Od kredytu do kredytu

Nikt na świecie nie wie, jak wygląda sytuacja gospodarcza Ukrainy. Taka niewiedza leży głównie w interesie jednej grupy zawodowej: polityków.

19.05.2009

Czyta się kilka minut

Premier Julia Tymoszenko zabroniła publikować dane na temat bieżących wskaźników, Państwowy Komitet Statystyki Ukrainy podaje do wiadomości dane z dużym opóźnieniem (nieaktualne i bezużyteczne). Pod koniec maja - niemal na progu trzeciego kwartału - być może będą znane wyniki trzech pierwszych miesięcy 2009 r. Tymczasem eksperci, którzy prowadzą własne statystyki, mówią nawet o 20-procentowym spadku PKB w pierwszym kwartale. Produkcja przemysłowa znalazła się w zapaści (spadek o 32 proc.), w budownictwie jest jeszcze gorzej: aż 57-procentowy zjazd w dół. Alarmująco rośnie bezrobocie. Banki lawirują i chorują na wszystkie możliwe przypadłości kryzysu. Ukraińcy znów zaczęli częściej starać się o zagraniczne wyjazdy za chlebem...

A ukraiński rząd zabiega usilnie o kredyty. Julia Tymoszenko dobijała się o 5 mld dolarów od Moskwy, ale premier Putin zasznurował usta, obrażony niecnym postępkiem ukraińskiej partnerki, czyli podpisaniem przez nią w Brukseli porozumienia z Unią Europejską o remontowaniu ukraińskiego systemu rurociągów, który od dawna jest mrocznym przedmiotem pożądania rosyjskich władz.

Ostatnio nieoczekiwanie koło ratunkowe rzuciła Rada Dyrektorów Międzynarodowego Funduszu Walutowego, przyznając Ukrainie kredyt w wysokości 2,8 mld dolarów. Tymoszenko może chwilowo odetchnąć. Te pieniądze pozwolą jej jako tako wywiązać się przynajmniej z części zobowiązań, jakie osobiście zagwarantowała - wypłaty emerytur, świadczeń socjalnych i wynagrodzeń dla pracowników sfery budżetowej. Bez środków z MFW budżetu nie udałoby się dopiąć. A wtedy - żegnajcie wyborcze marzenia.

Kryzys gospodarczy wpisuje się bowiem mocno w kontekst wyborczy. Za kilka miesięcy odbędą się wybory prezydenckie. Ostatnio Sąd Konstytucyjny zdecydował, że nie mogą się one odbyć 25 października (za tym terminem optowała Tymoszenko, gdyż szybsze wybory dają jej większe szanse na wygraną: im dalej w las, tym większe spustoszenie poczyni kryzys w gospodarce i w budżetach domowych Ukraińców, a niepowodzenia zostaną na pewno przypisane rządowi Julii Wołodymyrowny i jej osobiście). Wybory odbędą się więc prawdopodobnie w styczniu 2010 r. Jeśli rządowi uda się do tego czasu utrzymać względną stabilność w finansach dzięki pożyczonym pieniądzom, to szanse pani premier na prezydenturę wzrosną. Wielokrotnie udowodniła, że potrafi wygrać trudne, ostre sytuacje. Czy tak będzie tym razem?

Sondaże wskazują, że wraz z narastaniem niekorzystnych zjawisk w gospodarce coraz liczniejsze grupy elektoratu się radykalizują. Co to oznacza? Przede wszystkim pojawienie się w wyścigu wyborczym - obok najważniejszych kandydatów, czyli Tymoszenko i Wiktora Janukowycza (ekspremiera i lidera Partii Regionów) - nowych postaci. Coraz więcej zwolenników mają politycy z drugiego szeregu: obecny przewodniczący parlamentu Wołodymyr Łytwyn (polityk sprytny, odnajdujący znaczącą niszę w każdym układzie politycznym) i Arsenij Jaceniuk (eksprzewodniczący parlamentu). Ponadto widocznie wzrósł potencjał ewidentnych radykałów: na zachodzie Ukrainy to ultraprawicowcy (w wyborach lokalnych w Tarnopolu wygrało niedawno niepokojące nacjonalistyczne ugrupowanie zacietrzewionego antysemity i szowinisty Ołeha Tiahnyboka), a na wschodzie - ultralewicowcy ("odjechani" postępowi socjaliści Natalii Witrenko). Wzrost popularności ugrupowań skrajnych nie oznacza, że ich wodzowie mają szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, natomiast wzrost nastrojów protestacyjnych może znacznie zamieszać w układzie na szczytach władzy.

Do stycznia 2010 r. wszystkie rachuby przedwyborcze mogą się jeszcze zmienić o 180 stopni. Jeśli gwałtownie powiększy się armia niezadowolonych, ludzi pozbawionych pracy i środków do życia, to ten żywioł może strącić z piedestałów prymusów, a wywindować nowych bohaterów - by za chwilę znów zmienić preferencje.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2009