125 polskich miesięcy

W 1966 r. antykościelna akcja władz PRL zaciążyła na obchodach Tysiąclecia Chrztu Polski. Ale patrząc na zdarzenia sprzed 50 lat tylko przez konflikt państwo–Kościół, łatwo stracić z oczu istotę Milenium.

31.01.2016

Czyta się kilka minut

Tysiąclecie Chrztu Polski, procesja z Cudownym Obrazem Matki Bożej, wyniesionym z tej okazji z Kaplicy na jasnogórskie wały, do ołtarza przed szczytem Jasnej Góry,  3 maja 1966 r. /  / Fot. NAC
Tysiąclecie Chrztu Polski, procesja z Cudownym Obrazem Matki Bożej, wyniesionym z tej okazji z Kaplicy na jasnogórskie wały, do ołtarza przed szczytem Jasnej Góry,  3 maja 1966 r. / / Fot. NAC

Biskupi polscy zwiastują Wam radosną wieść! Rozpoczynamy rok jubileuszowy Tysiąclecia Chrztu Polski, rok wielkiego Te Deum Narodu, dziękczynienia wobec Trójcy Świętej za powołanie do chrześcijaństwa, za dziesięć wieków życia w macierzyńskich ramionach Kościoła Chrystusowego, w mocach Krzyża i w światłach Ewangelii”.

Te słowa z listu pasterskiego Episkopatu Polski, wydanego 16 grudnia 1965 r., dla rządzących Polską komunistów muszą być jak lodowaty prysznic. 20 lat po tym, jak uzurpatorsko zdobyli władzę w kraju, Kościół nie tylko pozostaje ostatnim bastionem „zorganizowanej opozycji”, ale na dodatek postanawia otwarcie świętować swój wielki jubileusz – Milenium, tysiąclecie obecności chrześcijaństwa w Polsce. Niemożliwe okazuje się możliwe.

Taki afront nie może pozostać bez stosownej odpowiedzi.
 

Autorska wizja prymasa
Ale historia ta zaczyna się znacznie wcześniej – i to o niemal dekadę.

Gdy we wrześniu 1953 r. prymas Stefan Wyszyński zostaje aresztowany (formalnie: internowany), i gdy trzy miesiące później biskupi – pozbawieni przywódcy i jego autorytetu – przysięgają wierność władzom PRL, Kościołowi rzymskokatolickiemu w Polsce zagląda w oczy widmo upadku i całkowitego podporządkowania komunistom, podobnie jak stało się to np. w sąsiedniej Czechosłowacji.

Ratuje go z jednej strony „oddolne” wsparcie, na które nawet w najgorszych czasach stalinizmu Kościół może liczyć zwłaszcza na wsi, jak też, z drugiej strony procesy „odwilżowe” – już co najmniej od końca 1954 r. wpływają one na erozję aparatu władzy i pośrednio wyzwalają w Polakach nastroje buntu wobec systemu. Korzysta na tym Kościół, który stopniowo wykracza poza ramy działania narzucane mu przez partyjnych dogmatyków.

W tej atmosferze, w maju 1956 r., przetrzymywany w Komańczy kardynał Wyszy- ński tworzy swój autorski i wizjonerski program przygotowania Polaków do obchodów Milenium chrześcijaństwa. Przebiega on w trzech etapach: od odnowienia Ślubów Jasnogórskich Narodu (26 sierpnia 1956 r.) przez Wielką Nowennę (1957-66) aż po jubileuszowy Rok „Te Deum” (1966).

Śluby dotyczą głównie spraw etyczno-społecznych: obrony życia, wierności małżeńskiej, świętości rodziny, wychowania katolickiego dzieci i młodzieży, walki z wadami społecznymi; ostatnie z przyrzeczeń odnosi się do rozszerzania kultu maryjnego. Śluby są w istocie reakcją na największe społeczne bolączki życia ówczesnych Polaków – pokonanie tych trudności w kolejnych latach Nowenny ma przygotować naród do godnego celebrowania Roku „Te Deum”.
 

Sacrum kontra profanum
Obchody Sacrum Poloniae Millennium są od początku solą w oku ekipy Władysława Gomułki, która dochodzi do władzy na fali odwilży Października 1956 r. Oto po „stalinowskiej nocy” Kościół, głównie za sprawą charyzmatycznego prymasa – który jesienią 1956 r. odzyskuje wolność – niejako odradza się i wzmacnia. A wykorzystując polityczną koniunkturę, inicjuje program duchowej i moralnej odnowy Polaków. „Polska zeszła w ponury świat niewiary” – diagnozują biskupi i jako antidotum postulują wielkie narodowe rekolekcje w ramach Nowenny.

Tymczasem zmiany wprowadzone przez ekipę Gomułki w okresie Października mają tylko charakter taktyczny i przejściowy – obliczone „na przeczekanie”, wspomagają krzepnięcie nowej władzy, która deklaratywnie odżegnuje się od „okresu błędów i wypaczeń” (jak w tym czasie określa się lata sprzed 1956 r.). Ale ekipa Gomułki stopniowo przykręca śrubę – także w sferze polityki wyznaniowej.

Stalinowskie represje zastępują teraz łagodniejsze metody presji na Kościół hierarchiczny – administracyjnej, fiskalnej, propagandowej. Cały czas aktywna pozostaje również Służba Bezpieczeństwa, której osobny pion, Departament IV, zajmuje się wyłącznie „kwestiami wyznaniowymi”.

Im bliżej więc roku 1966, tym bardziej kościelne sacrum zaczyna kolidować z państwowym profanum.

Już w połowie 1958 r. na szczytach władzy robi się nerwowo. Milenijna inicjatywa jest oceniana jako wyzwanie rzucone komunizmowi i PRL, a także jako wyraz antypaństwowej ofensywy. Komuniści boją się zmonopolizowania przez Kościół obchodów jubileuszowych, co może spowodować ich wizerunkową, a może nawet polityczną katastrofę. Rok 1966 wisi nad nimi jak miecz Damoklesa.

Mimo lai- cyzacyjnych i ateizacyjnych eksperymentów w katolickim (nadal) kraju, obok jubileuszu tysiąclecia chrztu nie mogą przejść obojętnie lub w ogóle go pominąć.

A przecież ta data-symbol nawet jeśli nie przekreśla, to przynajmniej mocno osłabia zabiegi władz PRL, które od 1944 r. dążą do zmarginalizowania miejsca i roli Kościoła. Komuniści są więc w kropce: nie tyle nie wiedzą, jak obchodzić tę „wrogą” i obcą w kalendarzu ich świąt rocznicę, co raczej nie wiedzą jeszcze, jak należy ją obejść, tak aby na tym politycznie i wizerunkowo nie stracić. W końcu inicjują przygotowania do własnego, konkurencyjnego jubileuszu: tysiąclecia państwa polskiego. Ma ono przyćmić kościelne Milenium i prowadzić do „odzyskania terenu” w walce o rząd dusz.

Tymczasem historycy średniowiecza się zżymają – bo państwowość Polski datuje się wcześniej niż na rok 966. Ale polityka nie przejmuje się takimi niuansami.
 

Czyny społeczne i pokaz siły
W latach 1960-66 Polska Rzeczpospolita Ludowa, jak długa i szeroka, świętuje więc swoje obchody Tysiąclecia Państwa. Akcent pada tu na okrągłe rocznice historyczne i tzw. czyny społeczne, które mają niewiele wspólnego z dobrowolnością. Inna rzecz, że przynoszą pozytywne owoce, np. w postaci budowy szkół (tysiąclatek), poprawy infrastruktury czy większego zadrzewienia kraju. W obchodach państwowych przeszłość ma być sankcją dla teraźniejszości. W tej wizji, opartej na marksistowskiej dialektyce, PRL jest przedstawiana jako ukoronowanie historii Polski.

Mimo tych manipulacji, w okresie obchodów Tysiąclecia Państwa wzrasta zainteresowanie przeszłością, a uczeni zyskują we władzy hojnego mecenasa. Obchody Tysiąclecia giną w propagandowej tromtadracji. Adresowane do masowego odbiorcy, często zamieniają się w groteskowy spektakl, który jest też odskocznią od codzienności. Zwieńczeniem tego teatrum jest porażający totalizmem pokaz siły podczas defilady wojskowej w Warszawie 22 lipca 1966 r. A równolegle podejmowane są, głównie przez SB, zakulisowe działania torpedujące kościelne Milenium.

Wbrew tym wszystkim staraniom, aż do końca 1965 r. aparat partyjno-państwowy nie ma pomysłu, jak zatrzymać kościelną lokomotywę milenijną. Władze kompromitują się przed Moskwą nieudolnością polityki „po linii kościelnej”, a świadomość tego spędza sen z powiek decydentom (inna sprawa, że PRL żyje w połowie lat 60. XX w. też innymi problemami: pogłębia się kryzys gospodarczy, a rywalizacja chińsko-sowiecka grozi perturbacjami w komunistycznej „rodzinie”).

Atmosfera wokół jubileuszu chrztu gęstnieje z każdym dniem.

Niespodziewanie amunicji komunistom dostarcza list, który 18 listopada 1965 r. biskupi polscy kierują do biskupów niemie- ckich [patrz „TP” nr 46/15 – red.]. Ekipa Gomułki wygrywa los na loterii: orędzie pozwala jej uruchomić prawdziwy antykoście- lny rollercoaster. Propaganda nie gubi się w niuansach i przez cały rok 1966 niemiło- siernie piętnuje hierarchów za – wyprzedzające swoją epokę o lata świetlne – słowa „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Być może to powoduje, że społeczeństwo, początkowo zaskoczone i mające kłopot ze zrozumieniem gestu biskupów, ostatecznie „opowiada się po stronie swoich pasterzy” (by użyć języka prymasa Wyszyńskiego).
 

Wojna o człowieka
Kościelny Rok „Te Deum” otwierają w Wielką Sobotę 9 kwietnia 1966 r. uroczystości w Gnieźnie: to liturgiczna rocznica tysiąclecia chrztu, historyczna przypada pięć dni później. Do 17 kwietnia w całym kraju trwają obchody Tygodnia Tysiąclecia. Szlak milenijnego święta poprowadzi później przez najważniejsze dla polskiego chrześcijaństwa ośrodki.

Ale rok 1966 – oraz kilka miesięcy roku 1967, na kiedy przełożono uroczystości kościelne w Sosnowcu, Łodzi, Tumie, Kamieniu Pomorskim i Kołobrzegu – przebiega też pod znakiem rozpętanej przez Gomułkę wojny polsko-polskiej, czasem śmiesznej, a czasem strasznej. Ogniskuje się ona wokół wyrysowanego dość topornie podziału na „wiernych państwu” i „wiernych Kościołowi”.

W styczniu 1966 r. władze uniemożliwiają więc prymasowi wyjazd do Rzymu na otwarcie tam obchodów roku milenijnego. Kolejne uroczystości kościelne w kraju, szczególnie te najważniejsze z kwietnia i maja 1966 r., mają swoje państwowe przeciwwagi. Tak jest w Gnieźnie, Poznaniu, Katowicach i Krakowie. Do poważnego zgrzytu dochodzi 17 kwietnia na manifestacji w Poznaniu, gdzie Gomułka przypuszcza ostry atak na biskupów: oskarża ich o próbę przeciwstawienia Kościoła państwu w okresie obchodów Milenium i uderza personalnie w Wyszyńskiego, mówiąc, że to wojujący z PRL „nieodpowiedzialny pasterz pasterzy”.

Za „wrogie wystąpienia” szykanowani są duchowni i świeccy (ci ostatni bez względu na płeć, wiek i profesję). W gruncie rzeczy do dziś nie znamy dokładnej skali i geografii tych represji – mają one charakter ogólnokrajowy, rozproszony.

Wojna o Milenium to w istocie wojna o człowieka. I władzom, i Kościołowi zależy na tym, aby to ich uroczystości zgromadziły jak największą liczbę uczestników. Machina państwa uruchamia więc wszystkie siły i środki, by maksymalnie ograniczyć udział wiernych w kościelnych obchodach: ludzie są zatrzymywani w pracy, nie udziela się urlopów, zamyka się połączenia autobusowe i kolejowe, organizuje całą paletę konkurencyjnych wobec Milenium imprez. Partyjni dygnitarze są tak zdesperowani, że w ich głowach rodzi się nawet pomysł (ostatecznie niezrealizowany) sprowadzenia do Polski zespołu the Beatles...

Największe nasilenie tych działań ma miejsce przed centralnymi uroczystościami milenijnymi 3 maja 1966 r. na Jasnej Górze. I przynosi pożądany przez władze skutek. Prymas w swoich notatkach nie kryje rozczarowania z tego powodu.
 

Aresztowana ikona
Państwo utrudnia też peregrynację po kraju Obrazu Nawiedzenia, czyli kopii jasnogórskiej ikony. Działania te przybierają postać niemal karykaturalną. Nie dość, że wędrówka Czarnej Madonny ma swój świecki „odpowiednik” w postaci Sztafet Tysiąclecia (zmotoryzowane grupy partyjnych aktywistów i wojskowych przemierzają szlaki walk 1. i 2. Armii Ludowego Wojska Polskiego z lat 1944-45), to jeszcze jest zatrzymywana lub kierowana innymi drogami, niż zaplanowano. A i tak to wszystko okazuje się nieskuteczne: wierni, mimo utrudnień, tłumnie gromadzą się wokół obrazu.

Dochodzi do tego, że we wrześniu 1966 r. ówczesny I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR na Górnym Śląsku Edward Gierek mobilizuje 100 tys. (sic!) partyjnych aktywistów, którzy mają blokować triumfalny marsz ikony. W końcu milicja dokonuje „aresztowania” ikony pod Będzinem i pod przymusem umieszcza ją na Jasnej Górze (obraz wraca na Szlak Nawiedzenia po sześciu latach, gdy „wykrada” go stamtąd ks. Józef Wójcik).

Ale skutek i tak jest odwrotny do zamierzonego, bo odtąd... peregrynują po kraju puste ramy obrazu. Czasem przepasane kirem, czasem drutem kolczastym. To zamierzona prowokacja, a z relacji wiadomo, że wrażenie często jest piorunujące. Wnioski co do istoty gomułkowskiego systemu narzucają się polskim katolikom same.

W 1966 r. do walki z Milenium staje też SB, przed którą już w sierpniu 1958 r. postawiono zadania zintensyfikowania „odporu na konkretną wrogą działalność kleru i elementów klerykalnych”, uaktywnienia rozpracowań i obserwacji „reakcyjnego kleru i środowisk klerykalnych” i podniesienie poziomu sieci agenturalnej aktywnej „na odcinku kleru” (cytaty z oryginalnych dokumentów). Aparat represji nie unika też „kryterium ulicznego”: do poważnych incydentów dochodzi w Roku „Te Deum” w Krakowie (8 maja), Gdańsku (29 maja), Warszawie (26 czerwca), zaś w 1967 r. w Sosnowcu (20-21 maja). W tych miastach Godom Tysiąclecia towarzyszą starcia uliczne.

Inną odsłoną milenijnej rywalizacji jest niedopuszczenie do przyjazdu do Polski papieża Pawła VI, który chce odwiedzić Jasną Górę najpierw w maju, a gdy to okazuje się niemożliwe, w grudniu 1966 r. Gomułka nie robi sobie nic z wyrządzonego papieżowi afrontu – i niekorzystnych reakcji międzynarodowych, jakie wywołuje jego decyzja. Grunt, że Moskwa nie ma zastrzeżeń.
 

Bilans zysków i strat
Mimo tej presji opór społeczny nie ustaje: wierni „głosują nogami” i uczestniczą w uroczystościach kościelnych, odmawiają potępienia biskupów za orędzie skierowane do Niemców i manifestacyjnie wyrażają sprzeciw wobec polityki Gomułki. Ta konfrontacja z systemem utrzymuje się właściwe nieustannie, choć oczywiście z różną intensywnością, przez wszystkie 125 milenijnych miesięcy: od 1956 do 1966 r.

Ostatniego dnia grudnia 1966 r. uroczysta msza w archikatedrze warszawskiej kończy rok milenijny. Kościół i państwo strzepują bitewny pył i dokonują bilansu zysków i strat. Każdy widzi w sobie zwycięzcę. Do nokautu co prawda nie dochodzi, ale wydaje się, że przegranym na punkty jest państwo komunistyczne, któremu nie udaje się zdusić święta polskiego chrześcijaństwa i zamknąć ust Kościołowi.

Spór wokół Milenium, którego kulminacja nastąpiła w 1966 r., budzi niesmak np. w środowisku „Więzi” i członków koła poselskiego Znak. Krytycznie oceniają oni nie tylko działania państwa, lecz też niektóre decyzje prymasa, związane np. z pogłębianiem kultu maryjnego czy z silnym utożsamianiem polskości z katolicyzmem. Pytanie, w jakim stopniu tego rodzaju odczucia były podzielane również przez inne kręgi społeczne, właściwie nadal jest otwarte.

W każdym razie, sterowana przez państwo kampania nienawiści przeciw Kościołowi niewątpliwie przysłania społeczno-religijne przesłanie, jakie niosą obchody milenijne. Jeszcze w czerwcu 1958 r. w „Tygodniku Powszechnym” prymas Wyszyński powie, że wspominanie przeszłości nie jest w nich najważniejsze, że Milenium jest ukierunkowane „na człowieka” i ku przyszłości. „Trzeba ciągle pamiętać, że życie Narodu jest w nas i przed nami” – pisze kardynał.

Niemniej obchody milenijne chyba najmocniej w całej powojennej historii cementują relacje wiernych z Episkopatem. Wyzwalają swoisty entuzjazm wiary. W latach milenijnych wzmacnia się kult maryjny, pogłębiony przez złożony 3 maja 1966 r. na Jasnej Górze „Akt oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi za wolność Kościoła Chrystusowego”. To nie tylko ukoronowanie obchodów tysiąclecia chrztu, lecz także początek drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce.

W 1966 r. Kościół, mimo trudności, osiąga więc swoje cele „taktyczne”. Jak wiemy, w „projekcie Milenium” najważniejsza miała być jednak przyszłość, która – jak chcieli tego biskupi – miała owocować wzrostem jakości polskiego katolicyzmu.

Czy pół wieku po Milenium możemy ocenić, że tak się rzeczywiście stało? ©

Autor jest historykiem w warszawskim Oddziale IPN, redaktorem „Przeglądu Archiwalnego IPN”. Ostatnio wydał: „Etos gniewu. Antykomunistyczne organizacje młodzieżowe w Warszawie (1944–1989)”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2016