Omylny papież i jego krytycy

Coraz mocniejsze są w Kościele głosy, że wierność katolickiej ortodoksji wymaga także wielkiej ostrożności w podchodzeniu do autorytetu papieża.

06.02.2018

Czyta się kilka minut

Na placu św. Piotra, 30 stycznia 2018 r. / PACIFIC PRESS / GETTY IMAGES
Na placu św. Piotra, 30 stycznia 2018 r. / PACIFIC PRESS / GETTY IMAGES

W 1998 r. Jan Paweł II wydał dokument motu proprio Ad tuendam fidem”. Umocowywał on w prawie kanonicznym tendencje rozszerzania dogmatycznego autorytetu papieskiego Magisterium, które pojawiły się w wydawanych wówczas dokumentach Kongregacji Nauki Wiary. Wówczas same te tendencje, jak i papieski dokument krytykowane były przez tzw. teologów progresywnych, czyli szukających nowych interpretacji i rozwiązań, którzy oskarżali często Jana Pawła II o wstrzymywanie reform soborowych.

Progresywni krytycy Magisterium

Reakcje te nie były zaskakujące. Od czasu Soboru Watykańskiego II to właśnie tzw. progresiści podnosili krytyczne głosy wobec doktrynalnego autorytetu Magisterium Kościoła. Najsłynniejszym spośród tych głosów była książka Hansa Künga „Nieomylny?”, w której autor kwestionował samo istnienie nieomylnego Urzędu Nauczycielskiego. Nieco mniej krytyczny Walter Kasper, późniejszy kardynał, w książce „Rzeczywistość wiary” za idealną sytuację zgłębiania objawionej prawdy uważał nieskrępowany dialog wszystkich podmiotów w Kościele, zaś rozstrzygające akty Magisterium uważał za swego rodzaju „stan wyjątkowy” – czasem konieczny, ale zawsze zmierzający do przywrócenia normalnej, wolnej debaty.

Co więcej, wszyscy ci teologowie podkreślali wtórny charakter wypowiedzi Magisterium (w tym papieża) jako jedynie interpretacji uprzednio danego Objawienia. Uznawali zatem, że to Objawienie jest ostatecznym kryterium także papieskich interpretacji i rozstrzygnięć.

Gorące debaty światowej teologii miały dość słaby oddźwięk na polskim podwórku. Autorytet Jana Pawła II sprawiał, że w kościelnych kręgach nie było słychać prawie żadnych krytycznych głosów – nawet jeśli prywatnie teologowie zdawali sobie sprawę z ograniczeń papieskiego autorytetu. Sytuację dobrze pokazuje obrazek z egzaminu magisterskiego z teologii na jednej z polskich uczelni. Podczas dyskusji z magistrantką przewodniczący komisji, dziekan wydziału teologii, mówi: „Przecież encykliki papieskie nie są nieomylne. Na przykład w »Redemptor hominis« Jana Pawła znaleziono błąd teologiczny”, i nagle, uderzając się usta, dodaje: „Ale po co to rozpowiadać”... W powszechnej świadomości panuje pogląd: Roma locuta, causa finita.

Konserwatywna rewolta

Dziś sytuacja jest diametralnie inna.

To w środowiskach konserwatywnych powstaje i jest podpisywany list do papieża, tzw. „Correctio filialis”, w którym padają oskarżenia Franciszka o głoszenie herezji i wezwania do wyrzeczenia się heretyckich twierdzeń.

To środowiska konserwatywne, związane z niedawno zmarłym kardynałem Carlem Caffarrą, organizują w Rzymie konferencję poświęconą sposobom „zażegnania obecnego kryzysu w Kościele”, na której jedną z głównych kwestii będzie zagadnienie granic papieskiej nieomylności. Historia duchowego patrona tego wydarzenia, kard. Caffarry, jest w tym kontekście znamienna. Był on jednym z najbliższych współpracowników Jana Pawła II. Z polecenia papieża Wojtyły tworzył Instytut Studiów nad Rodziną – jeden z głównych ośrodków doktrynalno-moralnego nauczania Magisterium za czasów Jana Pawła II i Benedykta XVI. W ostatnich latach dał się poznać jako jeden z autorów tzw. „Dubiów” – listu do Franciszka, zdecydowanie krytykującego jego adhortację „Amoris laetitia”.

Informacja o „Dubiach” była szeroko rozpowszechniana także w Polsce, zaś ich autorów przedstawiano w kościelno-konserwatywnych kręgach jako bohaterów walki o ortodoksję. Ba, polscy katolicy podejmują własne inicjatywy w podobnym duchu. Na stronie poloniasemperfidelis.pl, powiązanej z portalem „Polonia Christiana” pch24.pl, zainicjowano akcję podpisywania petycji do polskich biskupów, by sformułowali wytyczne do duszpasterskiej realizacji „Amoris laetitia” niezgodne z papieską interpretacją adhortacji. O Franciszku się tam wprost, co prawda, nie wspomina, ale sprawa jest oczywista. Petycję podpisało już ok. 90 tys. osób, w tym przedstawiciele opiniotwórczych konserwatywnych środowisk, tacy jak Tomasz Terlikowski czy redaktorzy „Polonia Christiana” i „Christinitas”.

Redaktorzy ci i publicyści nie ograniczyli się do podpisu petycji. Na ich portalach i w ich czasopismach można od pewnego czasu znaleźć coraz więcej tekstów jawnie krytycznych wobec nadmiernego rozszerzania autorytetu papieża.

Portal pch24.pl opublikował np. zapis homilii popularnego kaznodziei, o. Augustyna Pelanowskiego. Paulin ten przekonuje, że „kiedy papież mówi prawdę o Jezusie, to jest papieżem, a kiedy kłamie o Nim – przestaje być papieżem” oraz że „nauczanie papieża jest bezbłędne jedynie wtedy, gdy jest zgodne z nauczaniem Jezusa”. Nawołuje do wierności „Kościołowi katolickiemu i dwudziestu wiekom nauczania, a przede wszystkim nauczaniu Jezusa” i wyjaśnia, że „nawet Magisterium Kościoła nie jest ponad słowem Bożym, ale my mamy mu służyć, wyjaśniać, co jest w Piśmie zawarte”. Inny przykład: „Mały Dziennik” Tomasza Terlikowskiego przywołuje amerykańskiego kanonistę, ks. Geralda Murraya, który podkreśla, że „papież nie może zmienić doktryny”.

Najbardziej dogłębną krytykę nadmiernego rozszerzania autorytetu osoby papieża znaleźć można w pismach redaktorów „Christianitas”. Tak np. Tomasz Rowiński komentując fragmenty „Lumen gen- tium”, mówiące o nieomylności papieskiej, stwierdza: „Powyższe formuły soborowe wiążą zatem Papieża – w jego kompetencji strzeżenia, przekazywania i wyjaśniania depozytu wiary – nierozerwalnym węzłem z Kolegium Biskupów. Co więcej: zostaje tu wyraźnie powiedziane, że nieomylność w sprawach wiary połączona jest z »mocą urzędu«, co oznacza, że sprawy te nie są po prostu w osobistej dyspozycji Papieża. Gdyby były w osobistej dyspozycji, oznaczałoby to, że każdy Papież może nimi rozporządzać według własnej woli, nawet jeśli nie byłaby ona połączona w swoich uzasadnieniach z tradycją katolicką”.

W komentarzu Rowińskiego widać nie tylko próbę poddania doktrynalnych aktów papieża ocenie, na ile zgodne są one z całą tradycją chrześcijańską. Pobrzmiewają w nim też tendencje koncyliarystyczne – tj. wiążące kompetencje papieża z jego związkiem z wszystkimi biskupami świata.

Co ciekawe, Rowiński przyznaje, że przywiązanie do papieża „wynika w pewnej przynajmniej mierze z wpływów absolutystycznych w Kościele. Papieski »absolutyzm« wydawał się bowiem długo bastionem katolickości wobec rozmaitości ideologii i tendencji politycznych rozpadającej się christianitas. Posłuszeństwo papieżowi było swoistym testem katolickości (...) Nie będzie przesadą powiedzieć, że ukształtowała się quasi-protestancka mentalność, którą można opisać jako solus papatus analogicznie do sola scriptura, sola fides itd”. Redaktor „Christianitas” ostrzega: „Pokusą papiestwa dziś jest przede wszystkim pokusa władzy nad Ewangelią, nad Słowem Bożym, nad tradycją, którą tu rozumiemy jako realizację dziejów zbawienia i wypełnienie nauczania Pana Jezusa. Okazuje się – możemy wyobrazić sobie taką sytuację – że całe nauczanie Kościoła opiera się na wyczuciu Papieża. Byłby to prawdziwy horror teologiczny”.

Rozważania Rowińskiego korespondują z analizami naczelnego „Christianitas”, Pawła Milcarka, który wprowadza rozróżnienie na portret (osobę papieża) i ramę (urząd papieski). Podkreśla też faktu, że papież nie wszystko może, przywołując Jana Pawła II, który w ten sposób odpowiedział na postulaty święcenia kobiet: że nie ma takiej władzy. Każdy papież – twierdzi Milcarek – powinien wchodzić w ramę urzędu papieskiego, która go ogranicza w jego możliwości decyzyjnej.

Wartość debaty

Konserwatywni krytycy Franciszka oskarżają jego „postępowych” zwolenników, że chcą zatrzymać krytykę, zbyt łatwo odwołując się do papieskiego autorytetu. Trzeba przyznać, że nie są to zarzuty bezpodstawne. Np. kard. Kasper – kiedyś wskazujący na wolną debatę jako na najlepszy sposób kościelnego zgłębiania objawienia – wyraził niedawno nadzieję, że „wreszcie zakończy się przykra dyskusja wokół »Amoris laetitia«”. Argumentem za zakończeniem debaty miała być publikacja w „Acta Apostolicae Sedis”, zbiorze oficjalnych papieskich dokumentów, listu papieża Franciszka do biskupów regionu Buenos Aires, wspierająca ich interpretację adhortacji.

Niezależnie jednak, co kto sądzi o właściwej interpretacji „Amoris laetitia”, jedno jest pewne – i tu konserwatywni krytycy Franciszka mają rację – nie jest to dokument nieomylny, nie jest też nieomylna jego wykładnia wspierana przez papieża. Można więc – i warto – nadal dyskutować. Nie przestaje też być katolikiem ktoś, kto się z Franciszkiem nie zgadza.

Z drugiej strony jednak trzeba pamiętać, że podobny nie-nieomylny status ma – wedle nauki katolickiej – adhortacja Jana Pawła II „Familiaris consortio” lub encyklika Pawła VI „Humanae vitae”. Krytykowanie Franciszka tylko dlatego, że głosi trochę co innego niż jego poprzednicy – sprzeciwiając się jakoby „odwiecznej i niezmiennej Tradycji Kościoła” – jest teologicznie nieuzasadnione. Ograniczenia papieskiego autorytetu, słusznie wskazywane przez przeciwników Franciszka, odnoszą się także do poprzednich biskupów Rzymu. Nie jest prawdą, jakoby nauka Kościoła w tych kwestiach, co do których toczy się spór z Franciszkiem, była jednoznacznie i w nieomylny sposób określona. Na przykład w kwestii małżeństwa – jak wiele tu niedopowiedzeń i niespójności, pokazuje ks. Grzegorz Strzelczyk w jednym ze swych naukowych artykułów, w którym wyjaśnia, że zasadniczy problem to pogodzenie podejścia teologicznego i prawnokanonicznego i związane z tym niejasności (np. czy do zawarcia sakramentalnego małżeństwa potrzebna jest żywa wiara narzeczonych, albo co konstytuuje nierozerwalny sakramentalny związek małżeński: celebracja liturgiczna czy współżycie seksualne).

Wedle doktryny katolickiej papież jest nieomylny tylko wówczas, gdy wypowiada się ex cathedra – a zdarza się to niezwykle rzadko (od ogłoszenia dogmatu o papieskiej nieomylności w 1870 r. – raz). Rację mają zarówno progresywni, jak i konserwatywni myśliciele, gdy namawiają do samodzielnego myślenia – myślenia, które bardzo serio bierze papieskie nauczanie pod uwagę, ale opiera się na całej Tradycji Kościoła, z jej korzeniem: księgami Pisma oraz wszystkim, co z tego korzenia ­wyrosło. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2018