Pęknięty święty

Pamiętam doskonale ten dzień. Przed 1 listopada 1984 r. klerycy rozjechali się na różne parafie. Wykorzystałem moment i w wolnej chwili poszedłem wieczorem do kościoła św. Stanisława Kostki, gdzie trwały całodobowe modlitwy w intencji odnalezienia ks. Jerzego Popiełuszki. W jednej z bocznych kaplic czuwała Piwnica pod Baranami (jedyny raz w życiu widziałem Piotra Skrzyneckiego bez kapelusza). Potem rozpoczęła się Msza. Pod koniec liturgii wśród celebransów zauważyłem niepokój. Widoczny z daleka Krzysztof Kolberger, stojący obok ambonki (czytał lekcje), zaczął płakać. Ks. Andrzej Przekaziński drżącym głosem odczytał komunikat o znalezieniu zwłok ks. Jerzego. W jednym momencie cały kościół ogarnął przerażający szloch.

03.09.2007

Czyta się kilka minut

Ks. Feliks Folejewski podszedł do mikrofonu, rozpoczął: "Ojcze nasz...", doszedł do słów: "...i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Trudno było te słowa wymówić, ale ks. Folejewski zaczął je powtarzać, raz i drugi, w ten sposób opanowując nie tylko rozpacz, ale może także nienawiść, która ogarnęła zebranych. Kilka dni później był pogrzeb, a jednak o wiele lepiej pamiętam tę wstrząsającą Mszę. Ciekaw jestem, jak ów tragiczny wieczór na Żoliborzu ukażą twórcy filmu o ks. Jerzym.

Blisko ćwierć wieku od tamtych wydarzeń Rafał Wieczyński postanowił zrealizować film o ks. Popiełuszce. Przedsięwzięcie zaiste karkołomne, wszak żyje tylu ludzi, którzy go znali. Porównania i rozczarowania reżyser ma zagwarantowane z góry - choćby dlatego, że im dalej od śmierci księdza, tym dziwniejsi ludzie przyznawali się do dziedzictwa po nim.

Popiełuszko był prostym księdzem, żadnym tam intelektualistą, ale miał dar od Boga: otwartość na wszystkich ludzi, ciepło i "ten bezradny uśmiech", jak określiła to kiedyś Anna Szaniawska, wdowa po wielkim filozofie. Bo to właśnie prof. Klemens Szaniawski w najbardziej dramatycznym okresie był najbliższym przyjacielem księdza. Podobna przyjaźń łączyła go z Romą Szczepkowską - w filmie zresztą wystąpi jej córka, Joanna.

Osoba reżysera, ale także fakt, że konsultantem filmu jest ks. Jan Sochoń, są gwarancją prawdy tego obrazu. Nie będzie on zatem refleksem podziałów politycznych z lat 90. Twórcy chcą pokazać ks. Jerzego takiego, jakim był naprawdę. Ks. Sochoń mówi, że scenariusz obejmuje kolejne etapy z życia księdza, ukazujące bez patosu i górnolotności jego dojrzewanie do kapłaństwa. Popiełuszko ma tu być normalnym chłopakiem, niespecjalnie zdolnym (oceny w szkole miał słabe), pełnym humoru i radości życia. W toku narracji pojawią się dyskretne zapowiedzi jego przyszłego męczeństwa. Sam bohater nie bardzo je rozumie, przyszłe wybory rysują się dość enigmatycznie. A jednak Bóg właśnie tego chłopaka z białostockiej wsi powołuje do kapłaństwa.

Wiara młodego Jerzego umocniła się i okrzepła w jednostce wojskowej w Bartoszycach, do której wcielano w latach 70. kleryków. Ten wątek twórcy mają wyraźnie zarysować. Scenariusz nie pomija też trudnych momentów: kryzysów, błądzenia i bezradności. Szczególnie delikatny wątek to relacje z kurią, już w czasie stanu wojennego, kiedy ks. Jerzy rozpoczął odprawianie legendarnych Mszy za ojczyznę. Władza diecezjalna zarzucana była monitami komunistów, żądających zrobienia porządku z "tym Popiełuszką". Nie wszyscy w Kościele potrafili mu pomóc - tym bardziej wzruszające mogą okazać się relacje bohatera filmu z biskupem (twórcy nie ukrywają, że tworząc tę postać, mieli przed oczami bp. Władysława Miziołka).

Według ks. Sochonia film nie będzie hagiografią. Twórcy chcą pokazać, że wybory Boga są nieodgadnione, że do świętości powołani są także tacy chłopcy jak Jerzy - pęknięci, niepozorni, zagubieni. Film ma postawić także podstawowe pytania o sens cierpienia. I chyba słusznie, nie ma bowiem sensu epatowanie widzów okrucieństwem śmierci Jerzego. Rafał Wieczyński chce się skoncentrować na rozwoju duchowym ks. Popiełuszki, a widz ma być świadkiem tych przemian. Będzie to zatem inne spojrzenie niż w filmie "Zabić księdza", w którym Agnieszka Holland skoncentrowała się na wiwisekcji duszy zbrodniarza, świetnie granego przez Eda Harrisa (w powstającym filmie głównego esbeka ma zagrać... Zbigniew Zamachowski).

Filmy o Janie Pawle II pełne były szlachetnych intencji, ale do historii kina nie przejdą. Do powstania arcydzieła potrzeba dystansu czasowego. Od śmierci ks. Jerzego minęły 23 lata. Może tyle wystarczy? Premiera w październiku 2008 r.

Reżyserem filmu ma być Rafał Wieczyński (rocznik 1968, autor m.in. "Naprawdę krótkiego filmu o miłości, zabijaniu i jeszcze jednym przykazaniu" oraz "Skrawka nieba"), odtwórcą głównej roli - pochodzący z Białostocczyzny Adam Woronowicz (rocznik 1973, aktor znany m.in. z Teatru Rozmaitości i Teatru Powszechnego, a także z Teatru Telewizji, gdzie zagrał m.in. główną rolę w "Pamiętniku z Powstania Warszawskiego" w reż. Marii Zmarz-Koczanowicz).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2007