Pałace dla wszystkich

Oto wśród informacji kulturalnych w „Tygodniku” znalazła się niedawno i taka, że w Ogólnopolskich Wyborach Książek, organizowanych przez miesięcznik „Biblioteka w Szkole”, wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych wygrała książka „50 twarzy Greya”.

29.06.2015

Czyta się kilka minut

Jest to informacja krzepiąca, bowiem zdawać się mogło, że młodzież nasza uległa pewnej staromodnej i konserwatywnej wizji wszystkiego, zwłaszcza zaś czarnym wizjom obcowania płciowego. Jak się jednak okazuje, młodzież jest ciekawa świata wybryków, a na dodatek czyta, a nie tylko ogląda, o co ją niesłusznie posądzaliśmy. Oto też wreszcie czarno na białym mamy dowód, że pokolenie obarczane słabiuśką znajomością literatury, pokolenie, o którym można było dotychczas powiedzieć, że czytało tylko „Dzieci z Bullerbyn”, ma za sobą lekturę praktyczniejszą, i rzec wypada pożyteczniejszą, bowiem doprawdy doszukiwanie się konkretu życiowego w „Dzieciach z Bullerbyn” musi prowadzić na manowce. Jest to wreszcie ważny sygnał, że młodzież nasza ma w domu książki, a przynajmniej tę jedną, stosunkowo nową, i to taką, której próżno szukać w bibliotece szkolnej. Są to zatem znaki piękne. Powszechną krytykę poziomu narracji i refleksji w dziele pt. „50 twarzy Greya” należy uznać za tzw. męczenie buły.

Młodzież nigdy nie miała lekko, nie tylko dlatego, iż zawsze pierwszy z brzegu staruch był gotów wyrzec nadętą opinię, że owa przeklina, rości, pije, nie czyta, że tarza się w rozpuście, uprawia nieprzyzwoite tańce i że się bezprogramowo buntuje. Bunt ma sens, przyszłość i energię, gdy jest wyposażony w program, w ideę i w język. O słuszności tej skromnej definicji świadczą koleje licznych rewolucji, które za nami. Dziś jest podobnie, z drobną różnicą: mamy bunt i coś na kształt rewolucji, ale nakreślenie kodu tych zjawisk nastręcza sporo problemów, z których doprawdy najmniejszym jest zawzięte kartkowanie przez nieletnich dzieł pornografomanów.

Szperanie w buncie dzisiejszym nasuwa wiele łatwych skojarzeń, więc skłania do tym łatwiejszych definicji czy postulatów, z których naczelnym jest wniosek likwidacji kapitalizmu. Warto może jednak zaryzykować, pójść po bandzie i rzec, że sednem poruszenia wśród rzesz młodzieży jest dość powszechne marzenie o prostej zamożności i uczestniczeniu w kapitalizmie na całego, ale w kapitalizmie, który dawałby gwarancje zamożności każdemu. Nie widać w tych ruchawkach pragnienia burzenia pałaców, sikania do basenów bogaczy czy odbierania futer hrabinom. Na odwrót – widać dość powszechne marzenie o budowaniu własnych pałaców, lub choćby zwykłych apartamentów, i choć jest to zaiste marzenie dobre, to wydaje się słabe jako idea scalająca zagniewane masy. Marzenie o szybkim aucie i domku z basenem ma urok, ale, przyznajmy – nie ma mocy, która mogłaby porwać tłumy i powołać braterstwo mas. Droga do zamożności wiedzie – a jest to nie do podważenia – nie alejami zdolnymi pomieścić wielotysięczne demonstracje, a ścieżkami wąskimi. Jest marszem raczej w samotności niźli w wołającym tłumie, skandującym starodawne hasła, zgoła niepasujące do aspiracji. Stareńki okrzyk „Wojna pałacom, pokój chatom” ma dziś kształt odwrotny, i jest niestety nie do wykrzyczenia, zwłaszcza w towarzystwie rozegzaltowanych rewolucjami starszych pokoleń klinicznych histeryków.

Cóż zatem? Nic. Młodzież ma ciężko. Program jakby jest, ale go ni ma. Języka takoż. Idea zaś nie jest do wymalowania na murach zrewoltowanych miast. Jedynym polskim politykiem, który kojarzy, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele, jest Kukiz. Wie jednak na tyle sporo, że ogłasza, iż nie ma żadnego programu. To go rzecz jasna najpierw wyniesie, a potem zgubi. Przyjdzie bowiem chwila, gdy nie będzie mógł się wyłącznie żalić i popłakiwać w towarzystwie zamożnych antysystemowców na scenach amfiteatrów ojczyzny naszej. Będzie musiał wydusić z siebie kompromitujące jego pozorną oryginalność zdanie „Bogaćcie się!”. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2015