Paździerz i prowizorka

Zima - i wszystko jasne. Ścisnęło mrozem, wzięło i zasypało. Czarno na białym widać, że klimat jest przeciw nam, ale na szczęście władze dają radę i stają na wysokości zadania (zwłaszcza na szczeblu lokalnym). Władza oznacza odpowiedzialność, na szczęście w Polsce poczucie odpowiedzialności łączy się harmonijnie z finezyjną przemyślnością (zwłaszcza na najbardziej lokalnym ze szczebli). Efekt: nie można wyjść z domu. Sople!

19.01.2010

Czyta się kilka minut

Administratorzy kamienic polskich miast bystro zauważyli potencjalnie śmiertelne zagrożenie czyhające z dachów - i zareagowali. W trosce o zdrowie przechodniów zabezpieczyli chodniki, czyli odgrodzili je taśmą. "Świetnie, zaraz wezwą odpowiednie ekipy, żeby pozbyć się sopli" - pomyślałem z samego rana, wyglądając przez okno.

Z wysokości czwartego piętra zauważyłem ponadto, że parkujące na ulicy samochody zostały zabezpieczone przed uszkodzeniem lodowymi pociskami przy pomocy paździerzowych płyt. Nie wiem, na jak lokalnym szczeblu została podjęta ta inicjatywa (może to spontaniczna samoobrona kierowców), ale wyglądało malowniczo. Tu śnieg, tu lód, tu taśma, tu paździerz. Witajcie w kraju, gdzie zadyma trzyma - że zacytuję klasyka. Fajnie było odprowadzać dzieci do szkoły - super przygoda - obchodziliśmy zagrożone tereny szerokim łukiem, łuk często zachodził na jezdnię, po której poruszały się zmarznięte samochody w białych czapach (już bez paździerzy). W ten środkowoeuropejski zimowy poranek rozgrzewała mnie myśl, że nie jestem sam, że ktoś wyżej podjął działania, pomyślał o potencjalnym soplu w mojej głowie - i jak najrychlej zabezpieczył. Już wkrótce zrzucą lód z dachów i znów będzie można bezpiecznie szusować po trotuarze. Myśl ta towarzyszyła mi w drodze powrotnej do domu, podczas której o mały włos nie potrącił mnie autobus niskopodłogowy (szedłem jezdnią, gdyż wszystkie chodniki były pozabezpieczane).

Gdy następnego popołudnia przyprowadzałem pociechy ze szkoły, a sytuacja nie uległa zmianie, nieco znużone przygodą dzieci zaczęły zadawać pytania, pytania oczywiste, takie pytania, które każdy rozgarnięty pieszy musi sobie zadać, przemykając środkiem ulicy, zamiast iść chodnikiem. Zadawały te pytania przez kilka następnych dni, czyli nieznośnie długo. Żeby nie pogarszać sytuacji, nie zwracałem uwagi ciekawskiej dziatwy na te kilka kamienic, z których już usunięto sople - chodniki wokół nich wciąż były odgrodzone biało-czerwonymi pasami plastiku. Tak czy owak, administracja ma sople z głowy. A przechodnie? Przechodnie niech sobie przechodzą środkiem jezdni. Albo niech wsiadają w samochody (przykryte paździerzem). Albo niech sami przykryją się paździerzem przed wyjściem z domu. Albo niech po prostu nie robią kłopotu, grzecznie zostaną w domostwach, i poczekają, aż się ociepli. W każdym wypadku: niech pokładają zaufanie w mądrość, zapobiegliwość i sprawność władzy, która już wielokrotnie udowodniła, że co jak co, ale wie, co robi.

O przemyślności włodarzy w naszym kraju świadczą przecież tysiące znaków pozostawionych po robotach drogowych. Drastyczne ograniczenia prędkości i inne graficzne wyobrażenia nagłej a zapowiadanej śmierci lub kalectwa (w zalegalizowanej przez Prawo o Ruchu Drogowym formie) absurdalnie sterczą na poboczach wyremontowanych polskich szos, zwiększając zaufanie Polaków dla wszelkich norm prawa. Zauważyłem ten wzrost  zaufania także na mojej ulicy: po kilku dobach permanentnej prowizorki, zniecierpliwieni mieszkańcy po prostu wrócili na chodniki, mając w głębokim poważaniu ostrzegawcze taśmy w narodowych barwach. Warchoły! Jeśli komuś coś spadnie na głowę, to sam sobie winien. Wszak władza zrobiła wszystko, co mogła.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2010