Patrzenie

Niektóre widoki mamy pod powiekami jak fotografie, inne bardziej nieklarownie, o innych wreszcie, które zrobiły na nas wrażenie, pamiętamy, ale nie potrafimy przywołać ich wzrokiem. Z przyjemnością patrzenia ściśle związana jest cała rozbudowana już wiedza o "filozofii" fotografii, ale to dla amatorów i hobbystów, mnie interesuje raczej samo patrzenie, a fotografia tylko w tle tylko jako jeden z przedmiotów, które lubimy oglądać. Patrzenie sprawia nam przyjemność - proszę darować, że się powtarzam - tylko wtedy, kiedy ma charakter bezinteresowny. Dlatego oglądanie fotografii cudzych dzieci lub zwiedzanie cudzego ogrodu nigdy nie przyniesie nam przyjemności patrzenia, co najwyżej uzyskamy jakieś dobre rady czy wskazówki, jak w przyszłości czegoś nie robić.

29.09.2006

Czyta się kilka minut

Dla podobnych powodów patrzenie wspólne ma sens tylko wtedy, kiedy ludzi łączy wspólnota miłości lub przyjaźni. W każdym innym przypadku wspólne zwiedzanie może być pożyteczne, kiedy ktoś ma sporo wiedzy na temat zwiedzanego miejsca czy miejsc, ale u mnie - i zapewne u większości ludzi - pojawia się mechanizm, który sprawia, że wprawdzie pamiętamy, co mówił nasz przewodnik, ale nie pamiętamy widoków, jakie nam pokazywał. Skupiliśmy się bowiem na słuchaniu, a nie na patrzeniu, a równocześnie robić się tego nie da. Tym bardziej zalecane jest samotne (lub wspólne, ale z tymi, z którymi odczuwamy empatię) zwiedzanie muzeów, zwłaszcza galerii obrazów. Każda wspólna wycieczka nieuchronnie skończy się ubocznymi obserwacjami, dowcipem dobrym, ale rozpraszającym, jakimś niewielkim napięciem psychologicznym, które burzy nam spokój i widok znika.

Bardzo wiele miejsc na świecie powstaje tylko po to, by na nie patrzeć. Ulice miast są przepełnione tym, co zwraca uwagę aż do przesady. Dlatego żeby patrzeć naprawdę, najlepiej jest nie tylko być samemu lub z najbliższymi, ale również zaznawać pewnego spokoju. Z widokiem jest bowiem, tak jak z inspiracją. Kiedyś Witold Lutosławski opisywał, jak pracuje. Je rano śniadanie, potem pije kawę i następną kawę. Tak do dziesiątej, kiedy siada do biurka i czeka na inspirację. Nie wiadomo - pisał - czy nadejdzie - ale jego obowiązkiem jest stworzyć jej dobre warunki. Podobnie my powinniśmy stworzyć dobre warunki dla naszego uważnego patrzenia. Widok, piękny czy przejmujący, nadejdzie sam. Możemy mu pomóc, udając się tam, gdzie - jak słyszeliśmy - bywają piękne widoki: od Doliny Kościeliskiej po Grand Canyon, ale nie ma gwarancji, że kiedy dotrzemy i popatrzymy, dusza nasza się ucieszy, a widok sprawi nam przyjemność. Bywa po prostu różnie, a liczba czynników, od których zależy nasza przyjemność, jest tak znaczna, że trudno byłoby je wyliczyć.

Czasem, jak w przypadku mojego widoku z okna na bezkresny horyzont teraz, kiedy piszę ten felieton, pojawia się zjawisko powtórzenia: przecież teoretycznie znam ten widok na pamięć, ale za każdym razem i o różnych porach dnia i porach roku jest on inny, tak że ta powtarzalność w różnorodności sama w sobie sprawia mi przyjemność.

Kiedy indziej - dlatego przez ładne okolice trzeba jechać samochodem powoli - zza zakrętu wyłania się majestatyczna dolina i chciałoby się umieć latać na lotni, by w nią spłynąć. W wielu pobliskich krajach angażowano, jak myślę, za czasów komunizmu specjalistów od psucia widoków, bo w tylu czeskich czy słowackich dolinach wciąż stoją - dziś najczęściej jako ruiny - dawne olbrzymie i śmierdzące budowle przemysłowe, które stawiano celowo po to, żeby pozbawić nas przyjemności patrzenia. Z kolei w innych krajach tak się o tę przyjemność dba, że nie wolno krów i owiec na dzień zamykać w stodołach, żeby pejzaż czyniły bardziej sielankowym.

Sądzę jednak, że wspaniałe widoki, które przynoszą nam przyjemność patrzenia, istnieją nie dzięki, ale wbrew interwencji ludzkiej - i całe szczęście.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2006