Perypetie peregrynacji

W 1966 r. komunistyczne władze postanowiły aresztować Czarną Madonnę na Jasnej Górze. Osiągnęły skutek odwrotny do zamierzonego, a w 1972 r. grupka "bożych szaleńców ikonę... wykradła.

03.09.2007

Czyta się kilka minut

Prymasowska idea pielgrzymowania po kraju Obrazu Nawiedzenia narodziła się najpewniej po Październiku 1956 r. Początkowo część biskupów dystansowała się od niej, ale już w lutym 1957 r. malarz Leonard Torwirt podjął prace nad kopią ikony. 11 kwietnia Episkopat podjął decyzję: kopia obrazu miała objechać wszystkie polskie parafie. W maju Pius XII pobłogosławił akcję. Zainaugurowano ją 26 sierpnia 1957 r. na Jasnej Górze; trzy dni później, począwszy od Warszawy, kopia zaczęła "wędrować" po kraju.

Tę "wędrówkę" połączono z intensywną pracą duszpasterską, której celem było pogłębienie świadomości religijnej wiernych przez wcześniejsze rekolekcje, kazania, przystępowanie do sakramentów. Trasy przejazdu obrazu były przygotowywane: budowano bramy powitalne, dekorowano ulice, ozdabiano domy. Peregrynacja (jak ją nazywano) stała się nowoczesną formą ewangelizacji. Zamieniała katolicyzm "statyczny" w "dynamiczny", wyzwalała przeżycia religijne: dość wspomnieć masowe przystępowanie do komunii, nawrócenia, scalanie rozbitych rodzin, śluby kościelne, deklaracje trzeźwości, a nawet porzucanie legitymacji PZPR. I była manifestacją wolności, skupiając uwagę na kościelnych obchodach 1000-lecia chrztu Polski - przez władze zwalczanych.

Madonna kontra sztafeta

Było więc aż nadto powodów, dla których "wędrówka" ikony stała się solą w oku władz. W lipcu 1958 r. na warszawskim spotkaniu Komitetu Wojewódzkiego PZPR premier Józef Cyrankiewicz zapowiedział, że "wędrówki cudownych obrazów po Polsce" zostaną przerwane. W 1960 r. Urząd ds. Wyznań uznał, że należy zażądać zaniechania peregrynacji, jako "szczególnie prymitywnego i fanatyzującego sposobu rozpalania religijności".

Mimo tak alarmistycznego tonu, działania zmierzające do ograniczenia "wędrówki" nie były początkowo skuteczne. Do 1966 r. obraz Matki Najświętszej Wędrującej (jak go zwano) bez przeszkód odwiedzał kolejne diecezje. W 1966 r. przerwano peregrynację, by ikona mogła uczestniczyć w uroczystościach milenijnych na tzw. Szlaku Tysiąclecia, który wytyczały ośrodki o znaczeniu historycznym dla Kościoła (obraz odwiedził Gniezno, Poznań, Częstochowę, Kraków, Piekary Śląskie, Gdańsk, Lublin, Frombork i Warszawę). Tymczasem kościelne obchody Milenium znalazły się w centrum konfliktu władza-Kościół, inspirowanego przez ekipę Gomułki, która organizowała uroczystości alternatywne wobec kościelnych. Władze postanowiły przerwać peregrynację: uderzenie w sztandarową inicjatywę Episkopatu miało upokorzyć biskupów, obniżyć rangę obchodów milenijnych i ograniczyć liczbę uczestniczących w nich wiernych.

Główna rola przypadła aparatowi milicyjnemu. 17 kwietnia 1966 r. w Poznaniu zakazano procesji z obrazem z fary do archikatedry. 6 maja wymuszono zmianę trasy przewozu ikony z Olkusza do Krakowa. Dwa dni później podobny zamiar nie powiódł się przy wyjeździe obrazu z tego miasta. 18 maja zatrzymano obraz pod Bytomiem i zamiast do Katowic skierowano do Piekar. Nie sposób wymienić wszystkich szykan, warto jednak odnotować, że wiosną 1966 r. stworzono groteskową "konkurencję nawiedzenia": przemierzające Polskę zmotoryzowane Sztafety Tysiąclecia miały odciągnąć ludzi od obchodów religijnych.

Aresztowanie

To, że świeckie obchody Tysiąclecia (z akcentem na tysiąclecie państwa polskiego, a nie chrztu Mieszka I) nie zaszkodziły peregrynacji, rozdrażniło władze. 4 czerwca dyrektor Urzędu ds. Wyznań Aleksander Skarżyński w piśmie do sekretarza Episkopatu bp. Zygmunta Choromańskiego zakazał uroczystego przewożenia ikony, m.in. pod pretekstem nadawania ceremoniom kościelnym znamion "demonstracji politycznych godzących w porządek prawny państwa". 7 czerwca po uroczystościach w Lublinie wiozący ikonę samochód marki Nysa zakryto plandeką, a 20 czerwca w okolicy Liksajn, mimo asysty prymasa Wyszyńskiego, obraz zatrzymano i wymuszono, by został skrycie przewieziony do Warszawy. Tam księża umieścili go w zakratowanym oknie zakrystii katedry św. Jana: wierni przychodzili odtąd modlić się przed "uwięzionym" obrazem.

Po uroczystościach w stolicy, podczas których doszło do dramatycznej konfrontacji milicji z wiernymi (26 czerwca), hierarchowie - w obawie przed eskalacją - postanowili zatrzymać obraz w katedrze. Choć trwało to do września, nie usatysfakcjonowało władz.

W tym miesiącu ikona miała zostać przewieziona do diecezji katowickiej, co tamtejszy I sekretarz PZPR Edward Gierek potraktował jak wyzwanie. By przeszkodzić nawiedzeniu, zmobilizowano na Śląsku kilkadziesiąt tysięcy osób. 2 września 1966 r. wiezioną przez bp. Józefa Kurpasa ikonę zatrzymano pod Będzinem. Władze, szantażując Episkopat likwidacją paulińskiego domu zakonnego i seminarium, wymusiły umieszczenie jej na Jasnej Górze.

Obraz znowu znalazł się za kratami - tym razem w kaplicy św. Pawła. W obawie przed jego potajemnym wywiezieniem, milicja wystawiła pod klasztorem posterunki, które kontrolowały każdy wyjeżdżający samochód. Zlikwidowano je dopiero w styczniu 1970 r., uznając ich utrzymanie za zbyt kosztowne.

Pat

W październiku 1966 r. przebywający na naradzie partyjnej w Moskwie I sekretarz PZPR chwalił się, że "wreszcie udało się przerwać tę szopkę". Mylił się: działania władz przyniosły skutek odwrotny do intencji. Po zatrzymaniu ikony w stolicy, od lipca 1966 r. po kraju "wędrowały" jej puste ramy; często przepasane kirem, biało-czerwonymi szarfami, a nawet drutem kolczastym. W latach 70. zamiast pustych ram symbolami odbywającego się nadal nawiedzenia były Ewangelia i świeca. Peregrynacja nabrała dodatkowych cech manifestacji antypaństwowej, a siła jej oddziaływania była jeszcze większa.

"Aresztowanie" ikony pokazało też, że władze ignorują prawo Kościoła do swobodnego pełnienia funkcji religijnych. Biskupi podkreślali teraz publicznie, że zakaz "wędrówki" obrazu to prześladowanie wiary. Władze ripostowały, że pojawienie się ikony na nowo wywoła "potęgowanie fali dewocji, ekscytacji religijnej i wzmożone zakłócenia porządku publicznego".

W istocie powstała sytuacja patowa. "Aresztowanie" ikony stawało się niekorzystne dla nowej ekipy Edwarda Gierka, która zapowiadała "normalizację" relacji z Kościołem; z drugiej strony jej "uwolnienie" byłoby prestiżową porażką władz.

W tym czasie SB odnotowała dwie nieudane próby wywiezienia obrazu z Jasnej Góry. W grudniu 1969 r. współpracownica Prymasa Maria Okońska miała nalegać na generała paulinów o. Jerzego Tomzińskiego, by wydał jej obraz na obchody 50. rocznicy "cudu nad Wisłą"; we wrześniu 1971 r. kard. Wyszyński miał prosić paulinów o przygotowanie ikony do skrytego wywiezienia jej prymasowskim samochodem.

Uwolnienie

Nieobecność ikony na planowanym na czerwiec 1972 r. nawiedzeniu diecezji sandomierskiej spędzała sen z oczu ks. Józefowi Wójcikowi. Ten niepokorny duchowny, w latach 1958-69 dziewięciokrotnie więziony za odprawianie Mszy i nauczanie religii, postanowił obraz "wykraść". 3 maja Prymas dał mu błogosławieństwo. Krąg wtajemniczonych był początkowo ograniczony do księży Romana Siudka i Wojciecha Staromłyńskiego, a także przełożonej generalnej służek Heleny Dąbrówki, która wyznaczyła do wywiezienia ikony zakonnice Marię Kordos i Helenę Trętowską. Wójcik nie wtajemniczył natomiast o. Tomzińskiego.

Wykradzenie ikony zaplanowano na 12 czerwca. Tego dnia przyjechali na Jasną Górę osobno Siudek z Wójcikiem i dwie siostry. W związku z trwającymi akurat uroczystościami, obraz znajdował się jednak nie w kaplicy (do której "porywacze" dorobili klucz), lecz na jasnogórskich wałach. Przypadek sprawił, że razem z paulinami i osobą świecką udało się im znieść ikonę do kaplicy św. Pawła. Sukces był bliski. Jednak plany pokrzyżowała obecność na podwórzu klasztornym zakrystianów i nocne czuwanie przed ikoną.

Udało się następnego dnia: ok. 6 rano, 13 czerwca 1972 r., korzystając z absorbującego uwagę pielgrzymów odsłonięcia obrazu Czarnej Madonny, Kordos, Siudek i Wójcik wynieśli obraz Nawiedzenia. W bramie bazyliki wpadli na rzeszę pątników, ale żaden nie zorientował się, co się dzieje.

Ikona wyjechała z Jasnej Góry nysą zakonnic. Księża pozostali jeszcze chwilę na miejscu, obserwując pustą kaplicę. Zniknięcie ikony zauważono około ósmej, a około 9.30 księża wyjechali z Częstochowy. Tymczasem ikona dojechała do Radomia, gdzie za wiedzą miejscowego proboszcza ukryto ją w komórce pod plebanią parafii Opieki NMP.

Zniknięcie ikony zaskoczyło nie tylko paulinów, lecz także biskupa częstochowskiego Stefana Barełę. Zakazał on powiadamiania milicji; także o. Tomziński nakazał wstrzymać się z wyjaśnieniem sprawy do czasu swego powrotu z Zakopanego. Przebywający w Gnieźnie Prymas dowiedział się o wywiezieniu ikony 14 czerwca.

Śledztwo

Rankiem tego dnia wiadomość dotarła do MSW i władz partyjnych. Podjęto działania: uruchomiono agenturę wśród paulinów na Jasnej Górze, w stan gotowości podniesiono milicję i SB w Katowicach, Kielcach, Lublinie i Warszawie. Powołano grupę koordynacyjną, z dyrektorem Departamentu IV

płk. Zenonem Gorońskim na czele (sprawie nadano kryptonim "Fala"). Kolejne dni stały pod znakiem gorączkowych narad. Prokuratura częstochowska wszczęła dochodzenie w sprawie "kradzieży" obrazu.

Wkrótce ustalono, że nysę, którą wywieziono ikonę, prowadziła Helena Kręgłowska (zniekształcono nazwisko zakonnicy), a jej pasażerami byli księża Wójcik i rzekomo Stefan Siczek. 16 czerwca płk Goroński referował, że inspiratorką wywiezienia ikony była Maria Okońska, której pomagali "dwaj szaleńcy boży": Siczek i Wójcik. Jego zdaniem obraz znajdował się w Mariówce. Postanowiono nie wchodzić do tamtejszego klasztoru, by nie naruszać klauzury, lecz kontrolować trasę Puławy-Radom, zablokować drogi z Mariówki i podjąć starania o powrót obrazu na Jasną Górę.

Konfidenci dostarczyli SB informacji o okolicznościach wywiezienia ikony. Na tej podstawie 16 czerwca w charakterze świadków przesłuchano w prokuraturze radomskiej zakonnice: Dąbrówkę, Kordos i Trętowską, a także księży Wójcika i (Bogu ducha winnego) Siczkę. Wezwano też porządkowego z Jasnej Góry Bronisława Kordysa. Duchowni przygotowali się do przesłuchania; prokuratorzy i esbecy niczego konkretnego się nie dowiedzieli. Równocześnie ze śledztwem zastanawiano się, jak postąpić z obrazem, gdy zostanie znaleziony. Ustalono, że ikona zostanie - za wiedzą Prymasa - zawieziona na Jasną Górę.

Na 17 czerwca zaplanowano rozmowy kierownika kieleckiego Urzędu ds. Wyznań z księżmi dziekanami w Radomiu i z biskupem sandomierskim Piotrem Gołębiowskim w sprawie niewprowadzania ikony do peregrynacji. Mimo obserwacji parafii Opieki NMP, SB nie miała pewnych informacji, że ikona się tam znajduje.

W niedzielę 18 czerwca na rozpoczęcie peregrynacji w diecezji sandomierskiej przybyło do Radomia wielu biskupów, z prymasem Wyszyńskim i kardynałem Wojtyłą. Według MSW zebrało się 17-20 tys. wiernych. Po południu przywieziono z Puław symbole nawiedzenia: Ewangelię i świecę. Większość hierarchów (poza kardynałami i biskupem Gołębiowskim) dopiero na miejscu dowiedziała się o obecności ikony. O 17.25 czterech biskupów wyniosło obraz z kościoła Opieki NMP na uroczyste przekazanie go diecezji sandomierskiej. Płk Goroński poinformował o tym swych szefów; poszukiwania ikony odwołano.

W nowych czasach

Pojawienie się obrazu w Radomiu zaskoczyło nie tylko SB. Podczas liturgii Prymas wygłosił stonowane kazanie, w którym znalazły się fragmenty świadczące o względnym ociepleniu stosunków państwo-Kościół. Kardynał zwrócił uwagę na pozytywny odbiór w Watykanie informacji o obecności ikony. Miało to znaczenie o tyle, że w tym czasie prowadzono rozmowy nad normalizacją sytuacji prawnej Kościoła na tzw. ziemiach odzyskanych, a Warszawa dążyła do unormowania relacji z Watykanem.

Ostatnia konferencja MSW w sprawie "Fali" odbyła się 19 czerwca. Resort ustalił już wszystkich sprawców wywiezienia ikony. Dyrektor Departamentu IV konstatował, że przedsięwzięcie było animowane przez Prymasa i wnioskował: "Wyszyński szuka prowokacji, usiłuje nie dopuścić do normalizacji". Zdecydowano, że Urząd ds. Wyznań przeprowadzi rozmowy z bp. Gołębiowskim, zobowiązując go do zapewnienia porządku podczas dalszej peregrynacji, a także z sekretarzem Episkopatu bp. Choromańskim na temat zdarzenia. Milicja miała się włączyć do zabezpieczenia porządku podczas nawiedzenia - i dokumentować każde jego zakłócenie na niekorzyść Kościoła. SB miała "zabezpieczyć" dopływ informacji o planach Prymasa. Piony III (rozpracowywał opozycję) i IV MSW dostały zadanie podsycania niezadowolenia części inteligencji katolickiej ze sposobu postępowania hierarchy.

Ponownego "aresztowania" ikony nie zakładano. Zwyciężył pragmatyzm: aby nie wywoływać nowego konfliktu z Kościołem, wyrażono cichą zgodę na dalszą peregrynację. W ten sposób Gierek, kreujący się na zwolennika liberalnej polityki wyznaniowej, pozbył się kłopotliwego spadku po Gomułce.

Od 1972 r. obraz peregrynował już bez przeszkód - w sumie, w ciągu ponad 23 lat, odwiedził ponad 8 tys. kościołów i kaplic, a także 7150 parafii.

BARTŁOMIEJ NOSZCZAK jest redaktorem naczelnym kwartalnika internetowego

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2007