Oczekiwanie

Od bardzo dawna szukamy jakiegoś wyznania, które przylegałoby do naszych oczekiwań i wyobrażeń metafizycznych.

27.03.2017

Czyta się kilka minut

Pośród solidnej oferty w tej branży większość niestety nie jest dla nas. Istoty najwyższe oczekują zawsze od swych owieczek minimum szczerości i stosowania się, choćby tycio, do regulaminów spisanych i dostarczonych na tutejszy padół. A z tym – jak wiemy – jest u nas krucho. Skłonność do improwizacji i interpretacji, jeśli idzie o regulaminy, stawia nas w rzędzie ludów co najmniej teologicznie destrukcyjnych, by nie rzec: niesfornych. To się w najwyższych sferach niewidzialnych nie może podobać. Słowem, owo szalenie nietypowe widzenie dobra i zła, znaczenia tak i znaczenia nie, odpychanie uniwersalnych kodów, bardzo utrudniają poszukiwania pasującego systemu. Chciałoby się, aby wilk był syty i owca cała, czyli by ogół wiernych nie miał poczucia niesprawiedliwości, oderwania i alienacji, a siła wyższa nie czuła się zniechęcana, wciąż robiona w kuku, i by miała solidne poczucie, że wszyscy jej wyznawcy są jedną, zgraną drużyną.

Jako się rzekło, rozglądamy się za czymś nam pasującym od dawna. Przeszukujemy systemy wartości i, niestety, wszystkie one są, mówiąc szczerze, skomplikowane, najeżone licznymi pułapkami oraz wymaganiami choćby pobieżnej lektury aktów założycielskich i ich przyswojenia na poziomie elementarnym. Z owym przyswajaniem jest kicha.

Może najlepiej i najprościej byłoby wrócić do korzeni – pytamy siebie samych – czyli zdałoby się skierować rzesze nasze do sadzenia świętych dębów? Jest to zajęcie stosunkowo pożyteczne, proste i niekosztowne. Sadzenie drzew i zakładanie świętych gajów, pomijając aspekt teologiczny, byłoby zapewne dobrze widziane takoż przez chronicznych ateistów, ekologów i zwolenników innych wyznań opartych na teoriach zdrowego żywienia, członków Kościołów fitness oraz cyklistów, a nawet zatwardziałych wolnomularzy. Kult drzew, jeżeli tylko nie posunie się poza pewną granicę, wydaje się bowiem pojmowalny dla każdego. Zważyć jednak należy, że nie ma co na sam początek tworzyć kasty prześladowanych pogan, z góry skazanych na karę boską, a mamy tu na myśli te rzesze, które właśnie dęby ścinają i trzebią gaje. Poza tym, jak słychać zewsząd, jesteśmy ludem modernizującym się zawzięcie, więc tego typu nawrót mógłby być uznany łacno za nadmierne archaizowanie i być powodem narastania poczucia niższości teologicznej, a to jest trudne do zniesienia. Słowem, kult drzew na razie odpada, podobnie jak inne stare tutejsze systemy i systemiki powiązane ściśle z tajemnicami przyrody i zjawiskami meteorologicznymi. Brak szerszego odzewu na ongiś uprawiane przez parlament modły – a to o deszcz, a to w intencji ograniczenia opadów – są tu aż nadto dowodem, że błądzimy.

Mając tak ustawione parametry potrzeb i wykluczeń, wydaje się jednak, że widzenie czarno – co powyżej próbowaliśmy czynić – nie jest potrzebne. Że z pułapki tak zastawionej możemy jednak uciec. Do optymizmu skłaniają nas zapowiedzi Gospodarza. Otóż Gospodarz głosem swych kapłanów zapowiedział budowę centralnego lotniska krajowego i takowego dworca kolejowego. Jest to zaprawdę bardzo szczęśliwa okoliczność, istnieje bowiem system wartości idealnie pasujący do tych zamiarów, a jest to kult cargo.

Wystarczy powiedzieć, że do uprawiania kultu cargo potrzebne są lotniska właśnie, a i dworce kolejowe się przydadzą. Są ludy praktykujące ten system, mające niemałe doświadczenie, jak oto mniemanie zamienić w wiarę. Rzecz wzięła się z rezolutnej obserwacji, że z samolotów, które akurat wylądowały, ludzie wtajemniczeni wyjmują same dobre rzeczy. Uznano, że lotnisko jest kluczem do dobrobytu i zbawienia. Bez lotnisk samoloty pełne dóbr wszelakich latają chaotycznie po niebie, a więc są poza zasięgiem. Podobnie jest z dworcami. Bez dworców pociągi jeżdżą, jak chcą i gdzie chcą. Pociągi i samoloty trzeba jakoś zwabić i rozładować. Wiele wskazuje, że niebawem pomoc Unii Europejskiej dla kraju naszego ustanie, co nie znaczy, że europejskie samoloty i pociągi nie będą latać i jeździć, polowanie na nie ułatwią właśnie i centralny dworzec, i wielkie lotnisko. Wiara czyni cuda i przenosi góry. Złączenie biznesu z przygodą i wyznaniem to jest chyba to, czego szukamy. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2017