Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
...– z których wielu jest związanych z tzw. Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu (AQIM) – potrwa dłużej. Okazali się lepiej uzbrojeni i wyszkoleni, niż się spodziewano, zaś szkolenie wojsk afrykańskich, które mają w przyszłości przejąć odpowiedzialność za sytuację, może potrwać do jesieni. Nawet francuskie media, początkowo pozytywnie przedstawiające interwencję, ostrzegają: w Mali wcale nie będzie tak łatwo.
16 stycznia, w geście solidarności z bojownikami w Mali, islamiści zaatakowali kompleks gazowy w In Amenas w Algierii, przez pięć następnych dni przetrzymując tam zakładników. Kilkudziesięciu z nich zginęło podczas szturmu armii rządowej. Europejczycy są już świadomi, że Al-Kaida działa w bezpośrednim sąsiedztwie ich kontynentu. Jeszcze przed atakiem terrorystów pomoc Francuzom w Mali zapowiadali Amerykanie. Po tym, jak obywatele USA znaleźli się wśród zakładników w In Amenas, w Waszyngtonie wzrosła presja do działania. Odchodzący sekretarz obrony USA Leon Panetta nie wykluczył nawet, przeprowadzonej w porozumieniu z Algierią, akcji zbrojnej przeciw pustynnym watażkom Al-Kaidy.
In Amenas od ogarniętych wojną regionów Mali dzielą dwa tysiące kilometrów pustyni. Powinno to utrudnić koordynację działań między rozproszonymi na obszarze wielkości połowy Europy bojownikami i osłabić strach Zachodu przed nowymi ogniskami Al-Kaidy. Luźno skupieni pod szyldem AQIM, tyleż zjednoczeni ideologią, co konkurujący ze sobą w przemytniczych interesach, pozostają jednak trudni do infiltrowania przez wywiad. Duże odległości też bywają złudne: wśród terrorystów w In Amenas znaleźli się m.in. przybysze z kilku, teoretycznie odległych, krajów regionu. Na Zachodzie przyszedł czas, aby odkurzyć dawno nieużywane mapy Sahary i Sahelu.