłosowałem za wypełnieniem luki. Jeśli chodzi o zagadnienie "Międzynarodowy Dzień Studenta (17 listopada) - dniem wolnym od zajęć" nie zająłem stanowiska, choć trafiał mi do serca argument, że "W Polsce niestety jest to święto zapomniane. Nie pozwólmy mu jednak zniknąć ze świadomości żaków. Pragniemy rozpromować ten dzień". Wziąłem natomiast aktywny udział w rozpromowaniu sprawy zwiększenia ilości analiz taktycznych w trakcie futbolowych transmisji (petycja: "Więcej strzałek podczas meczów!").

Wsiąkłem na całego, przeskakując z petycji na petycję. W końcu chciałem się podpisać pod ankietą ujawniającą, której drużyny musi się obawiać Squadra Azzurra na mistrzostwach Europy (biało-czerwonych orłów, rzecz jasna - podobno mieliśmy ponad 30 proc. głosów). Jakież było moje rozczarowanie, gdy zostałem przekierowany na stronę "La Gazzetta dello Sport" (czyli dobrze) z komunikatem: "Attenzione! Impossibile trovare la pagina" (czyli niedobrze). Niestety, zmienianie rzeczywistości ma swoje granice. W tym momencie rodzina siłą odciągnęła mnie od komputera. Dniało.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2009