O mleku

Jan Duda ogłosił, że Polacy wyssali z mlekiem matki tolerancję. Dużo by mówić o przykrych, wręcz tragicznych kontekstach, które od wielu dziesięcioleci towarzyszą na świecie refleksjom, cóż to mianowicie Polacy wyssali.

21.08.2021

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Powiedział ostatnio ojciec prezydenta Dudy, Jan Duda – obecnie radny sejmiku małopolskiego, które to ciało utrzymało w mocy przedziwną uchwałę o tzw. „strefie wolnej od LGBT”, że Polacy – tu chyba, precyzyjnie rzecz ujmując, chodziło o Małopolan – wyssali tolerancję z mlekiem matki. Na plenum tego samorządu wygłoszono takoż tego dnia kilka innych oświadczeń, bądź to deklaracji, po części szalenie buńczucznych, że mianowicie nikt Polakom rozkazywać nie będzie, a zwłaszcza nikt z Zachodu. O gładko wykonywanych rozkazach idących ze Wschodu podczas tych obrad na wszelki wypadek nie mówiono.

Osobliwa wypowiedź Jana Dudy zwróciła uwagę mediów ogólnopolskich nie tylko z powodu jego kwalifikacji, ekspresowej drogi tego człowieka do polityki, nie tylko z racji specyficznie konstruowanych zdań wypowiadanych przez tego pana, ale też dlatego, że ów uchodzi w pewnych, bardzo szerokich przecież kręgach za żyjącą relikwię, by nie rzec – za świątka. Każdy, kto czytał absolutnie kultową książkę o rodzicach prezydenta Andrzeja Dudy, wie, o czym tu mowa.

Kto nie czytał, niech się nie wymądrza, niech nie mniema, że wie, gdzie żyje, że cokolwiek rozumie, że jest zorientowany w polskich sprawach, bowiem żyje w beztrosce na Księżycu, a precyzyjnie rzecz ujmując, na tej stronie księżycowej buzi, która nigdy na Polskę nie patrzy. Polak, który nie czytał tego utworu, nie jest godny swego miana i warto wyłożyć pięć złotych – tyle bowiem kosztuje ta książka na rynku wtórnym – by miano to na zawsze odzyskać bądź takoż je uzyskać. Polskość po lekturze owego tomu odciska się na czytelniku i piętnem, i czipem, nie da się jej zmyć już niczym, choćby się człowiek tarł sproszkowanym szkłem bądź żelaznymi wiórkami, papierkami ściernymi i tym podobnymi materiałami, które są reklamowane jako niezawodnie usuwające najtrwalsze powłoki.

Dzisiaj, rzecz to ważna, wcale nie chcieliśmy się tak bardzo rozpisywać o Janie Dudzie i starej książce o nim. Było to jednak nieuniknione, gdy pochyliliśmy naszą siwą głowę nad jego najnowszą opinią dotyczącą ssania, laktacji i składu mleka polskich matek. Powtórzmy: Jan Duda ogłosił, że Polacy wyssali z mlekiem matki tolerancję. Dużo by mówić o przykrych, wręcz tragicznych kontekstach, które od wielu dziesięcioleci towarzyszą na świecie refleksjom, cóż to mianowicie Polacy wyssali. Jest w świecie całkowicie jednolita opinia na ten temat i nie będziemy jej przytaczać. Każdy, kto jest jej ciekaw, a jej jakimś cudem nie zna, może sobie wpisać w internetowej wyszukiwarce słowa kluczowe. Przykry wynik otrzyma po pół sekundzie i doprawdy nie ma w nim nawet śladowej ilości tolerancji na cokolwiek. Na jakąkolwiek inność – dodajmy. Z całym szacunkiem dla pożywności mlek matek polskich.

Skoro tak, to użyte przez Jana Dudę słowo powinno mieć inny, mniej paraboliczny sens i znaczenie. Doprawdy, wystarcza nam chwila, by zorientować się, że tolerancja czy może tolerowalność, jest powszechnie używanym terminem medycznym bądź farmaceutycznym. Jest takoż używane – dla przykładu – w prawie karnym, w prawie o wykroczeniach i chyba w kodeksie drogowym. Tak się znakomicie składa, że sejmik województwa małopolskiego znajduje się w Małopolsce. To tereny wymarzone do badań nad wszelaką tolerancją organizmów żyjących, w tym Homo sapiens. Na smaki, na ich łączenie, bądź zmieszanie, na stany skupienia i na zapachy. Na wszelkie koktajle i na ciecze jednolite. Tolerancja Małopolan na alkohol etylowy i metylowy jest legendarna. Badacze chemii ludzkiego ciała biją się o granty na tych obszarach. Tomy kronik milicyjno-policyjnych, skoroszyty interwencji zespołów ratunkowych, tony papieru w bibliotece Collegium Medicum są tu zapisane maczkiem na temat miejscowej tolerancji, wypisane są tam rekordy świata, które od dziesięcioleci są pobijane w każdy weekend. To wszystko wiemy, ale opinia radnego Jana Dudy, że tolerancja owa to dar matek Polek wręczony synom w powijakach, jest doprawdy wielkim wkładem sejmiku małopolskiego do światowej genetyki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2021