O rozkoszy

Weźmy dziś na warsztat podział pomiędzy rodakami, ów rów, o którym mówi się, że należy go zasypać tak gruntownie, byśmy się znów wzajemnie miłowali bądź – to projekt minimum – szanowali.

29.02.2016

Czyta się kilka minut

Stanisław Mancewicz /  / Fot. Grażyna Makara
Stanisław Mancewicz / / Fot. Grażyna Makara

Chciałoby się jednak rzec na początek, że o miłowaniu nigdy mowy nie było, i dlatego też o jedności czy miłości będzie dziś najmniej. Mniemanie o niegdysiejszym miłowaniu powszechnym jest mitem, który łacno maskował zwykłą, tak wspaniałą a wzajemną obojętność. Wydaje się, że to obojętność właśnie animowała coś, co zwykli byliśmy nazywać porządkiem bądź spokojem publicznym. Jest to być może spostrzeżenie heretyckie lub, jak kto woli, nieludzkie, ale załóżmy, że wrzenie, którego początek dziś obserwujemy, i które na pewno dobrze się nie skończy, nie jest niespodziewaną erupcją wrogości, a zaledwie końcem obojętności.

Nie ulega wątpliwości dla każdego bystro rozglądającego się wokół, że czasy obojętnego przyglądania się sobie wzajem są już za nami. Uważnemu, ale i efektywnemu przyglądaniu, jak nigdy dotychczas, sprzyjają nie tylko nastroje, upodobania, ale i rzecz jasna technologie. Z nadmiernego przyglądania się – co tu już zostało zasygnalizowane – nigdy nic dobrego nie wynikło, bowiem jego finiszem bywa najczęściej postawienie obserwowanego w tzw. prawdzie. Zaprawdę, drżeniem winno napawać to każdego. Stawanie w prawdzie jest – jak wiemy – jednym z najprzykrzejszych stawań spośród wszelkich stawań, zwłaszcza stawanie w prawdzie wymyślonej przez innych. To warte zaznaczenia, że owa prawda jest niemal zawsze sumą wyobrażeń, mniemań i mitów.

Zestaw ten, ku zdumieniu naszemu, jest całkowicie starożytny, bo nie zmienił się od najwcześniejszych znanych nam rewolucji. Rewolucjonista kontrrewolucjonistę widzi zawsze tak samo. Kontrrewolucjonista jest zawsze gruby krzywdą rewolucjonisty, jest takoż obrosły tłuszczem najgorszych wad człowieczych. Co dziś uderza we wszystkich komentarzach opisujących np. nieprzyjazne władzy marsze, to słowa, frazeologia i składnia. Wszystko to jest całkowicie identyczne z frazeologią, epitetem i składnią wszystkich tumultów i rewolucji, o których uczyliśmy się w szkole. Ponieważ znamy wszystkie koleje i finisze tych wydarzeń, takoż wobec dzisiejszych wypada być całkowicie czarnym od pesymizmu. To się niewątpliwie bardzo źle skończy. Widzenie bliźniego, myślącego bądź żyjącego inaczej, jako zbioru wszystkich wad, które umiemy sobie wyobrazić, usprawiedliwi – bo usprawiedliwiało – absolutnie wszystko, co mu uczynimy, a wszystko to, by mu pomóc, by go naprawić, zreedukować albo do diaska – stworzyć na nowo.

By rzec prosto i na chłopski rozum, kolej rzeczy jest następująca, najpierw należy zło nazwać i opisać. W tym miejscu wypada się zatrzymać na sekundkę choćby i spostrzec, że te dwie czynności, jak doprawdy niewiele innych, sprawiają definiującemu przyjemność zaiste narkotyczną. Jest ona jednak doprawdy niczym wobec podjęcia się mozolnego dzieła naprawy. Jest to czynność kolejna, sprawiająca przyjemność przewyższającą przyjemności dowolne, w tym czysto cielesne. Cóż jest potem? W ramach realizacji tej rozkoszy trzeba wyprodukować metodę, a wraz z nią szczegółowe, lecz praktyczne instrukcje obsługi czynienia dobra na nowo. Piękny jest moment, w którym teoria zostaje przekuta w praktykę. Praktyka walki z kontrrewolucją i złem to spełnienie. Wszyscy niemal znamy wizerunki ludzi spełnionych, i od takiego spełnienia uzależnionych, którym wszelka obojętność była obca, którzy urobieni po łokcie poświęcili swój prywatny czas na walkę ze złem, na dawanie bliźnim szans poprawy, którzy na lepienie nowego, pięknego człowieka poświęcili swój cenny, prywatny czas. Bądźmy złej myśli, bowiem podobne wizerunki już się drukują. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2016