O dobrym humorku

Zapewne nigdy w swej historii ludzkość nie miała tak ogromnej biblioteki wszelkich instrukcji obsługi.

23.09.2019

Czyta się kilka minut

Dziś, popatrzmy, każda czynność ludzka – czy to fizyczna, fizjologiczna, czy czysto umysłowa – ma instrukcje filmowe, pisane i obrazkowe. Niezliczone rzesze autorytetów od wszystkiego codziennie, co minutę wydają miliony komunikatów, jak żyć, co i jak czynić, co myśleć. Ilość pouczeń, dla przykładu, jak z sukcesem i bez żenujących błędów moczyć nogi w miednicy, to dziś setki godzin materiałów filmowych, bowiem moczenie nóg może przynieść albo sukces życiowy, albo klęskę odciskającą się na karierze, zdrowiu i kondycji firmy moczącego. Bardziej niszowe porady ułatwiają przeczytanie „Pana Tadeusza” w kwadrans, bez zbędnych przerw w nakładaniu samoopalacza, bądź to inteligentnego serum pod oczy.

Oto nie ma dziś niczego takiego, co by nie miało profesjonalnej instrukcji czynienia owego idealnie, nie ma też – zważmy – towaru średniej jakości ani takowej usługi. Wszystko wokół jest albo znakomite, albo niezasługujące na uwagę. Byle mydło do mycia paszczy jest skrajnie luksusowe, choćby uczyniono je z mielonych dziobów bądź kopyt i zaprawiono sokiem z sierści, naturalnie z pierwszego tłoczenia. Żyjemy w głęboko deprymującym świecie ideału, wszystkie dostępne łóżka są najwygodniejsze, gacie najseksowniejsze, wszystkie kosmetyki utrzymują nas w nienaruszalnej młodości, politycy zaś, których popieramy, operują krystaliczną prawdą, a nieskuteczność jest im tak mniej więcej obca, jak przeklęta kultura śródziemnomorska.

Takie są plus minus założenia dzisiejszości i akurat o niej chcielibyśmy tu pogwarzyć, a przede wszystkim o konsekwencjach takiego stanu rzeczy, dodawszy tu jedną okoliczność, że choćby człowiek jako ów Słupnik był oderwany od elektroniki, to i tak zaraz znajdzie się ktoś, kto spod słupa owego wykrzyczy mu reklamę wspomnianego już kremu koloryzującego. Na tym mniej więcej chcielibyśmy zakończyć ową żenującą, bo oczywistą dawkę narzekań na świat zastany i przejść do konkretu o charakterze politycznym oraz do – jakżeby inaczej – profesjonalnej analizy.

Otóż mniemamy, że groza znalezienia się szarego wyborcy na dnie upiornego odepchnięcia od ideału wywołuje u niego mus poszukiwania przestrzeni mu bliskich. Pojawiają się marzenia o znalezieniu kogoś mu podobnego, czyli takoż jak on zagubionego, nieidealnego, niewolnego od wstydliwych niedoskonałości i nieudanego, bowiem – zważmy – ludzie są w swej prawdziwej masie ogromnie nieudani. W tym sensie świat się zmienił o tyle, że dziś motywem wyborcy jest ucieczka od własnej, żałosnej śmieszności, co dawniej przy wybieraniu przedstawiciela do parlamentu było chyba motywacją nieznaną. Ostatnie lata wyraźnie pokazują, że im większe kłopoty ma władza, im jest bardziej niemoralna, śmieszna, im gorzej wydaje nieswoje pieniądze, im są częściej do niej dobierani ludzie bez kompetencji – tym większą budzi sympatię, jest tym bardziej idealna, o czym wspomnieliśmy na początku, bowiem wyraźniej jest podobna do swych wyborców bądź to na jej tle można wreszcie uznać swą lepszość. Zaiste, lepiej wybrać archaicznego osła, by mu się móc poprzyglądać z wyższością, i posłuchać, jak nie umie sklecić jednego poprawnego zdania, jak szalenie kradnie, kłamie i jak jest wulgarny do tzw. spodu. To robi dobry humor i daje poczucie obywatelskiego zadowolenia.

Wszelkie śledztwa dziennikarskie czy filmy dokumentalne obrazujące – mówiąc delikatnie – niedoskonałość ludzi władzy im są drastyczniejsze, tym mocniej utwierdzają publiczność w przekonaniu o słuszności jej wyboru. Im bardziej władza lży tych, którzy odnieśli sukces, tym bliższa ciału. Jest to – zważmy – interesujące, jeśli idzie o formułowanie wieszczb dotyczących przyszłości, na przykład sposobu przyszłego doboru ministrów. Otóż będą to zapewne ludzie, których główną kompetencją będzie gruntowny brak kompetencji, i będzie to podstawowy parametr zadowolenia mas. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2019